Okazanie w celu rozpoznania
Okazanie w celu rozpoznania. Prawdopodobnie żadna czynność dowodowa nie generuje tylu błędów, co okazanie. O konsekwencjach omyłkowego rozpoznania sprawcy przez świadków zdarzenia pisaliśmy m.in. w publikacji poświęconej przyczynom błędów w kryminalistyce. Problem jest poważny i trudny tym bardziej, że uczestnicy wymiaru sprawiedliwości wartość rozpoznania na ogół cenią sobie znacznie wyżej, niż mogłoby to wynikać z wiedzy o charakterze naukowym.
Dlatego przed przystąpieniem do bliższej prezentacji tematu warto obrać za motto tych rozważań opinię M. Cioska, który przestrzegał, że człowiek nie jest tak racjonalny i logiczny oraz bezbłędny w swojej percepcji świata, jak to się zwykle sądzi, a jego sądy o sobie i o świecie oraz jego spostrzeżenia, a także reguły wnioskowania są często błędne, subiektywnie zdeformowane i selektywne [patrz. M. Ciosek, Psychologia sądowa i penitencjarna. Wyd. Praw. PWN, W-wa 2001 s. 105].
Należy też cały czas mieć na uwadze, że relacje o zdarzeniach z przeszłości, stanowiące istotę każdego zeznania są finalnym wytworem złożonych strukturalnie i dynamicznych procesów fizjologiczno – psychologicznych, takich jak: spostrzeganie, zapamiętywanie, przechowywanie w pamięci i odtwarzanie. Na każdym z nich może dojść i to bez złej woli relacjonującego do błędu lub zniekształcenia, tak z powodów obiektywnych jak i subiektywnych.
Musimy pamiętać, że spostrzeganie ma charakter wielozmysłowy. Na percepcję pracuje wzrok, słuch, dotyk [czucie], węch i smak. Człowiek odbiera, chociaż niekoniecznie już rejestruje i zapamiętuje, każdy bodziec, który mieści się w zakresie wrażliwości jego zmysłów. Właściwości osobnicze powodują jednak, że jedni ludzie są przede wszystkim wzrokowcami inni słuchowcami. Dlatego w czasie burzy wzrokowcy przede wszystkim „widzą” błyskawicę, słuchowcy „słyszą” grzmot, a kinetycy „czują” wiatr i deszcz bijący ich po twarzy.
Nie może więc w tym kontekście zaskakiwać, że jedni świadkowie łatwiej zapamiętają człowieka po jego wyglądzie, innym pozostanie w pamięci przede wszystkim sposób mówienia, ale będą i tacy, którym najbardziej utrwali się siła uścisku jego ręki czy charakterystyczna narośl na kciuku innego człowieka. Niedostatek sprawności jednych zmysłów może zostać przy tym skutecznie skompensowany nadczynnością i wyjątkową sprawnością innych. Naturalnie dotyczy to tylko ogólnie sprawnego człowieka.
Świadomość, że w każdym procesie spostrzegania występują czynniki intelektualne, uczuciowe i poznawcze i każdy z nich wpływa na rezultat spostrzegania jest ważną dyrektywą dla każdego przesłuchującego oraz oceniającego wyniki przesłuchania. Ważna jest pamięć o tym, że spostrzeżenie jest więc czymś więcej niż bierną rejestracją bodźców działających na narządy zmysłów. Należy liczyć się więc z wpływami takich właściwości zniekształcających spostrzeganie, jak: selektywny charakter spostrzeżeń, mechanizm logicznego uzupełniania, postawy, życzenia osobiste i preferencje określonej osoby oraz wpływ emocji czy nawyków.
Do tego dochodzą jeszcze zniekształcenia powodowane zewnętrznymi warunkami spostrzegania takimi, jak: odległość, pogoda, szumy informacyjne oraz nierzadkimi przecież ograniczeniami percepcji zmysłowej, np. wadami wzroku, słuchu itp.
Nawet, gdyby pominąć destrukcyjne wpływy zaburzeń pojawiających się na etapie zapamiętywania, przechowywania w pamięci i odtwarzania, ryzyko popełnienia błędu przez obserwatora zdarzeń dynamicznie przebiegających, wywołujących emocje, spostrzeganych niekiedy w trudnych warunkach zewnętrznych czy odległych w czasie jest bardzo poważne.
