Literatura

  • Literatura

    Łysica

    […] Im bardziej się zbliżali do góry, tym bardziej pachniała knieja. Stanęła przed oczami jej głębia wewnętrzna, jej gleba dziwna, pełna wypłukanych kamyków porosłych rdzą, rudzizną i zielonkowatą pleśnią, jej pochyła górska ziemia, którą we władzę wzięły olbrzymie korzenie.

  • Literatura

    Cóz warte życie …

    […] Starzy ludzie nad czymś głęboko dumali. Odraza i głuchy na wszystko zabójca-żal marszczył ich czoła. Cóż warte było życie całe? – mówiły te zmarszczki: – po co istnieć tyle lat, skoro się wiek swój cały spędziło bez tego, co jest wszystkim? […]

  • Literatura

    Drzewa w Grudnie

    […] Nareszcie droga polepszyła się. Szła w górę, ku kościołowi stojącemu na szczycie pagórka. Po obydwu stronach szerokiego traktu stały przedwieczne lipy, nadwiślańskie topole, graby, klony, dęby i buki.

  • Literatura

    Naokół stały jodły …

    […] Gdy powiew wiatru nacichał, wynurzała się cisza bezdenna i nieobjęta na podobieństwo błękitu nieba spomiędzy obłoków i wówczas nie słychać było nic a nic. Naokół stały jodły ze spłaszczonymi szczytami jakoby wieże strzeliste, nie wyprowadzone do samego krzyża.

  • Literatura

    Zagadać w sobie najpierw strach …

    […] To, co jest, to jeszcze nie dla niego. On pójdzie wyżej. I szedł. Miał w tym zajadłym, pracowitym wyrastaniu, w tym kuciu nocami poczucie, jakby wlokącą naprzód jakąś złą konieczność. To ona przywracając mu niezależne miejsce, które się należało jego chłopskiej klasie, zmuszała go, aby być kimś jeszcze więcej.

  • Literatura

    Poczucie bezsilności jednostki

    […] Odbierał coraz mocniej dręczące poczucie bezsilności jednostki wobec magmy powszechnego dziania się. Nie mógł pojąć istoty sprawy, że przecież kiedyś, w czasie najgorszym, mogąc powiedzieć swoje „nie” – czerpali siłę z tej niezgody, siłę nielegalnego działania, teraz  są bezbronni, bo nie  znajdują nie tylko sił, ale i motywacji, by to „nie” wypowiedzieć.

  • Literatura

    Las prawdziwy był …

    […] Las prawdziwy był, nie odmieniony. Były momenty zdumienia, gdy wysilając pamięć, by zrekonstruować drogę, uprzytomniał sobie, że wychodzi na zrąb, trafiał na tęgi zwarty młodnik, na chłopa wysoki, czy kiedy myśląc o młodniku  nadziewał się  na solidną, podkrzesaną już  drągownię.