Pośmiertny wieczór wspomnień
[…] W listopadzie pierwszy raz w życiu Marek poszedł do Muzeum Środkowego Nadodrza na wieczór wspomnień o tych zielonogórzanach, którzy w ostatnim roku zakończyli ziemski żywot. Nikt spośród opowiadających o zmarłych nie wspomniał, że byli oni również kierownikami lub dyrektorami, jakby te stanowiska nie miały żadnego znaczenia w życiu człowieka, a przecież zajmowały czas.
Aktor tkwił w zapamiętanych rolach, architekt w domach, pisarz w książkach, sportowiec w rekordach i medalach, nauczyciel w sukcesach uczniów.
Tamtego wieczoru Marek zrozumiał, że być porządnym urzędnikiem czy zarządcą, to jedynie służba, a ona w życiu człowieka twórczego i ambitnego oznacza stratę czasu.
Sukces zaczyna się wtedy, kiedy człowiek, wygrzebawszy z ziemi pamiątki przeszłości, potrafi zainteresować nimi sąsiadów albo nie boi się wydawać opinii sprzeczni z akceptowanymi przez rządzących. […]
Alfred Siatecki, Polonistki, Wydawnictwo Oficynka, Gdańsk 2015, s. 27