Rzeczywistość i meandry propagandy
[…] Przekaz musi być prosty. Winny musi być jeden. Kto chce wygrać wybory, nie może mówić, że jest trochę tak, trochę tak. Politycy muszą przedstawiać proste idee, maskujące ich faktyczną bezsilność.
Jeden z europejskich premierów powiedział, że wiele lat pracował, by zostać szefem rządu i stać się najpotężniejszym człowiekiem w swoim kraju, a kiedy to osiągnął, zorientował się, że wciąż daleko mu do szczytu. Największa potęga jest w Davos, na spotkaniach G20, na Wall Street.
Wciąż ważne jest, by mieć rację, ale jedna racja nie starcza, by objaśniać ani by decydować. Ścierają się racje G20, Unii, rynków. Dlatego idee jako uproszczenia stają się coraz groźniejsze, a coraz trudniej się bez nich obejść. Gdy rośnie złożoność, trudniej jest nie tylko ogarnąć rzeczywistość rozumem, ale też objaśnić ją społeczeństwu. […]
Polityk nie jest w stanie uwzględniać całej wiedzy o rzeczywistości. Zadaje ekspertom pytania. Siłą rzeczy są to pytania odpowiadające jego wyobrażeniom o tym, co może być ważne. I zwraca się do ludzi badających to, co uważa za ważne. Jeśli uważa, że kluczem jest inflacja, zwróci się do monetarystów. Oni mu nie powiedzą o demografii, spółdzielczości ani zmianie klimatu, bo uważają, że są to uboczne problemy, które się rozwiążą, gdy budżet będzie zrównoważony i stopy procentowe właściwe. A jeśli polityk uzna, że kluczem jest kryzys demograficzny, zwróci się do demografów, którzy nie mają wiedzy o inflacji. Błędy idei, którą wyznaje polityk, są wzmacniane przez idee doradców, których zatrudnia.
Idee decydują o tym, na jakich informacjach polityk opiera decyzje. A to sprawia, że polityka nie reaguje na rzeczywistość i brnie w kolejne kryzysy. […]
Robert Jessop, dyr. Instytutu Studiów Zaawansowanych Lancaster University,
Źródło: www.polityka.pl