Zawodowe

Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu

„Przestępstwo przeciwko pokojowi jest największa zbrodnią, jaką można w ogóle popełnić, bo rodzi ono wszystkie inne. Wywołanie wojny jest przyczyną popełnienia innych zbrodni wojennych, powoduje nasilenie popełniania zbrodni przeciwko ludzkości, jest przyczyną większej ilości ofiar w ludziach, mieniu i kulturze świata niż jakakolwiek inna zbrodnia”.

Przytoczona tu opinia prof. prof. Tadeusza Cypriana i Jerzego Sawickiego pochodzi z monumentalnej pracy ich autorstwa pt. Prawo norymberskie. Bilans i perspektywy, Wyd. E. Kuthana, Warszawa – Kraków 1948, s. XI. Polska, która pierwsza w Europie stawiła zbrojny opór niemieckiej agresji we wrześniu 1939 r., już w 1945 r., zaraz po wyparciu niemieckich wojsk okupacyjnych, przystąpiła do systematycznego gromadzenia materiałów dokumentujących zbrodnie dokonane na obywatelach II Rzeczypospolitej i innych państw na terenie Polski w latach 1939-1945 przez Niemców i ich współpracowników.

Zadanie to powierzono przede wszystkim Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich (GKBZN), przemianowanej później na Główną Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich (GKBZH) w Polsce. Podstawowym zaś aktem prawnym określającym zasady odpowiedzialności za niemieckie przestępstwa wojenne był dekret Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego z dnia 31 sierpnia 1944 r.  o wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcami. Obejmował on czyny popełnione od dnia 1 września 1939 r. do dnia 9 maja 1945 r.

Kontynuatorem GKBZH była powołana  ustawą z dnia 6 kwietnia 1984 r. – Główna Komisja Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu – Instytut Pamięci Narodowej (Dz. U. Nr 21, poz. 98 oraz z 1991 r. Nr 45, poz. 195), która funkcjonowała do czasu powołania w dniu 18 grudnia 1998 r.  Instytutu Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.

Warto może przypomnieć, że do czasu powołania IPN czynności dowodowe w sprawach zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu przeprowadzali nie tylko prokuratorzy oddelegowani do Komisji, lecz także prokuratorzy powszechnych jednostek organizacyjnych. W latach 80.tych i 90.tych XX wieku przeprowadziłem osobiście  kilkadziesiąt takich czynności, o ile dobrze pamiętam – głównie na zlecenie Komisji Okręgowej w Białymstoku. Z zasady były to przesłuchania świadków, zarazem jednocześnie ofiar represji niemieckich i radzieckich albo ich potomków.

Przesłuchania te prowadzone były w oparciu o plan wyrażony w pytaniach przygotowanych przez prokuratora zlecającego czynność. Niekiedy jednak prowadziły do ujawnienia nowych osobowych źródeł dowodowych. Ich prowadzenie wymagało dużego nakładu czasu, cierpliwości i umiejętności nawiązania i utrzymania wielogodzinnego nieraz kontaktu z osobami w podeszłym wieku. Często możliwe było jedynie w miejscu zamieszkania osoby przesłuchiwanej. Zdarzało się, że niektórzy świadkowie umierali zanim zapadła decyzja o ich przesłuchaniu, albo wkrótce po dokonaniu tej czynności.

Najwięcej przesłuchań dotyczyło losów zesłańców syberyjskich.

Zaskoczyło mnie, jak wielu świadków prosiło o wyraźne zaznaczenie w protokołach różnego podejścia do zesłańców funkcjonariuszy państwowych, zwłaszcza NKWD, a zwyczajnych Rosjan, do których przesłuchiwani zaliczali … także najbliższych członków rodziny tych funkcjonariuszy, a nawet tych samych funkcjonariuszy, kiedy nie przebywali na służbie.

Tylko jeden z przesłuchiwanych zeznał o przypadku znęcania się dla samej przyjemności nad Polakami przez strażnika NKWD. Świadek twierdził przy tym, że nie był to Rosjanin lecz Ukrainiec.

W dominującą atmosferę grozy losów zesłańców sybirskich wplatały się niekiedy w ich relacjach elementy niemal humorystyczne. Jedna z kobiet na moje „katalogowe” pytanie o ilość osób zmarłych podczas transportu, zareagowała z zadziwiającym obruszeniem: „jak to zmarłych? Nam się tylko dwoje dzieci urodziło!”. Odpowiedź ta uświadomiła mi dokładnie logiczny błąd pytania, które – postawione zgodnie z zasadami sztuki śledczej –  nie powinno zawierać tego rodzaju sugestii.

Obecnie żałuję, że nie pomyślałem o jakimś sposobie zarchiwizowania tej sybirskiej dokumentacji losów mieszkańców Nowej Soli i okolic. Całość materiałów systematycznie odsyłana była bowiem do jednostek zlecających przeprowadzenie czynności.

Po tamtym czasie pozostały mi jednak trzy pamiątki. Jest to akt powołania, legitymacja służbowa  wystawiona 24 grudnia 1994 r. przez Dyrektora Głównej Komisji BZPNP IPN Ryszarda Walczaka oraz akt odwołania mnie z dniem 18 stycznia 1999 r. z funkcji członka Okręgowej Komisji w Zielonej Górze.

Pozostało jeszcze coś, wspomniana na wstępie myśl profesorów Cypriana i Sawickiego o skutkach wywołania wojny, pierwszej przyczyny zła na niewyobrażalnie ogromną skalę.

Jan Wojtasik


 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *