Wielu jedzie do szkół w miastach
[…] Jedni, ci najmniej liczni, nagięli się do roboty polnej. Oni pozostają przy warstwie pierwszej. Drudzy wspinają się na warstwę następną, biorą się za robotę w miejskich fabrykach.
Inni przywarli do warstwy trzeciej, którą jest budowanie nowych domów we wsi. Wielu wspina się na warstwę czwartą wielkiej góry roboty, na warstwę najwyższą, którą jest nauka. Wielu jedzie do szkół w miastach.
Najwięcej jest jednak tych zawziętych, którzy dopadli do tej góry roboty jak zdyszani szaleńcy i chwycili dwie, trzy, a nawet cztery warstwy naraz. Cała ta wielka, święta góra roboty drży pod naporem ich rąk i myśli. […]
Julian Kawalec, Wezwanie, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1979 s. 70