Prawa sztuki. Obce wpływy – rodzime piętno
[…] Sztuką naszą rządziły te same prawa, które ożywiały twórczości obce. Zresztą przenikały się w naszym kraju i wpływy obce: włoskie, niderlandzkie, niemieckie, francuskie i rosyjskie. Przy czym artyści nasi umieli – mimo tych oczywistych zależności – zawsze nadać wszystkiemu, co robili, jedyne i swoiste rodzime piętno.
Była to bowiem sztuka naszego dość przecież szczególnego kraju: charakterystycznej bez wątpienia przyrody, jakże często szarego nieba, natury specyficznej i niepowtarzalnej – zarówno w nastroju, jak i w kolorycie, rzeźbie terenu, roślinności. W poezji, w nie dającej się określić marzycielskiej melancholii.
Kraj brzozowych zagajników, wrzosowisk, sosnowych lasów, biednych piaszczystych pól, sadów kwitnących wiosną, kapryśnych w swym biegu rzek jak Wisła czy rozlewistych jak Warta. Moczarów, wsi, w których wokół wyniosłych brył kościołów skupiały się stada lepianek poszytych słomą. Wiecznie błotnistych dróg i nigdzie więcej nie widzianych złotych, rudych, czerwonych kolorów jesieni, a także przeraźliwego smutku barw tygodni niepogody. (…)
Malarstwo kraju, w którym stare dęby – niegdyś, w pogańskich czasach za świętość uważane – wciąż na nowo były z miłością malowane przez artystów. […]
Ignacy Witz, Krajobraz w malarstwie, Państwowe Zakłady Wydawnictw Szkolnych, Warszawa 1970 s. 176