Publikacje

Ekspert o „nielegalnych” znakach drogowych

Pan Wojciech Kotowski, ekspert od prawnych zagadnień ruchu drogowego i autor licznych publikacji z tego zakresu, poproszony został przez jednego z Czytelników o opinie na temat „nielegalnych” znaków drogowych. Zapytanie zostało zilustrowane fotografiami przedstawiającymi znaki budzące wątpliwości. Poniżej przedstawiamy stanowisko w tej sprawie.

 * * *

Wojciech Kotowski

 

Nielegalne” znaki drogowe

Tytuł został niejako wymuszony skierowaniem do mnie następujących pytań:

            1) Czy takie znaki mają prawo funkcjonować w przestrzeni publicznej?

            2) Kto ostatecznie decyduje o tym, gdzie i jaki znak ustawić?

            3) Czy przy drogach mogą być znaki, które nie są określone w Prawie drogowym?

            4) Czy można być ukaranym za taki nielegalny znak?

            5) Czy znane są Panu jakiekolwiek zgłoszenia o nielegalnych znakach drogowych?

            6) Jeżeli tak – czy może Pan podać kilka przykładów i powiedzieć – czym te zgłoszenia się zakończyły (interwencja policji, mandat, sprawa w sądzie, mediacje…)

            7) A może zna Pan kolejnego eksperta w tym temacie, który mógłby nas wspomóc swoją wiedzą?… z równoczesnym przykładem dwóch znaków uznanych przez pytającego za „nielegalne”: takie coś spotkałem!

Przed odpowiedzią na pytania niezbędny jest krótki komentarz do zaprezentowanych znaków. Otóż, chapeau bas dla twórcy tych znaków. Świadczą one o głębokiej wrażliwości tej osoby, której na sercu leży należna ochrona drobnych i bezbronnych, a równocześnie pięknych i pożytecznych istot mających pełne prawo żyć wśród dwunożnych istot. Często, w pogoni za bogactwem, karierą itp. udogodnieniami zapominamy, że bez fauny i flory przestalibyśmy istnieć. Tak więc decydujący o formie i zakresie wykorzystywania środowiska muszą mieć pełną świadomość podwójnej zależności. Mianowicie – w rzeczy samej – chodzi o to, że stan środowiska jest zależny od funkcjonującego w nim nieprzerwanie człowieka, natomiast istnienie człowieka jest zależne od czystości tego środowiska.

Tego rodzaju zależność ma charakter uniwersalny. Niezależnie od tego czy człowiek wykazuje rozsądek w dbałości o środowisko, czy też tylko je toleruje wskutek sankcji za naruszenie nakazów i zakazów, to i tak środowisku jest dane to, co mu się należy. Można zatem śmiało stwierdzić, że los środowiska, a tym samym człowieka i wszystkich istot żywych zależy od trafności i precyzji rozwiązań prawnych i konsekwentnego czuwania nad ich realizacją w ramach ustawowych kompetencji czynionych przez organy administracji publicznej. Nie będzie przesady w twierdzeniu, że środowisko zajmuje w naszym ustawodawstwie poczesne miejsce, nawet na równi z ustawą zasadniczą, jaką jest Konstytucja RP, zresztą w treści jej zasad też jest wymieniona ochrona środowiska (art. 5). Wynika to z tego, że środowisko, podobnie jak Konstytucja RP, dotyczy wszystkich obywateli naszego kraju.

Powinniśmy zatem dopełnić najwyższej staranności w dbałości o stan naszego środowiska i w ten sposób udowodnić że jesteśmy godni z niego korzystać. Musimy mieć baczenie na fakt, że środowisko ma swoje prawa, których łamać nam nie wolno, nie tylko z formalnego, lecz także moralnego punktu widzenia. Człowiek z reguły nie zdaje sobie sprawy, że sam niszczy środowisko. Można to porównać do podcinania gałęzi, na której się siedzi nad brzegiem rwącego potoku. Dopiero dostrzeżenie przez niego konsekwencji, wynikających z nieracjonalnego gospodarowania zasobami środowiska, brakiem troski o otaczającą nas faunę i florę, uświadamia konieczność wprowadzania zmian w sposobie myślenia na wartościowe, a więc pozbawione egoizmu i wyłącznie konsumpcyjnego trybu życia.

Wracając do znaków. Nie dostrzegam żadnej nielegalności w umieszczaniu we właściwych miejscach znaków ostrzegawczych z wizerunkami zwierząt, które często występują w danym regionie, po to wszakże by uchronić je przed rozjechaniem. Zaprezentowane dwa znaki z wizerunkiem wiewiórki, jeża i kota to jedynie przykład. Równie dobrze może być pies, kangur, żaba, a nawet wąż i inne gatunki składające się na naszą faunę. W § 9 rozporządzenia z dnia 31 lipca 2002 r. w sprawie znaków i sygnałów drogowych (tekst jedn. Dz. U. z 2019 r., poz. 454), dalej z.s.d., wymieniono dwa znaki 18a „zwierzęta gospodarskie” i 18b „zwierzęta dzikie”, z przykładowym wizerunkiem zwierzęcia.

Jest oczywiste, że znaki drogowe muszą być czytelne i zrozumiałe oraz umieszczone we właściwym miejscu, przez co spełniają oczekiwaną rolę. Taką rolę i odpowiednie standardy uwidocznione znaki spełniają, co więcej precyzyjnie dookreślają – z natury rzeczy – ogólną informację. Nie trzeba przekonywać, zwłaszcza ludzi dobrej woli, jakie kolosalne znaczenie ma określenie na znaku gatunku zwierzęcia, wiadomo bowiem, że w kontakcie pojazdu z sarną, jeleniem, czy dzikiem ucierpią zwierzę i jadący. Natomiast w kontakcie z wiewiórką, jeżem, czy kotem ucierpią tylko zwierzątka. Nie ma najmniejszych przeszkód w umieszczaniu na tej kategorii znakach właściwego wizerunku zwierzęcia, które możemy spotkać na drodze.

Z ustawowym wymogiem zachowania szczególnej ostrożności po minięciu znaku ostrzegawczego (§3 z.s.d.) koresponduje dyspozycja art. 1 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt (tekst. jedn. Dz. U. z 2019 r., poz. 122), dalej o.z., w myśl której zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. To zaś nakłada na człowieka powinność poszanowania, ochrony i opieki. Na tych, którzy przywołanego przesłania nie potrafią pojąć, utrwalić i właściwie realizować czeka bogaty katalog kar określonych w art. 35-40 o.z. Chciałbym zmierzyć się – w potyczce prawnej rzecz jasna – z podmiotem, dążącym do ukarania osoby, która umieściła w miejscu publicznym pożyteczną wiadomość w postaci przykładowych znaków, a także z zarządcą drogi, który zaniechał obowiązkowej powinności umieszczenia na drodze odpowiedniego znaku.

Tak na marginesie. Nie podoba mi się sformułowanie „takie coś spotkałem”, umieszczone w związku z prezentacją znaku, z wizerunkiem wiewiórki i jeża. Otóż, jeżeli wypowiadamy się publicznie, w tym z nutą krytyki, wówczas powinniśmy szczególnie dbać o poprawność językową wyrażanych myśli. Poprawnie mówi się nie „takie coś”, lecz „coś takiego”. Poza tym spotkać można koleżankę, czy pieska, ale nie znak drogowy, który – spoglądając wytrawnym okiem – można jedynie ujrzeć!

 

            Oto odpowiedzi na siedem złotych pytań:

1) Takie znaki mają prawo funkcjonować w przestrzeni publicznej, co uzasadniłem w obszernym komentarzu.

2) Decyzję podejmuje zarządca drogi.

3) Mogą być znaki, które nie są określone w rozporządzeniu w sprawie znaków i sygnałów drogowych na zasadzie dookreślenia informacji, co wyjaśniłem w komentarzu.

4) Także wyjaśniłem, że podejmuje się zmierzyć lege artis z podmiotem, który ukarał za wskazany znak.

5) Miałem zgłoszenie dotyczące znanego znaku i w rozumieniu pytającego legalnego, lecz niewłaściwie zastosowanego. 

6) To pytanie stricte wiąże się z poprzednim. Otóż, sprawa zakończyła się bezboleśnie. Wytłumaczyłem strażnikowi, że kierująca mogła się tu zatrzymać, a strażnik nie może nałożyć mandatu, gdyż postąpi contra legem. Jeżeli jednak nałoży mandat, wówczas pani odmówi jego przyjęcia i spotkamy się w Sądzie, przy czym ja będę służył swoją wiedzą w charakterze świadka. Strażnik zrozumiał i odstąpił od ukarania. 

Niewątpliwie ideą znaku B-35 „zakaz postoju” jest wyeliminowanie parkowania na podjeździe przed bramą wjazdową do posesji. Znak w zaprezentowanej postaci oznacza ograniczenie postoju, lecz za znakiem, to znaczy w bramie lub za bramą. Nie dotyczy, co oczywiste obszaru podjazdu. Zatem chcąc ograniczyć postój na podjeździe należy pod znakiem umieścić tabliczkę T-25c „odwołanie zakazu wyrażonego znakiem”, oznaczające zakaz postoju przed znakiem. Wezwany strażnik miejski chciał nałożyć mandat na kierującą, która pozostawiła pojazd idąc do sklepu obok, przy czym w tym czasie nikt nie chciał wjechać do posesji, ani też z niej wyjechać.

7) Znam ekspertów, najwyśmienitsi to prof. dr hab. Wojciech Radecki, prof. dr hab. Ryszard A. Stefański.

 * * *


Zapytania od Czytelników i odpowiedzi redakcji

„Witam, chciałem zapytać co oznacza owy znak informacyjny i czy poruszający się pojazdem osobowym ma obowiązek przepuścić Tramwaj? Na znaku jest namalowany kierunek jazdy w przeciwną stronę, oddzielony podwójną ciągłą linią, oraz Tramwaj i samochód obok siebie jadący tym samym pasem (gdyż nie ma żadnej przerywanej linii namalowanej). Poniżej podaję link do zdjęcia.

Pozdrawiam”.

 

Odpowiedź redakcji:

Jest to wartościowy znak, myślę o informującym (w zestawie znaków informacyjnych go nie ma, może pojawił się w instrukcji). Przekazuje kierującym wiadomość, że muszą ustępować miejsca pojazdowi szynowemu, ponieważ torowisko nie jest wyodrębnione z jezdni, a zatem pojazdy mogą poruszać się w jego (torowiska) obszarze. Z kolei, umieszczony znak ostrzegawczy A-21 “TRAMWAJ” jest doskonale znany.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *