Rower

Koronawirus. Trudny czas także dla rowerzystów i amatorów leśnych spacerów

Świat i Polska walczą z koronawirusem. Jednym z ważnych kierunków ograniczania zasięgu pandemii jest tzw. społeczne dystansowanie. Polega na maksymalnie możliwym izolowaniu ludzi od siebie.

Wprawdzie kolejne doniesienia ze świata zdają się znaczenie społecznego dystansowania pomniejszać, gdyż coraz większe znaczenie przypisuje się noszeniu maseczek czy rękawiczek, w naszym kraju  nadzieje na skuteczność izolacji nie słabną. Wierzmy, że nie dzieje się tak wyłącznie dlatego, że metoda ta wydaje się najtańsza.

Przypomnieć więc należy, że od środy 1 kwietnia 2020 przepisy ograniczające możliwości przemieszczania się zostały po raz kolejny zaostrzone. Mamy przebywać w domach, a zakaz przemieszczania się obowiązuje powszechnie. Jednak wyjątki pozwalają opuścić miejsce zamieszkania po to, żeby: przemieścić się do pracy i z niej wrócić, zrobić zakupy czy w ograniczonym ilościowo zakresie uczestniczyć z uroczystościach religijnych. Należy odnotować też, że ograniczenia te wprowadzono czasowo i mają obowiązywać do 11 kwietnia.

Wielu komentatorów przyjęte rozwiązania oceniło krytycznie. Oczywiście nie z powodu wprowadzenia samych ograniczeń, ale z powodu niejednoznaczności i małej precyzji wprowadzonej regulacji. Wskazywano m.in. na brak legalnej definicji terminu: „zaspokajanie niezbędnych potrzeb związanych z bieżącymi sprawami życia codziennego”.

Środowiska biegaczy, rowerzystów, amatorzy spacerów z kijkami były zainteresowane, czy pod tym terminem kryje się także rekreacja, w tym jazda na rowerze. Prawnicy ostrzegają, że wszystko może zależeć od interpretacji, której dokona w konkretnym przypadku policjant czy dany urzędnik.

Przeważały jednak opinie, że opuszczenie domu w zakresie niezbędnym do utrzymania kondycji psychicznej jest dopuszczalne i można np. na rowerze udać się do odludnego lasu na rekreacyjną przejażdżkę czy po prostu pobiegać.

Sytuacja uległa zmianie 3 kwietnia. Tego dnia Dyrektor Generalny Lasów Państwowych wprowadził zakaz wstępu do lasów i parków narodowych. Uczynił to oczywiście „w trosce o zdrowie i bezpieczeństwo” obywateli, jakkolwiek w stosownym rozporządzeniu rady ministrów nie wymieniono takiego zakazu wprost. Tytułu do jego wprowadzenia nie daje mu też obowiązująca ustawa o lasach. Wynikający z niej zakaz wstępu do lasu zastrzeżony jest do decyzji nadleśniczego i może być wydany tylko wtedy, gdy: wystąpiło zniszczenie albo znaczne uszkodzenie drzewostanów lub degradacja runa leśnego, występuje duże zagrożenie pożarowe oraz gdy wykonywane są zabiegi gospodarcze związane z hodowlą, ochroną lasu lub pozyskaniem drewna.

W przeciwieństwie do poprzednich ograniczeń, które przyjmowane były z dużą dozą zrozumienia, w tym przypadku w komentarzach i na internetowych forach pojawiło się wiele ironicznych uwag, uszczypliwości, a nawet irytacji. 

Nie wątpię w szczerość intencji Pana Dyrektora Generalnego LP. Problem jest jednak bardziej złożony nie tylko pod względem prawnym. Do lasu wyjątkowo tylko idziemy czy jedziemy po to, żeby uczestniczyć tam w jakichkolwiek zgromadzeniach. Przeciwnie, rower i las dla wielu ludzi przepracowanych, zestresowanych, dotkniętych schorzeniami dróg oddechowych czy innymi są sposobem ucieczki od tłumu ludzkiego. Dla nich las to miejsce rekreacji, często bardziej cenione i skuteczne niż sanatoria, tabletki czy inhalacje. Piszę to nie tylko na podstawie własnych obserwacji.

Niedawno brytyjscy naukowcy z University of Glasgow przebadali ćwierć miliona rowerzystów. Badania wykazały, że regularne korzystanie z roweru zmniejsza ryzyko zgonu z różnych przyczyn o 41 proc., choroby nowotworowej o 45 proc., a choroby serca – o 46 proc. Wg nich, już 50 km przejechanych na rowerze tygodniowo znacząco poprawia stan zdrowia.

Wątpliwości, czy zakaz wchodzenia do lasu i biegania w jakimś konkretnym miejscu ma jakieś znaczenie, mają specjaliści wirusolodzy. Prof. Krzysztof Simon w kontekście problemów wygenerowanych przez koronawirusa oświadczył wprost, że wysiłek fizyczny sprzyja lepszej walce z chorobami. W innym miejscu dodał już bardziej kategorycznie: „Nie bardzo wiem jednak, dlaczego nie można wejść do lasu, gdzie spotyka się jedną osobę na dziesięć kilometrów. To chyba są nadmierne restrykcje. (…). To nie jest prawidłowe podejście”.

Dodatkowo, w ten nurt rozumowania wpisują się najnowsze wyniki badań przeprowadzonych na Uniwersytecie Harvarda. Wykazały, że osoby oddychające zanieczyszczonym powietrzem są bardziej narażone na ciężki przebieg choroby wywołanej wirusem SARS-CoV-2, a wzrost o jeden mikrogram drobnych cząstek stałych na metr sześcienny powietrza zwiększa śmiertelność przy infekcji COVID-19 średnio o 15 proc.

Konkludując, dla wielu osób nie mogących w imię wyższych racji skorzystać z parku, plaży czy innego miejsca publicznej użyteczności, las mógłby okazać się ważną dla ratowania ich zdrowia alternatywą. Przez ostatnich kilka dni marcowych korzystałem z możliwości wędrowania z rowerem po Puszczy Tarnowskiej. W okresie tym spotkałem dwóch – podkreślam raz jeszcze – dwóch innych rowerzystów. Pozdrowiliśmy się z daleka.

Dlatego mam wątpliwości czy o wprowadzeniu zakazu wstępu do lasu powinien decydować Dyrektor Generalny na podstawie obrazków z Puszczy Kampinoskiej czy może po prostu znający lokalne warunki nadleśniczy. Na Ziemi Lubuskiej obszary leśne stanowią ponad połowę całości powierzchni województwa. Dokładnie 52 procent. Z kolei, gęstość zaludnienia to 73 osoby na km kwadratowy przy średniej  dla Polski – 123 osoby na km kwadratowy. W dodatku 35 procent ludności zamieszkuje na wioskach z natury rzeczy otoczonych lasami. Do dyspozycji mieszkańców przestrzeni leśnej jest więc sporo i ryzyko powstania tam ciżby zwiększającej ryzyko epidemiczne jest raczej znikome.

Nie ukrywam, że bardzo przypadła mi do gustu instrukcja, jaką tydzień temu zauważyłem na przydrożnym parkingu w lesie Nadleśnictwa Nowa Sól. Mam nadzieję, że po 11 kwietnia taka właśnie recepta stanie się znowu aktualna. Wszak zasada: „przede wszystkim nie szkodzić” znana jest w medycynie już od czasów starożytnych.

Na koniec jeszcze jedna uwaga, a właściwie pytanie: czy droga publiczna o statusie drogi powiatowej lub gminnej, prowadząca przez obszar leśny z miejscowości A do miejscowości B jest objęta zakazem wstępu, czy też z takiej drogi można z zachowaniem odpowiednich reguł bezpieczeństwa i w sytuacji uzasadnionej  „niezbędną potrzebą” swobodnie korzystać?

Jan Wojtasik


Opinie, oceny i uwagi dotyczące tego artykułu bardzo proszę kierować za pośrednictwem formularza kontaktowego dostępnego na stronie głównej lub poprzez księgę gości.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *