Papież jest daleko
[…] Siedział z Mar i Aledis przy stole w zajeździe. – Proces może trwać wiele dni, a nawet miesięcy – powiedział, gdy wysyłały go do pałacu po wieści. Lepiej zaczekać tutaj.
– Dostanie obrońcę? – zapytała Mar. Joan pokręcił z rezygnacją głową.
– Ma prawo do adwokata, który nie może go … bronić.
– Jak to?! – wykrzyknęły jednocześnie Mar i Aledis.
– Zabraniamy adwokatom i sekretarzom – zaczął recytować mnich – pomagać heretykom, udzielać im rad i wsparcia, wierzyć w ich niewinność i bronić ich podczas procesu. – Kobiety popatrzyły na niego pytająco.
– Tak mówi bulla papieża Innocentego Trzeciego.
– Jakie jest więc zadanie adwokata? – zapytała Mar.
– Ma przekonać oskarżonego, żeby dobrowolnie przyznał się do winy. Broniąc heretyka, broniłby również herezji. (…)
– Potem – ciągnął Joan, wypytywany przez Aledis – każą mu wymienić jego wrogów.
– Po co?
– Jeśli wspomni któregoś z autorów oskarżenia, trybunał może wziąć pod uwagę stronnicość świadka.
– Ale Arnau nie wie, kto na niego doniósł – zauważyła Mar.
– Na razie. Potem może się dowiedzieć, jeśli Eimeric … zechce. W rzeczywistości powinien poznać nazwiska świadków oskarżenia – dodał na widok zdziwionych min swoich słuchaczek – bo tak zarządził Bonifacy Ósmy, ale papież jest daleko, więc każdy inkwizytor prowadzi proces po swojemu. […]
Ildefonso Falcones, Katedra w Barcelonie, Wydawnictwo ALBATROS sp. z OO, Warszawa 2017 s. 609