Ważna jest świadomość niebezpieczeństwa zniekształcenia obserwacji i błędu w każdej relacji świadka. Ryzyko błędnego rozpoznania osoby jest jeszcze poważniejsze. Nie bez powodu przecież uważa się, że skala błędnych rozpoznań osób niewinnych jako sprawców sięga prawie 40% [por. A. Vrij, /w/ Prawo i psychologia. Wiarygodność zeznań i materiału dowodowego, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2003 s. 131 i nast.]. Pozarządowa organizacja „Innocence Project” natomiast ocenia, że w niemal czterech piątych przypadków przypisania winy niewinnemu człowiekowi przyczyną sądowej pomyłki jest błędne zidentyfikowanie skazanego przez świadków. Tymczasem paradoksalnie, jak zaznaczyłem to już wcześniej, rozpoznanie przez naocznego świadka z uwagi na żywość i sugestywność relacji są zaliczane powszechnie do najbardziej przekonujących dowodów.
Nie istnieje możliwość ani potrzeba przełamywania stereotypów rozpowszechnionych w dużych grupach społecznych. Osoby profesjonalnie związane ze zwalczaniem przestępczości oraz wymiarem sprawiedliwości powinny mieć jednak świadomość występujących zagrożeń w poznaniu prawdy i poznawać sposoby ograniczania ich wpływu na wynik ustaleń i treść podejmowanych decyzji.
Dlatego warto wiedzieć, że twarze atrakcyjne i bardzo nieatrakcyjne rozpoznawane są wyraźnie lepiej niż twarze przeciętne, a przedłużający się czas obserwacji czy fakt wcześniejszej znajomości obserwowanej osoby zdecydowanie korzystnie wpływa na wynik rozpoznania. Z kolei, twarz zamaskowana lub zmieniona, a także zmiana uczesania powoduje istotne obniżenie trafności rozpoznania.
Bywa, że wspomniane maskowanie wykracza znacznie poza typowe metody ukrywania twarzy. Jak podały niedawno media, 6 sierpnia 2009r. o 16.20 czasu miejscowego dwaj elegancko ubrani mężczyźni podjechali taksówką pod sklep jubilerski Graff Jewellers w ekskluzywnej dzielnicy Londynu, weszli do środka i zagrozili personelowi użyciem broni. Następnie spakowali biżuterię: pierścionki, bransolety i naszyjniki oraz zegarki o łącznej wartości 40 mln funtów. Po oddaniu strzału na postrach opuścili sklep. Jednak na uzyskanych przez policję z kamery zdjęciach nie widać prawdziwych twarzy sprawców. Jak się okazało, wynajęli oni artystę, który zrobił im specjalny makijaż pokrywając twarze lateksowymi maskami. Przygotowanie tego maskowania zajęło około 4 godzin i kosztowało około 450 funtów. Ustalono też, że artysta zmienił ponadto kolor włosów obu rabusiów.
Na wynik rozpoznania wpływają nie tylko błędy osobniczego spostrzegania, pamięci czy odtworzenia. Mogą je generować także różne inne czynniki związane z czasem i sposobem przeprowadzenia okazania. Dla celów porządkujących i dydaktycznych trafne wydaje się nazwanie ich „efektami”.
W literaturze przedmiotu przytaczane są liczne charakterystyki „efektów”. Zacznijmy od efektu opóźnienia, czyli skutków upływu czasu. Efekt ten ma znaczenie istotne, ale w sensie negatywnym przede wszystkim dla identyfikacji poprawnych. Posiada natomiast wpływ znacznie mniejszy – co jest swoistą pociechą – dla identyfikacji fałszywych. Efekt kolejny to niedoceniony w praktyce efekt powtórnej identyfikacji. Jest to duża skłonność do zidentyfikowania podczas parady identyfikacyjnej osoby widzianej wcześniej na zdjęciu, np. w mediach, filmie, liście gończym i bez względu na to, czy jest ona sprawcą. Często trudno mu przeciwdziałać, gdyż ilustrowane fotografią listy gończe zdecydowanie podnoszą efektywność poszukiwań. Inny efekt to tzw. efekt kontekstu. Wynika on z faktu, że w sformalizowanych realiach czynności procesowych trudno rozpoznać osobę, nawet znaną świadkowi z określonego miejsca, np. sklepu, jeżeli w momencie krytycznym spostrzegł ją w innym miejscu. Jednak okazanie na miejscu zdarzenia i przywrócenie kontekstu – pora doby, widoczność, itp. istotnie poprawia efektywność rozpoznania. Z kolei efekt tendencyjnej instrukcji to informacja przekazana rozpoznającemu przez prowadzącego czynność, że wśród osób okazanych jest sprawca. Informacja taka generuje prawie 80% wskazań fałszywych. Natomiast, zalecane przez kryminalistyków zastrzeżenie, że nie ma takiej pewności – redukuje poziom błędów do 33%. Niestety fałszywych rozpoznań jednak nie eliminuje. Inny jeszcze błąd o etiologii procesowej to efekt tendencyjnego doboru „statystów”.
