Literatura
-
Nic tu już nie było podobne do siebie
[…] Nic tu już nie było podobne do siebie. Od lasów niby ciągnęło żywicą, lecz i tej żywicy nie mogłem jakoś uwierzyć. Jej zapach wydał mi się mdły, zwietrzały, jakby mało gorzki.
-
Odejście Fryderyka
Słyszysz? – we mgle lipowych alej coś, ni to łkanie, ni to jęk? Ktoś zwiewny idzie przez Łazienki – stanie, popatrzy, idzie dalej.
-
Nie wierzę żadnym świadkom
[…] Na świadkach nie można polegać, gdyby się coś zdarzyło. Dziesięciu świadków, a będzie dziesięć kolorów, dziesięć modeli i tyle samo marek, nie mówiąc ile numerów.
-
Las przytłaczał ludzi …
[…] Las przytłaczał ludzi swą przepastną głębią, kołysał i usypiał szumem gałęzi, porażał wielkością i odwiecznym trwaniem.
-
Rzeka ma zawsze rację. Lektury Nowosolan
[…] Piękna opowieść. O żywiole i o ludzkiej solidarności. Na co dzień wydaje się nam, że cywilizacja nas ochroni, że nas ocala.
-
Bukowy las. Nie ma piękniejszego
[…] Nie ma piękniejszego, bardziej oszałamiającego lasu niż bukowy. O tej porze roku liście były już ciemnoczerwone i rozpościerały nad głową Wojnicza purpurowe sklepienie oddzielające go od jesiennego nieba.
-
Wszystko jest naraz
[…] W życiu nie ma nic przedtem ani potem; nie ma również teraz; teraz nie ma najbardziej.
-
Ruszaj się Bruno (…)
[…] Ruszaj się Bruno, idziemy na piwo. Niechybnie brakuje tam nas, recytowała moja matka Violetta przez V i dwa t słowa poety, którego nikt już dziś chyba nie czyta. W każdym razie mnie wydaje się nieznośnie duszoszczypatielny, zbyt dosłowny w swojej rozpaczy.
-
Bór to był stary
[…] Powstańcy rozlokowali się wzdłuż drogi, w lesie, o jakie sto kroków od traktu. Bór to był stary, sosnowy, ale pomieszany z dębami i nawet trochę z lipami, miał więc gęste poszycie. A już przy samych rowach pieniły się gęste zagajniki po obu stronach. Miejsce było dobrze wybrane, bo gąszcze te stanowiły doskonałe przykrycie. […] Jarosław Iwaszkiewicz, Heydenreich /w/ J. Iwaszkiewicz, Tatarak i inne opowiadania, Biblioteka POLITYKI, bez daty wydania, Warszawa s. 347
-
Dzień był jesienny (…)
[…] Dzień był jesienny, ale niezwykle pogodny. Piasek jak muzyczny instrument przesypywał się w kole, zupełnie jakby towarzyszyła ich jeździe jakaś piosenka.