Literatura

  • Inspiracje,  Literatura

    Lasy królewskie

    […] Lasy królewskie miały zupełnie odmienną postać w epoce, w której odbywa się opowiadana przez nas historia; nie było tam jeszcze parków poprzerzynanych zdatnymi do jazdy drogami. W tym czasie niczyja ręka nie podejmowała starania. Królowie nie pomyśleli nawet, ażeby z nich ciągnąć handlowe zyski i dzielić je na gaje, zarośla i knieje. Drzewa, zasiewane nie przez uczonych leśniczych, lecz ręką Boga rzucającego ziarna na los wiatru, rosły nie w porządku, lecz bez ładu, jak to ma jeszcze miejsce teraz w dziewiczych lasach Ameryki. Słowem, ówczesne lasy były siedliskiem mnóstwa dzików, jeleni, wilków i rozbójników. […] Aleksander Dumas, Królowa Margot, Wydawnictwo ELIPSA, Warszawa 1994 s. 217

  • Inspiracje,  Literatura

    Widzi się to, co się czuje

    […] Ależ piękne pola. Tylko jesienią takie pola są piękne. I musi być płasko, żeby hen było widać. (…). Tu zieleńsze, tu żółcieńsze, tam przywiędłe, a tam szare. A gdzie zielone, to zieleń do zieleni niepodobna, choć wszystko zieleń, jak człowiek do człowieka, choć każdy człowiek. Z samej zieleni dałoby się świat uwić. (…) Widzi się to, co się czuje. Nie samymi oczami się tylko widzi. Taki ślepy nie widzi, ale ile widzi. (…) Jesienią, kiedy wyzdrowieją, wtedy i kolorów, o, ile. I wszystkie z tego zielonego. Żółte, rude, czerwone, wszystkie z zielonego. Nawet jakieś zamyślone się wydają. By tak zgadnąć o czym? […] Wiesław Myśliwski, Widnokrąg, Wydawnictwo Znak, Kraków…

  • Inspiracje,  Literatura

    Kraina biurowej mądrości

    […] Kto kogo w biurze lubi czy szanuje? Kto niżej, to ma za głupiego tego, co wyżej, choć w oczy nadskakuje mu. A wyżej który, to mu się wydaje, że wszystkie rozumy pozjadał. […] Wiesław Mysliwski, Widnokrąg, Wydawnictwo Znak, Kraków 2022 s. 398

  • Inspiracje,  Literatura

    Listopad. Ostatnie liście

    […] Nieba zobaczyć nie mogłem. Same tylko ściany i kawałek ulicy długości trzech drzew posadzonych wzdłuż co ileś metrów. I nagich już. Deszcze, chłody i wiatry oskubały je z piór. Na jednym zostały cztery listki, na drugim dwa, na trzecim też dwa albo trzy, dokładnie nie powiem. Tak, oczy mam trochę popsute. Od naftowych lamp, od wszystkich mrocznych zakamarków i od wypatrywania po nocach, nasłuchując szmerów. […] Edward Stachura, Parę kieliszków, /w/ Opowiadania, Wyd C&T, Toruń 2001 s. 161

  • Inspiracje,  Literatura

    Puszcza Białowieska w albumie Zygmunta Glogera

    […] Był już zachód słońca i w puszczy noc nas zaszła, gdyśmy pozostawiwszy wóz podróżny, szli do osady leśnika. Księżyc wypłynął na gwiaździste niebo oświetlając czuby strzelistych świerków i sosen, i grał po nich jak sto lat temu, wdzierając się w przerwy między gałęźmi i padając na grunt puszczy, w kształcie długich białych snopów i pasem. Rzekłbyś: duchy przechadzają się wśród olbrzymich kolumn, głębokie cienie i tuż drgające  plamy srebrne – prawdziwe czarodziejstwo leśne. Po dniu można się było doskonale puszczy przypatrzeć. Przede wszystkim uderza w niej i odróżnia od innych lasów mieszanina drzew, bo las jednolity sosnowy rzadko się tutaj spotyka. Za to prawie wszędzie: sosna, dąb, jesion, osika,…

  • Inspiracje,  Literatura

    Wiatr znad Puszczy Karolackiej

    […] – W przypadku zjawiska atmosferycznego mówimy zawsze o wietrze w liczbie pojedynczej. Tak więc mamy do czynienia z przewagą wiatru z kierunków południowo-zachodnich, mówiąc krótko znad Puszczy Karolackiej. Teraz trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie o rodzaj lasów w tejże puszczy. Większość to lasy sosnowe, które wydzielają lecznicze olejki eteryczne, za sprawą przeważającego kierunku wiatru trafiające nad nasze miasto i okolicę. A to jeszcze nie wszystkie fakty! Sięgnął po filiżankę, wypił kilka łyków herbaty. – Słucham, słucham – Duchter uwielbiał takie naukowe tyrady, wzbogacał dzięki nim swą i tak ogromną wiedzę. – Kolejnym krokiem naszej analizy są rzędne terenu. Śląskie Morze ma rzędne mniej więcej na poziomie 57 metrów nad…

  • Inspiracje,  Literatura

    Powstanie Listopadowe. Polscy uchodźcy w Saksonii

    […] Od tej chwili zmieniło się wszystko. Saski dragon podjechał do Pola, prosząc go, aby zechciał jako dowódca kolumny, uczestniczyć w uroczystym powitaniu polskich żołnierzy przez saskie władze cywilne i wojskowe. Na granicy czekał już oddział dragonów i strzelców pieszych. Wojsko saskie sprezentowało broń, po czym z oficjalnym powitaniem wystąpił przewodniczący saskiego „Komitetu Przyjaciół Polaków” z dwoma delegatami prowincjonalnymi. Część oficjalna skończyła się, a wówczas „waliła się nasza wiara hurmem za most”, gdzie dragoni pozsiadali już z koni, a strzelcy złożyli broń w kozły, by z otwartymi ramionami rzucić się ku Polakom z okrzykiem Hoch Polen. (…) Polonia nasza nie pojmowała się od radości z ludzkiego przyjęcia Sasów, bo też…

  • Inspiracje,  Literatura

    Las. Przestrzeń bez mała sakralna

    […] Gdy uporałem się ze swoją robotą, ruszyłem w jego ślady. Czułem się, nie przymierzając, jak Michał Kątny, który w jakiejś nieznanej wersji Siekierezady, idzie na spotkanie z Praderą. Ten las znałem całkiem nieźle. W dzieciństwie często zbierałem w nim jagody, a jako podrostek – pod okiem ojca – zaznajamiałem się z piłą i siekierą. Tym razem zanurzyłem się w gęstwinę jak w przestrzeń bez mała sakralną, bo i moment był szczególny: przecież czekał na mnie gdzieś tutaj autor Siekierezady właśnie. Zwlekałem z tym i zwlekałem, by w końcu zawołać skroś ściany drzew: „Edward!”. I nim to imię, powtórzone przez echo, zdążyło ucichnąć, odpowiedziało mu moje, wykrzyknięte przez niego jak…

  • Inspiracje,  Literatura

    Pierwsza kraksa na rowerze

    […] Przewróciłem się niedaleko domu dziadków, na leśnej drodze, na której nie było o tej porze żywego ducha. Las wokół był gęsty, pełen poskręcanych pni i gałęzi. Kojarzył mi się z ksiązkami fantasy, w których się wtedy zaczytywałem – w w takim lesie na pewno mogła kryć się osada hobbitów albo jaskinia lwa z Narnii. Może własnie coś takiego wyobrażałem sobie podczas tamtej przejażdżki. Tak czy owak, prułem szybko i boleśnie się potlukłem. Po wywrotce sunąłem jeszcze dobry kawałek do przodu i w bok, zostawiając na mokrym od deszczu asfalcie sporo zdartego naskórka. Nie uderzyłem się w głowę, wszystkie kości miałem całe, ale obtarcia na ramieniu i udzie szczypały tak,…

  • Inspiracje,  Literatura

    Prawa sztuki. Obce wpływy – rodzime piętno

    […] Sztuką naszą rządziły te same prawa, które ożywiały twórczości obce. Zresztą przenikały się w naszym kraju  i wpływy obce: włoskie, niderlandzkie, niemieckie, francuskie i rosyjskie. Przy czym artyści nasi umieli – mimo tych oczywistych zależności – zawsze nadać wszystkiemu, co robili, jedyne i swoiste rodzime piętno. Była to bowiem sztuka naszego dość przecież szczególnego kraju: charakterystycznej bez wątpienia przyrody, jakże często szarego nieba, natury specyficznej i niepowtarzalnej – zarówno w nastroju, jak i w kolorycie, rzeźbie terenu, roślinności. W poezji, w nie dającej się określić marzycielskiej melancholii. Kraj brzozowych zagajników, wrzosowisk, sosnowych lasów, biednych piaszczystych pól, sadów kwitnących wiosną, kapryśnych w swym biegu rzek jak Wisła czy rozlewistych jak…