Inkwizytor
[…] Niepozorne ciało poruszała zaciekła i zapiekła dusza. Dawały o niej znać zapiekłe bruzdy koło ust, twarde niebieskie spojrzenie, jeżeli podnosiły się powieki, ciemny rumieniec hamowanej furii.
Z zamiłowania był inkwizytorem. Odgadywał po drgnięciu mięśnia na twarzy, po przechyleniu głowy błyskawicę zdrożnej refleksji. Przebywał w wymiarze, gdzie obowiązywała bezustanna czujność i napięcie, gdzie w każdej sekundzie trzeba odpierać ataki diabła.
Grzech nie oznaczał dla niego tylko wykroczeń przeciw przykazaniom: rozgałęział się i zapuszczał swe macki, przybierając pozory niewinnych rozrywek. […]
Czesław Miłosz, Rodzinna Europa, Biblioteka POLITYKI, brak daty wydania, s. 73