Wariant optymalny to oczywiście podejrzany plus 5 osób przybranych o cechach fizycznych analogicznych, jak u podejrzanego tj. płeć, wiek, wysokość, sylwetka, brak znaków szczególnych itd. Efekt tendencyjnego ubioru to problem zbliżony do opisanego wcześniej. Nie dla wszystkich jest oczywiste, że ubiór podejrzanego nie może odróżniać się od ubioru osób przybranych. Jeżeli natomiast okazanie samego ubioru sprawcy może okazać się dowodowo celowe, podczas okazania osób należy zapewnić okazywanemu inne ubranie. Nie wszyscy wiedzą też, że okazanie sekwencyjne tj. osobne kolejnych osób generuje mniej błędów niż okazanie wszystkich jednocześnie w jednym szeregu. Ten niedostatek wiedzy powoduje lekceważenie tzw. efektu symultanicznej metody okazania, czyli presji wyboru obiektu najbardziej podobnego spośród znanej już ostatecznie zamkniętej oferty. Na końcu wspomnijmy jeszcze efekt sugestywności niewerbalnej prowadzącego czynność. W warunkach pełnego profesjonalizmu działania, okazanie powinien przeprowadzać prokurator czy policjant, który nie wie, kto jest podejrzanym. W sytuacji przeciwnej łatwo o nieświadome przekazanie sugestywnej informacji. Wpływy tego ostatniego efektu na obiektywizm rozpoznania także są co do zasady ignorowane, a niekiedy też trudne do wyeliminowania.
W tym kontekście nie sposób też zignorować uwagę Jana Widackiego, który omawiając problematykę przesłuchania świadków-dzieci podkreśla, że ich możliwości spostrzegania, krytycyzm i pamięć często nie ustępują możliwościom poznawczym osób dorosłych. Potencjalnie mogliby być wartościowymi świadkami. Jednak niedojrzałość emocjonalna, potrzeba imponowania otoczeniu i niechęć przyznania się do niepowodzenia sprawiają, że negatywny wynik rozpoznania małoletni ocenia jako kompromitację i z tego powodu na ogół będzie starał się rozpoznawać za wszelką cenę [patrz: J. Widacki /w/ J. Widacki /red./, J. Konieczny, T. Widła, Kryminalistyka, Wyd. CH BECK, W-wa 2008 s. 97
Literatura naukowa, czasem także doniesienia medialne dostarczają wielu przykładów nie tylko błędnego rozpoznania rzekomego podejrzanego przez świadków, ale też oczywistych błędów organów procesowych w przeprowadzeniu okazania osoby. Jednak rekord świata w pomysłowości należy najpewniej do policji w Minneapolis, która zorganizowała paradę wg następującego klucz:: 1 Czarny [podejrzany] i 5 Białych w jej składzie, jako osoby przybrane. Nie ma potrzeby wyjaśniać, że pokrzywdzona od samego początku procesu twierdziła, że sprawca napadu na jej dom miał czarny kolor skóry.
Przy takich praktykach nie mogą zaskakiwać doniesienia w rodzaju, że 22-letni wówczas J. Miller z Chicago został skazany na 25 lat więzienia na podstawie rozpoznania go przez ofiarę okrutnego zgwałcenia oraz świadków. Wyszedł na wolność warunkowo po odbyciu 24 lat kary, jako już 46-letni mężczyzna, w rezultacie wykluczających go jako sprawcę badań DNA. Te same badania śladów biologicznych pozwoliły też na wykrycie rzeczywistego sprawcy. Inna rzecz, że po przedawnieniu karalności czynu. [Źródło: Gazeta Wyborcza z dnia 25 kwietnia 2007 r.] Inny spektakularny przypadek zza oceanu dotyczy B. Moon’a. W dniu 21 grudnia 2004 r. został on zwolniony z więzienia w El Paso po odbyciu 16 lat kary z wyroku 75 lat za 3 zgwałcenia. Skazano go w 1988 r. na podstawie zeznań wszystkich 3 ofiar. Badania DNA, przeprowadzone niestety dopiero w 2004 r. wykluczyły go jako sprawcę.
Spektakularność podanych przykładów nie może uwalniać od krytycznego spojrzenia czy może także niepokoju na bardziej nam bliższe rodzime podwórko, gdyż i w Polsce nie brakuje przykładów błędów w ocenie wartości i sposobach przeprowadzania okazania. Na potrzeby tego materiału wystarczy przypomnieć kilka przykładów nagłośnionych w przekazach medialnych.
Na podstawie błędnego rozpoznania przez pokrzywdzonego częstochowskiego taksówkarza został tymczasowo aresztowany 18-letni mieszkaniec Krakowa. Po 10 dniach jego miejsce w areszcie zajął inny młodzieniec, tym razem z Częstochowy. Jak się okazało – bardzo podobny do krakowianina.
W maju 2011 r. pewien 15-latek na Śląsku zeznał, że kiedy szedł do szkoły, podeszło do niego trzech młodych mężczyzn w dresowych spodniach oraz bluzach z kapturami, wywrócili go na ziemię, po czym wyjęli żyletkę i wycięli mu symbole Ruchu.Policjanci pokazali mu zdjęcia wszystkich znanych w mieście szalikowców chorzowskiego klubu, bez wahania wskazał na 20-letniego mężczyznę i zapewnił, że był jednym z tych, którzy go napadli. Zaledwie kilka godzin później policja zatrzymała już domniemanego napastnika. Niespodziewanie podczas okazania przez lustro weneckie okaleczony nastolatek stwierdził, że się jednak pomylił. Ostatecznie przyznał , że wszystko sobie wymyślił i nie było żadnego napadu.
Nie zawsze błąd w rozpoznaniu czy próba wprowadzenia w błąd organów ścigania udaje się ujawnić na początkowym etapie postępowania.
W głośnej przed kilkunastoma laty sprawie pozbawienia życia policjanta w czasie wykonywanych czynności w miejscu ujawnienia zrabowanego mienia w miejscowości Parola, wartość dowodową rozpoznania Jerzego B. oskarżonego o zabójstwo zanegował sąd. Sędzia uzasadniający wyrok uniewinniający podkreślił m.in., że świadek S., który rozpoznał Jerzego B. w Parolach się pomylił. Wg sądu, rysopis, który świadek podawał nijak nie pasował do rzeczywistego wyglądu Jerzego B., a w czasie strzelaniny była zła pogoda – śnieg z deszczem i już zmierzchało. Na wartości dowodowego rozpoznania dodatkowo miał wg sądu zaważyć też fakt, że świadkiem S. był policjant Waldemar S., podwładny ofiary i jednocześnie jego najbliższy przyjaciel, a kwestia zatrzymania i doprowadzenia przed sąd wszystkich podejrzanych stała się dla niego sensem życia, wręcz obsesją.
W tym samym uzasadnieniu przypomniano też o konieczności oceny każdego dowodu na tle pozostałego materiału dowodowego sprawy. W przytoczonej sprawie wskazano np., że na broni, z której zginął Żak, nie znaleziono żadnych śladów, które wskazywałyby na to, że oskarżony B. kiedykolwiek miał ją w rękach. Ponadto, inni sprawcy napadu, którzy współpracowali z Policją od początku śledztwa i zgodzili się obciążyć kolegów konsekwentnie wyjaśniali, że oskarżonego w ogóle nie było na miejscu zbrodni.
Te i podobne im przykłady, a przede wszystkim dyrektywy krytycyzmu i ostrożności nie powinny jednak prowadzić do inercji dowodowej czy totalnego negowania wartości rozpoznania osoby w wyniku okazania. Wiarygodność dowodową rozpoznania osoby można bowiem zdecydowanie poprawić poprzez respektowanie zasad dokonywania czynności okazania przestrzegając przepisów kodeksu postępowania karnego i respektując zasady wypracowane przez psychologię śledczą.
