Zawodowe

Odznaka Honorowa za Zasługi dla Województwa Zielonogórskiego

O respekcie dla ocen mojej pracy zawodowej przez środowisko społeczne, w którym dane mi było działać pisałem przy różnych okazjach wielokrotnie. Oceny te bowiem kształtowane są przez osoby i całe środowiska najlepiej znające konkretne uwarunkowania tej pracy oraz jej efekty. Zasada ta doznaje oczywiście niekiedy wyjątków.

Nie mam tu na myśli osób ze skłonnościami pieniaczymi czy środowisk przestępczych, lecz osoby, które z racji sprawowanej funkcji powinny posiadać jako takie pojęcie o rodzaju i zakresie czynności prokuratorskich.

Na początku lat 90.tych XX w. zjawił się w Prokuraturze Rejonowej w Nowej Soli pewien poseł, który poinformował mnie, że chce skontrolować wszystkie sprawy z zakresu szeroko rozumianej ochrony mienia społecznego, w tym niegospodarność, niedobory, zagarnięcia mienia społecznego, a więc przywłaszczenia, kradzieże, włamania i rozboje na szkodę tego mienia.

Oczywiście Pan Poseł nie miał formalnego tytułu do prowadzenia takiej kontroli i mogłem po prostu odmówić mu udostępnienia tych spraw. Ponieważ jednak wszystkie okoliczności rozmowy wskazywały, że sprawy te są w jego przekonaniu świadectwem prokuratorskiego braku zainteresowania problemem, a wszelkie nadużycia tolerowane, zdecydowałem o przedłożeniu mu akt wszystkich postępowań karnych z omawianego zakresu. Wcześniej oczywiście lojalnie poinformowałem go o skali zagadnienia i zapytałem, czy aby na pewno chodzi mu o to, o czym mówi. Zdecydowanie potwierdził, a nawet zadeklarował, że chce być obecny przy wyszukiwaniu spraw i od razu przystąpi do ich kontroli. 

W jego obecności wydałem więc wszystkie konieczne dyspozycje kierownikowi sekretariatu i wkrótce panie zaczęły znosić do wygospodarowanego gabinetu kolejne tomy akt. Po kilkudziesięciu minutach Pan poseł oddawał się lekturze pierwszej sprawy, a w gabinecie zaczynało brakować miejsca. Na wszelki wypadek ponownie zapytałem, czy aby nie chciałby skorygować swoich planów. Odpowiedź była negatywna.

Pozostałem więc gościa samemu sobie i zajmując się swoimi obowiązkami czekałem na dalszy rozwój wypadków. Nie minęły dwie godziny, jak dowiedziałem się o nagłym opuszczeniu przez „kontrolera” pomieszczeń prokuratury. Nigdy nie udało mi poznać poczynionych przez niego ustaleń, albowiem już się w prokuraturze nigdy nie pojawił. Ani w trosce o społeczne mienie ani z jakiegokolwiek innego powodu. Myślę, że sytuacja go po prostu przerosła, a intencje rozminęły się z możliwościami.

Epizod ten zapamiętałem właśnie na za zasadzie reguła – wyjątek, albowiem ogromna większość reprezentantów lokalnych społeczności, a także parlamentarzystów z jakimi spotkałem się podczas pracy, legitymowała się sporym profesjonalizmem, a w sprawach ich nurtujących po prostu pytała o prokuratorski punkt widzenia danego problemu.

Przepraszając za tę dygresję, zapraszam do witrynowego archiwum, gdzie umieściłem sympatyczną dla mnie pamiątkę po Województwie Zielonogórskim, jako kolejny dowód społecznej akceptacji mojej pracy jako prokuratora.

Jan WOJTASIK

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *