Fotografia

Rozważania o mojej fotografii

Rozważania o mojej fotografii.  Za najważniejszą właściwość fotografii uważam jej przydatność do opisywania otaczającego nas świata. Dlatego biorąc do ręki aparat stawiam przede wszystkim na realizm przedstawiający naturalny pejzaż. Nie jest to jednak czysty fotograficzny dokument, lecz coś, co nazywam realizmem estetycznym, czyli wydobywaniem piękna z otaczającego człowieka, możliwie naturalnego krajobrazu.

Współcześnie znalezienie czystego piękna, w żadnym stopniu nie przetworzonego działalnością człowieka jest sprawą niełatwą, jeżeli w ogóle możliwą. Warto jednak podjąć wysiłek poszukiwania, bowiem piękne widoki, których nikt nie ogląda – smutnieją.

Oczywiście wyboru takiego sposobu uprawiania fotografii nie dokonuje się ani szybko ani przypadkowo. W mojej sytuacji jest to z całą pewnością efekt wieloletnich doświadczeń wyniesionych z pracy zawodowej, doświadczeń prokuratora i kryminalistyka.

Wiadomo, że fotografia kryminalistyczna wspiera zapisy protokołu utrwalającego jakąś sytuację „tu i teraz”. Fotografia służy kryminalistyce i prawu już od ponad 150 lat. Pamiętam też zasłużony zachwyt kryminalistyków, kiedy mogli miejsce zdarzenia czy badania materiału dowodowego utrwalić fotografią barwną, wcześniej pojawiającą się wyłącznie na łamach kolorowych czasopism.

Wiadomo też powszechnie, że upływ czasu zmienia miejsce zdarzenia bardzo szybko. Warunkiem zasadniczym utrwalenia śladów w niezmienionej postaci jest ich fotografowanie bez zwłoki i z przestrzeganiem reguł wypracowanych dla wykonywania fotografii dokumentacyjnej. Spóźnione pojawienie się kryminalistyka na miejscu zdarzenia sprawia, że stanu oddającego autentyczny obraz tego już nie uda się utrwalić, a ten utrwalony później z natury rzeczy będzie już inny niż pierwotny.

Analogicznie, fotografia krajobrazowa utrwala także stan rzeczy, jaki jest „tu i teraz” i zapewne już nigdy się nie powtórzy. Tej prawidłowości miałem okazję doświadczyć osobiście już wiele razy. Wszelkie plany zbudowane na podstawie kalendarza i zegara na niewiele się tu zdadzą. Talenty organizacyjne, aranżacyjne i kompozycyjne, tak przydatne w studio fotograficznym, w przypadku fotografii krajobrazu mają znaczenie zdecydowanie mniejsze niż w fotografii pozowanej. Tu trzeba mieć po prostu trochę szczęścia i wiele cierpliwości. Ta ostatnia z kolei wymaga czasu, o który u fotografa – amatora łatwo nie jest.

Dlatego w moich albumach znajdują się przede wszystkim zdjęcia wykonane przy okazji spaceru, rowerowego rajdu czy innego, niekiedy przypadkowego pobytu w określonym, pozornie banalnym miejscu. Niewiele jest ujęć stanowiących efekt wcześniejszej kalkulacji, szczegółowego planowania miejsca i czasu fotografowania. Moją filozofię fotografowania bardzo dobrze oddaje hasło „zatrzymaj się i … zatrzymaj w kadrze wszystko to, co cię zachwyciło”.

Jestem zapewne w jakimś stopniu kontynuatorem tego dawnego nurtu fotografii, który streszczał się w przekonaniu, że zdjęcie, które nie pokazuje całej prawdy o fotografowanej rzeczywistości jest swoistym oszustwem, a wszelkie przetwarzanie obrazu czy ich wytworzenie na podstawie artystycznej wizji powinno się pozostawić artystom malarzom. W takim sensie blisko mi np. do tworzącego na przełomie XIX i XX w. znakomitego angielskiego fotografika Frederick’a H. Evans’a – specjalisty od architektury i pejzaży naturalnych, który uważał, że jakikolwiek retusz lub inna ingerencja w zapisany na negatywie obraz niszczą zdjęcie oraz mijają się z ideą fotografii. 