Stosownie więc do przepisów art. 173. § 1-3 KPK, osobie przesłuchiwanej można okazać inną osobę, jej wizerunek lub rzecz w celu jej rozpoznania. Okazanie powinno być przeprowadzone tak, aby wyłączyć sugestię. W razie potrzeby okazanie można przeprowadzić również tak, aby wyłączyć możliwość rozpoznania osoby przesłuchiwanej przez osobę rozpoznawaną. Podczas okazania osoba okazywana powinna znajdować się w grupie obejmującej łącznie co najmniej cztery osoby. Od tej reguły jest jeden, ale bardzo ważny wyjątek: zwłoki ludzkie należy zawsze okazywać pojedynczo, zwłaszcza, gdy rozpoznania ma dokonać osoba bliska zmarłemu.
Kodeksowa warstwa normatywna nie wyczerpuje oczywiście tematu. W istocie zaledwie go otwiera. Obowiązkiem organu procesowego jest ponadto respektowanie dyrektyw wynikających z rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 2 czerwca 2003 r., w sprawie warunków technicznych przeprowadzenia okazania [Dz. U. nr 104 poz. 981 z 13 czerwca 2003 r.]
Te dyrektywy to m.in. powinność spełnienia warunków umożliwiających osobie przesłuchiwanej dokładne przyjrzenie się osobie okazywanej, możliwość dokonania okazania poza siedzibą organu procesowego, wyłączenie możliwości ujrzenia przez rozpoznającego osoby okazywanej lub jej wizerunku przed przeprowadzeniem okazania, konieczność organizacji odrębnego okazania dla każdej osoby rozpoznającej, uniemożliwienie kontaktu wzajemnego pomiędzy osobami rozpoznającymi, przybieranie osób w zbliżonym wieku i posiadających podobny wzrost, tuszę, ubiór i inne cechy charakterystyczne, jak osoba okazywana, zapewnienie podobieństwa wyglądu osoby okazywanej w czasie okazania do wyglądu z czasu zdarzenia, swoboda wyboru miejsca przez osobę okazywaną.
Te ostatnie przepisy mają na uwadze konieczność zapewnienia sprawnego toku postępowania, ale także właściwej realizacji gwarancji procesowych jego uczestników. Z punktu widzenia właściwej realizacji ustawowych zadań prokuratora ważna też jest norma przepisu § 170 regulaminu wewnętrznego urzędowania p.j.o. prokuratury, nakazująca, żeby prokurator miarę potrzeby, poza czynnościami ustawowo zastrzeżonymi dla niego, osobiście przeprowadzał w śledztwie najistotniejsze dla sprawy czynności. Okazanie podejrzanego z całą pewnością należy do czynności najistotniejszych.
Dobrze byłoby je ponadto przeprowadzić z uwzględnieniem reguł wypracowanych przez psychologię śledczą. Nakazują one np. poprzedzenie okazania dokładnym przesłuchaniem świadka na temat wyglądu podejrzanego, w tym jego sylwetki, rysów twarzy i całokształtu portretu kinetycznego. Dyrektywa przybrania osób podobnych, o czym należy także pamiętać, nie jest równoznaczna z przybraniem osób identycznych, a więc np. ucharakteryzowanych w każdym detalu na podobieństwo podejrzanego. Natomiast okazanie w odpowiednio odtworzonych warunkach zbliżonych do warunków obserwacji w czasie zdarzenia powinno być regułą. W przypadku pozytywnego wyniku okazania, rozpoznający powinien wskazać, po czym rozpoznał okazanego, a nadto czy wygląd obecny różni się od wyglądu z momentu zdarzenia.
I na koniec uwaga o charakterze uniwersalnym. W żadnym wypadku nie wolno poprzestawać na rozpoznaniu, jako dowodzie jedynym. Nawet wówczas, gdy dokonuje go człowiek o sprawnych zmysłach i nieposzlakowanej reputacji. Warto tu wspomnieć na przestrogę C. Beccarii: „Gdy dowodem przestępstwa są jedynie słowa, wartość takiego dowodu jest bliska zeru”. Każdy dowód musi podlegać weryfikacji i do czasu potwierdzenia dowodami z innych źródeł, zwłaszcza dowodami rzeczowymi, nie wyczerpuje zasady prawdy.
Jan WOJTASIK
Miejsce pierwszej publikacji:
Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze:
Data pierwszej publikacji: 2008-08-29
Publikacja z cyklu: Ciekawie … nie tylko o prawie