Chory niczym prokurator
„Prokuratorzy nadużywają zwolnień chorobowych” – wynika z sondy „Dziennika Gazety Prawnej”. Chorują średnio 25 dni w roku, niemal dwukrotnie częściej od zwykłych pracowników. Obciąża to budżet, bo prokuratorzy dostają na zwolnieniu nie 80, ale 100 proc. pensji.
Dobrze się stało, że kilka lat temu przy okazji kolejnej nowelizacji przepisów ustrojowych sądów powszechnych, a co za tym idzie także prokuratury, wprowadzono obowiązek przedkładania przez kandydatów do pracy w tych zawodach zaświadczeń o stanie zdrowia oraz zdolności do wykonywania obowiązków w zakresie sprawności psychologicznej.
Trzy razy „nie”!
Zgodnie z rozporządzeniem ministra sprawiedliwości z 8 marca 2002 r., badania lekarskie kandydata to przede wszystkim ogólna ocena jego stanu zdrowia, ze szczególnym uwzględnieniem układu nerwowego i stanu psychicznego. Z kolei badania psychologiczne to określenie i opis cech osobowości, z uwzględnieniem zdolności do podejmowania decyzji, zdolności do samodzielnego oceniania sytuacji oraz odporności na trudne sytuacje.
Teoretycznie zakres badań zdrowotnych i psychologicznych może zostać rozszerzony, ale rozporządzenie nie wskazuje żadnych kryteriów uzasadniających taką potrzebę, pozostawiając to uznaniu specjalistów – lekarzowi medycyny pracy i uprawnionemu psychologowi. Wydawać by się więc mogło, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Jednak właśnie tu zaczynają się wątpliwości.
Po pierwsze, pojawia się pytanie, czy zrównanie sędziów i prokuratorów w zakresie zdrowotnych i psychicznych predyspozycji koniecznych do wykonywania tych zawodów jest dostatecznie uzasadnione. Po drugie, czy kryteria wskazane w rozporządzeniu nie są zbyt ogólnikowe. Po trzecie wreszcie, czy pozostawienie ważnych decyzji w rękach, działających indywidualnie, lekarza i psychologa było rozwiązaniem właściwym. Zagadnienia te pozostają ze sobą w bardzo ścisłym związku. Jak łatwo zgadnąć, moja odpowiedź na tak postawione pytania musi po trzykroć zabrzmieć nie.
Chyląc z należnym respektem czoło przed atrybutami wzorcowego sędziego, nie sposób nie zauważyć, że niektóre z niezbędnych i ważnych przymiotów sędziowskich u prokuratora muszą występować ze zwielokrotnioną siłą. Zwłaszcza prokuratorowi tzw. pierwszej linii nie wystarczy zdrowie w ogóle i odporność na stres.
Prokuratorskie hartowanie
Aspirujący do wzorca osobowościowego, spełniającego standardy ustaw, regulaminu wewnętrznego urzędowania i zbioru zasad etyki zawodu prokurator potrzebuje ogromu sił witalnych, żeby podołać oczekiwaniom. W karierze zawodowej czeka go bowiem wiele godzin i dni na mrozie, w deszczu i na wietrze. Nierzadko po nocach. Wątpię, czy ktoś wykonał kiedykolwiek taki fotograficzny album służbowego czasu prokuratora. Może warto byłoby to zrobić. Dziś żałuję, że w odpowiednim czasie sam nie zadbałem o odpowiednią dokumentację.
W mojej pamięci pozostały jednak obrazowe przykłady w rodzaju godz. 7 – wyjście z domu do pracy, 14.30 – wyjazd z ekipą oględzinową na miejsce śmiertelnego wypadku drogowego, 17 – powrót do domu, 21 – wyjazd na miejsce zabójstwa, po czym powrót do domu po oględzinach miejsca zdarzenia oraz przesłuchaniu sprawcy ok. 5 nad ranem następnego dnia i sen do godziny 7. Następnie powrót do pracy, relacja z ustaleń i decyzji podjętych podczas zdarzeń minionej doby i … wyjazd na miejsce kolejnego zdarzenia. Tym razem eksplozja w fabryce wyrobów syntetycznych pozbawiła życia trzy osoby.
