Wampir z Zagłębia
[…] Zdzisław Marchwicki przedstawia alibi: znał szczegóły zabójstw, bo opowiadali mu o nich milicjanci. Protokołów nie czytał, a jego słowa pozmieniano. Prokurator Gurgul jest jednak doskonale przygotowany.
Na każdy jego argument przedstawia zeznania świadków albo dowody rzecowe. Robi to z taką wprawą, że słuchając odpowiedzi oskarzonego publiczność wybucha śmiechem.
Wreszcie Marchwicki – słuchając odczytywanych zeznań żony – krzyczy, by dano mu spokój. Ma dość wysłuchiwania okropności. Woli przyjść na koniec, by usłyszeć wyrok. Jest przekonany, że nawet jego obrońcy nie są po jego stronie. […]
Przemysław Semczuk, Wampir z Zaglębia, Wydawnictwo ZNAK, Kraków 2016 s. 62