-
Dębowe grody Polan
[…] Serce państwa Lestka i Siemomysła biło na Wysoczyźnie Gnieźnieńskiej, gdzie od początku X wieku non stop wznoszono gród po grodzie. Jednak około 940 roku inwestycje ruszyły na skalę wcześniej niespotykaną. (…) Na Wysoczyźnie Gnieźnieńskiej po prostu znikneły lasy dębowe, bo budowa grodów pochłonęła całą dębinę! Słowianie uwielbiali grody, które stanowiły ich swoiste znaki rozpoznawcze. (…) Ścięte drzewa transportowano na plac budowy, a wydartą naturze ziemię czyniono sobie poddaną. Innymi słowy – po drwalach przychodzili rolnicy – w znaczeniu metaforycznym, bo być może ci sami ludzie zajmowali się jednym i drugim. Lud żyjący w okolicach Poznania, Gniezna czy Giecza zasługiwał, jak żaden inny w okolicy bliższej i dalszej, na miano…