Powszechnie wiadomo, że okryte mgłą mokradła, zmrożone górskie zbocze, sztormowa morska fala czy czarna burzowa chmura nad polem czekającym na żniwiarza, mają swoje groźne oblicze. Słusznie, zauważamy przede wszystkim zagrożenia jakie niosą, widzimy ich niebezpieczną stronę. Jednak nikt nie zaprzeczy, że często mają też w sobie ogromny ładunek swoistego, przy tym ulotnego piękna. Nie inaczej jest ze spokojną tonią jeziora czy kryjącą tak wiele tajemnic głębią nieprzebytego zdawałoby się lasu.

Akcentowanie pięknych stron krajobrazu nie stoi, w moim przekonaniu, w sprzeczności z deklaracją o realistycznym traktowaniu przedmiotu fotografowania. Trzeba bowiem pamiętać, że w każdej sztuce nawet skrajny realizm jest, i zawsze będzie, tylko interpretacją rzeczywistości, a nie jej wiernym obliczem. Dostrzegła to już ponad 75 lat temu znana pisarka Zofia Nałkowska.

Trudno też nie przyznać słuszności opiniom, że fotografowanie pięknych, wyselekcjonowanych widoków jest w istocie wypaczaniem rzeczywistości, która tak naprawdę często jest mało malownicza. Ta „malowniczość” to oczywiście eufemizm. Świat jest faktycznie często brzydki, ponury, a nawet okrutny. Nasze życie składa się głównie z problemów. Może właśnie dlatego, żeby mieć siły do ich pokonywania, potrzebny jest nam zastrzyk wiary, że „nie zawsze i nie wszystko” jest złe i ponure?  Może tylko dla tej wiary warto wydobywać z otoczenia i pokazywać tę jego ładniejszą stronę?

W moim zawodzie zbyt wiele napatrzyłem się na ogrom ludzkich nieszczęść, na skutki katastrof, następstwa zabójstw, samobójstw i nieszczęśliwych wypadków, szaleństwo psychoz i bezradność wobec nich. Stąd zapewne i większa potrzeba znalezienia dla równowagi ducha jakiegoś antidotum, chociażby podświadomie. Myślę też, że nie ja jeden potrzebuję takiego lekarstwa, a fotografowanie pięknego krajobrazu może być całkiem niezłą, zapewne nie jedyną, alternatywą.

Moje fotografowanie nie jest więc żadnym programowym buntem przeciwko współczesnym, komputerowym metodom uprawiania fotografii artystycznej. Siła każdej sztuki polega na jej różnorodności, ustawicznym poszukiwaniu i rozwoju. 

Ale i obecnie i przed półtora wiekiem fotografia miała w moim przekonaniu jedną i tę samą podstawową zaletę – możliwą w danym czasie wierność rzeczywistości, którą przedstawiała. Zbliżała fotografującego do prawdy. Taka fotografia z założenia nie toleruje retuszu, obcy jest jej wszelki Fotoshop.

Oczywiście pamiętam o tym, że cyfrowe techniki wykonania zdjęcia i jego wydruku mają swoje prawa i w pewnych granicach ich wpływ na końcowy kształt jest nie do uniknięcia.

Wspaniale, że w przypadku fotografii krajobrazowej tą prawdą jest piękno. A prawda, piękno i dobro – ta ukazana przez Romana Ingardena triada uzupełniających się celów świadomej aktywności człowieka fascynowały mnie od dawna. 

Niech więc takie bliskie prawdzie i pięknu pozostanie to moje fotografowanie.

Jan WOJTASIK

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *