Literatura
-
Drzewa przeciw nam …
[…] Byliśmy otoczeni lasem. Ten las był niezmierzony, nieprzebyty, przepastny. Gdzieś musiał się kończyć, gdzieś był jego skraj, ale myśmy do granicy drzew nigdy nie dotarli.
-
Spotkanie z matką. Fragmenty
[…] Lato w lesie. Ciemność zielona w świerkach. Szałwia. Zajęczy szczaw. Niebo obłoki zdejmuje. Ptak zerka. Trzmiele brzęczą wśród traw. (…)
-
Łysica
[…] Im bardziej się zbliżali do góry, tym bardziej pachniała knieja. Stanęła przed oczami jej głębia wewnętrzna, jej gleba dziwna, pełna wypłukanych kamyków porosłych rdzą, rudzizną i zielonkowatą pleśnią, jej pochyła górska ziemia, którą we władzę wzięły olbrzymie korzenie.
-
Folwark leżał w lasach …
[…] Folwark leżał w lasach, między dwoma płaskowzgórzami, a w dolinie niewielkiej rzeczki wpadającej do Wisłoki. Trudno było wyobrazić sobie coś piękniejszego nad owe lasy.
-
Cóz warte życie …
[…] Starzy ludzie nad czymś głęboko dumali. Odraza i głuchy na wszystko zabójca-żal marszczył ich czoła. Cóż warte było życie całe? – mówiły te zmarszczki: – po co istnieć tyle lat, skoro się wiek swój cały spędziło bez tego, co jest wszystkim? […]
-
Życie jak jesień …
Życie jak jesień – coś w nim z blasków lata Z uśmiechów słońca przez mgły i szarugi Z złotawych błysków wśród szarego świata Z kwiatów co nigdy nie kwitną raz drugi
-
Niektórzy
Czynią dobrze ciebie nie znając, Czynią dobrze – łaski twej nie szukając, uznojeni i grudniu i w maju.
-
Drzewa w Grudnie
[…] Nareszcie droga polepszyła się. Szła w górę, ku kościołowi stojącemu na szczycie pagórka. Po obydwu stronach szerokiego traktu stały przedwieczne lipy, nadwiślańskie topole, graby, klony, dęby i buki.
-
Naokół stały jodły …
[…] Gdy powiew wiatru nacichał, wynurzała się cisza bezdenna i nieobjęta na podobieństwo błękitu nieba spomiędzy obłoków i wówczas nie słychać było nic a nic. Naokół stały jodły ze spłaszczonymi szczytami jakoby wieże strzeliste, nie wyprowadzone do samego krzyża.
-
Zagadać w sobie najpierw strach …
[…] To, co jest, to jeszcze nie dla niego. On pójdzie wyżej. I szedł. Miał w tym zajadłym, pracowitym wyrastaniu, w tym kuciu nocami poczucie, jakby wlokącą naprzód jakąś złą konieczność. To ona przywracając mu niezależne miejsce, które się należało jego chłopskiej klasie, zmuszała go, aby być kimś jeszcze więcej.