Gdynia i Gdańsk
Połączył nas czy rozdzielił los
miłością nie zawsze bezpieczną…
Mew nad nami żałośliwy głos
w letni wieczór, wieczór przedświąteczny.
Stanąłeś tutaj, ode mnie wprzód
wiślane objąwszy połacie.
Czemuś tak chmurny nad brzegiem wód,
Gdańsku, mój bracie?
Rozplotłam warkocz, rozwiałam go,
bose nogi w Bałtyku kąpię:
chciałam się zaśmiać… Nie mogę, bo
zasępiasz się j a k k o l w i e k stąpnę.
Krakowskie wstążki rozwiewa wiatr,
paciorki zostały w chacie…
Pytasz tak wrogo? Nie jesteś rad,
Gdańsku, mój bracie?
Słychać z daleka żelazny krok
demonów szalonych i ciemnych
i zgęszcza się przedniedzielny mrok
nad tobą i nade mną.
Nie chcesz wolności? A tęsknisz doń!
Lękasz się zyskać czy stracić?
Podaj mi rękę ja dam ci broń,
Gdańsku, mój bracie!
13 VIII 1939
Kazimiera Iłłakowiczówna, Sługi nieużyteczne, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1977 s. 319