Taki tryb życia niewątpliwie hartuje. Prokuratorzy znoszą dzielnie widok zwłok w sytuacjach, gdy nawet towarzyszący im policjanci wybiegają na stronę, bo im niedobrze… Taki tryb życia przede wszystkim bardzo szybko wypala zawodowo. Oczywiście, nie wszystkich i nie w jednakowym stopniu. Wysiłku fizycznego i intensywności stresu psychicznego aktywnego prokuratora nie da się porównać z wysiłkiem i stresem zawodowym żadnego innego zawodu prawniczego.
Praktyka, czyli wyniszczający stres
To chyba jedyny rodzaj pracy, która wymaga godzenia troski o pokrzywdzonego oraz respektowania wszelkich praw przynależnych podejrzanemu, zaangażowania i obiektywizmu, empatii i dystansu. Takich gejzerów emocji nie wywołują też czynności i decyzje żadnej innej służby. O konieczności posiadania przysłowiowej grubej skóry, zdolnej uodpornić system psychiczny prokuratora przed skutkami pomówień i zniewag czy zwyczajnego chamstwa, już nie wspominam. Żeby to zrozumieć, trzeba to przeżyć.
Kilka lat temu w pewnej prokuraturze rejonowej przeprowadzono badania okresowe wszystkich pracowników. Ustalenia i wnioski opisuje notatka, którą przytaczam z niewielkimi tylko skrótami: w 2007 roku pracownicy Prokuratury Rejonowe w X zostali poddani okresowym badaniom lekarskim. Wyniki badań laboratoryjnych wykazały, że u wszystkich prokuratorów poziom cholesterolu przekracza znacznie dopuszczalne normy. W grupie badanych prokuratorów większość stanowiły osoby młode, z kilkuletnim stażem pracy, a wiele z nich aktywnie uprawiało sport. Z tych też powodów lekarz nabrał wątpliwości co do rzetelności wykonania badań, a w szczególności do tego, czy wyniki nie są dotknięte błędem, i zwrócił się do laboratorium o wyjaśnienie zaistniałej sytuacji. Laboratorium wykluczyło wystąpienie błędu w zakresie przeprowadzonych badań, wskazując jednocześnie, że wyniki badań urzędników wykonane w tym samym dniu, co prokuratorów, mieszczą się w normach lub tylko nieznacznie je przekraczają. Zdaniem lekarza, wpływ na takie wyniki, odbiegające od norm wśród prokuratorów, ma stres”.
Konieczne predyspozycje psychiczne
Dawni prokuratorzy, którzy na pewnym etapie życia wybrali inny zawód, zwykle adwokata lub radcy prawnego, pośrednio potwierdzają lekarską diagnozę. Pytani o to, czy nie żałują rozstania z prokuraturą, odpowiadają tak, żałujemy, ale tylko tego, że odeszliśmy tak późno. A już znacznie poważniej dodają zupełnie inne pieniądze, a co przy tym najważniejsze – jaki spokój.Co można było zrobić otrzymując od szefowej „rejonówki” tej treści raport na biurku Tak naprawdę nie wiem tego do dzisiaj. Odpowiedziałem pani prokurator, że nam samym i podległym nam prokuratorom nikt nie obiecywał łatwego życia i… słowo zostało dotrzymane.
Doświadczenie zawodowe sprawiło, że mam ogromny respekt dla możliwości, jakie w pracy prokuratora wynikają ze znajomości psychologii, zwłaszcza psychologii sądowej. To samo doświadczenie powoduje zarazem ograniczone zaufanie do wartości poznawczej wydawanych przez psychologów zaświadczeń, potwierdzających u kandydatów do zawodu prokuratorskiego konieczne predyspozycje psychiczne. Zbyt często kandydaci nie potwierdzali tych predyspozycji na etapie aplikacji czy nawet asesury. Szczęśliwie akurat w wielu przypadkach udało się zapobiec ich powołaniu do korpusu prokuratorskiego. Szczęśliwie także dla nich samych. Tę ostatnią myśl podkreślam celowo. Do pełnienia obowiązków prokuratora nie wystarczy ani dobra wiedza prawnicza, ani nienaganna opinia i najszlachetniejsze intencje.
Prokurator na zwolnieniu lekarskim
Nagłośniona w klimacie zgorszenia czy wręcz skandalu statystyka chorobowej absencji prokuratorów to zapewne też jedno z następstw prokuratorskiego rytmu pracy i przenikania do zawodu osób nie posiadających wystarczających predyspozycji zdrowotnych.
Nie wolno oczywiście poddać się naiwności i uwierzyć, że jest to przyczyna jedyna. Wśród prokuratorów są prokuratorzy i prokuratorzy, czyli – ujmując rzecz dosadniej – zwykłe firmowe pasożyty, żerujące na pracy pozostałych członków zespołu. Każde rozwiązanie prawne pomyślane dla wsparcia prokuratora wzorcowego, oddanego bez reszty służbie i znajdującego się z tego powodu w strefie permanentnego zagrożenia zdrowia, pasożyt potrafi zdyskontować dla siebie.
Prokurator staje do służby zagrypiony czy przeziębiony, bo poczucie obowiązku nie pozwala mu postąpić inaczej. W ostateczności czyta akta i przygotowuje dokumenty procesowe w domu. Pasożyt ma za nic interes firmy, z którą w istocie wcale się nie identyfikuje, instrumentalnie traktuje najbliższych współpracowników i nie ma wyrzutów sumienia, że oprócz własnych zadań służbowych muszą oni dźwigać jeszcze ciężar problemów wygenerowanych przez chorowitego kolegę lub koleżankę.
Wg „Dziennika Gazety Prawnej” z 11 kwietnia 2011 r., prokuratorzy idą na zwolnienie lekarskie średnio dwa razy częściej niż inni pracownicy. Nie mam wątpliwości, że sytuacja w zakresie absencji chorobowej prokuratorów wymaga rzetelnej diagnozy i skutecznej reakcji. Prawa wielkich liczb mają swoja wymową. Wiem też, że dotychczasowy system weryfikacji zwolnień lekarskich nie sprawdza się.
Potrzebny odpowiedni system wymagań
W ani jednym ze znanych mi kilkudziesięciu przypadków weryfikacji zasadności zwolnienia przez lekarza orzecznika ZUS nie dopatrzono się nieprawidłowości. Także wtedy, kiedy wszelkie dostępne dane zdawały się jednoznacznie świadczyć o tym, że zwolnienie po raz kolejny otrzymywała osoba bezgranicznie zorientowana na dbałość o własne zdrowie. Albo – albo! Albo zwolnienia uzasadnione były stanem zdrowia, albo system kontroli najzwyczajniej z jakichś powodów zawodzi.
Nie twierdzę, że prokuratorem powinna zostawać tylko osoba, której kondycja zdrowotna i system odporności psychicznej porównywalne są do sprawności kosmonauty. Nie upierałbym się też przy zasadzie 100-procentowej odpłatności za okres absencji chorobowej prokuratorów. Przede wszystkim dlatego, że płacić należy za pracę rzeczywiście wykonywaną, a ktoś nieobecny z powodu choroby z zasady pracy nie świadczy.
Prosty zabieg ograniczający wysokość wypłacanego honorarium może okazać się jednak zbyt prosty. Nawet wówczas, gdy po jego wprowadzeniu wskaźnik absencji chorobowej ulegnie obniżeniu. Zresztą, podobno ten tylko jest zdrowy, kogo jeszcze nie zbadano wystarczająco dokładnie.
Specyfika prokuratorskiej służby wymaga w moim przekonaniu zarówno wyostrzonych zdrowotnych kryteriów zatrudnieniowych, jak i równie wyostrzonych kryteriów weryfikowania zwolnień lekarskich w czasie służby. Potrzebny jest po prostu system pozwalający wymagać więcej, ale od tych, którzy „mogą faktycznie więcej dać”.
Jan WOJTASIK
Miejsce pierwszej publikacji:
Magazyn dla prawników: MIDA
Data pierwszej publikacji: 04 lipca 2011
Publikacja z cyklu: Być prawnikiem
Śródtytuły pochodzą od Redakcji MIDY