-
Omotanie
„Na omotanie i skołowanie człowieka jest dziesięć tysięcy sposobów; połowa z tego jest w posiadaniu samych tylko handlarzy”. Edward Stachura, Dzienna jazda pociągiem, /w/: Opowiadania, Wyd C&T, Toruń 2001 s. 177
-
Listopad. Ostatnie liście
[…] Nieba zobaczyć nie mogłem. Same tylko ściany i kawałek ulicy długości trzech drzew posadzonych wzdłuż co ileś metrów. I nagich już. Deszcze, chłody i wiatry oskubały je z piór. Na jednym zostały cztery listki, na drugim dwa, na trzecim też dwa albo trzy, dokładnie nie powiem. Tak, oczy mam trochę popsute. Od naftowych lamp, od wszystkich mrocznych zakamarków i od wypatrywania po nocach, nasłuchując szmerów. […] Edward Stachura, Parę kieliszków, /w/ Opowiadania, Wyd C&T, Toruń 2001 s. 161
-
Las. Przestrzeń bez mała sakralna
[…] Gdy uporałem się ze swoją robotą, ruszyłem w jego ślady. Czułem się, nie przymierzając, jak Michał Kątny, który w jakiejś nieznanej wersji Siekierezady, idzie na spotkanie z Praderą. Ten las znałem całkiem nieźle. W dzieciństwie często zbierałem w nim jagody, a jako podrostek – pod okiem ojca – zaznajamiałem się z piłą i siekierą. Tym razem zanurzyłem się w gęstwinę jak w przestrzeń bez mała sakralną, bo i moment był szczególny: przecież czekał na mnie gdzieś tutaj autor Siekierezady właśnie. Zwlekałem z tym i zwlekałem, by w końcu zawołać skroś ściany drzew: „Edward!”. I nim to imię, powtórzone przez echo, zdążyło ucichnąć, odpowiedziało mu moje, wykrzyknięte przez niego jak…