Starsze

Poczytalność. Zawiłości diagnozowania

Poczytalność – zawiłości diagnozowania  Nie nam i nie tutaj rozstrzygać, czy medycyna jest przede wszystkim dyscypliną wiedzy ściśle naukowej, zasobem szczególnego rodzaju umiejętności czy może nawet rodzajem sztuki. Najwybitniejsi znawcy tematu przyjmują, że jest to nauka ścisła, przyrodnicza i jednocześnie głęboko humanitarna oraz zawierająca w sobie nieuchwytne i subiektywne elementy, które są bliskie szeroko rozumianemu pojęciu sztuki [ B. Popielski /w/ T. Kielanowski, Etyka i deontologia lekarska, PZWL Warszawa 1985 s. 135].

Trudno zaprzeczyć takiej opinii zwłaszcza, że każdy „dobry lekarz” to swoista synteza współczesnej wiedzy medycznej z takimi walorami, jak: spostrzegawczość i kojarzenie, intuicja i rygoryzm metodyczny w postępowaniu diagnostycznym i leczniczym oraz umiejętności manualne – niekiedy niezwykle wyrafinowane połączone z sugestywnością psychoterapeuty.

Nic nie upoważnia do zredukowania kryteriów „dobrego lekarza” wobec lekarzy psychiatrów powołanych do wydawania opinii w przedmiocie poczytalności oskarżonych w postępowaniu karnym. Przeciwnie, panuje zgodne przekonanie, że biegli ci powinni charakteryzować się najwyższym walorami profesjonalnymi i etycznymi. Mówiąc inaczej, w granicach swoich kompetencji – powinni być mistrzami.

Z drugiej jednak strony, każda opinia podlega kontroli organu procesowego – często wielu instancji, oceniana jest przez strony, innych biegłych. Sytuacja ta zmusza nie tylko do wypracowywania przez teorię i praktykę opiniodawczą koniecznych elementów składowych samych badań i opinii, ale też czytelnych i w granicach możliwości – powszechnie akceptowalnych wniosków wyprowadzanych z dokonanych ustaleń.

Te wnioski określamy jako „kryteria diagnozowania poczytalności”. W wystąpieniu tym mają one jednak nieco inne znaczenie niż „metody” psychiatryczna i psychologiczna [prawnicza i lekarska] ustalania niepoczytalności opisywane w podręcznikach psychiatrii sądowej przy okazji analizowania rozwiązań kodeksowych w prawie karnym [art. 31 KK]. To bowiem temat na osobną rozprawkę.

Należy pamiętać, że „kryteria diagnozowania poczytalności” do pewnego stopnia mają charakter względny, a użyteczność tworzenia kategorycznych reguł, powszechnie przy tym obowiązujących jest niekiedy dość stanowczo kwestionowana. Rozstrzygnięcia procesowe muszą się bowiem odnosić do konkretnego czynu i konkretnego człowieka, którego stan psychiczny niekiedy jest bardzo zmienny i który może bardzo różnić się pod względem psychicznym od innych ludzi. Te uwarunkowania niekiedy jeszcze komplikowane są przez przeważające lub tylko w danym czasie poglądy naukowe. Wnioski opinii, nawet te sprzeczne z poglądami konkurencyjnymi, wcale nie muszą być błędne w sensie obiektywnym. Najważniejsze, czy w realiach rozpoznawanej sprawy są przekonujące, albowiem proces sądowy polega na podnoszeniu i ważeniu argumentów.

W ustalaniu poczytalności bierze się pod uwagę wiele różnych elementów. Znaczenie posiada kondycja psychiczna określonego człowieka, ale czasem liczyć należy się z kondycją psychiczną grupy społecznej, do której należy. Ważny jest nie tylko fakt istnienia zaburzenia psychicznego, ale jego głębokość i dynamika. W wielu sytuacjach znaczenie posiada rodzaj czynu zabronionego, jaki zarzuca się sprawcy. Zawsze też pamiętać należy, że liczy się nie tyle fakt ujawnienia mniejszego czy większego mankamentu psychicznego, ale jego faktyczny wpływ na zdolność rozumienia znaczenia czynu i pokierowania postępowaniem.

Bywają też sytuacje, w których wyłącznych argumentów mogących przemawiać o zakłóceniu stanu psychicznego w chwili czynu, dostarczają świadkowie albo sam sprawca, a w czasie badania lekarskiego nie daje się ujawnić żadnych biologicznych czy psychicznych komponentów zaburzenia. Wyprowadzanie poprawnych wniosków z takiego materiału dowodowego co najmniej ociera się o sztukę i zdecydowanie poszerza margines błędu. Zapewne też z tego powodu zdarzają się sytuacje podawane przez media za przykłady przewlekającego się postępowania. Jednym a nich jest sprawa Mariusza M. Cyt. „Wczoraj sąd skierował na ponowną obserwację psychiatryczną Mariusza M., oskarżonego o zamordowanie siekierą żony i dwójki dzieci. Do zbrodni doszło w Łodzi na Dąbrowie we wrześniu 2010 r. Mariusza M. dotychczas badały dwa zespoły psychiatrów, które wydały sprzeczne opinie o jego poczytalności. Trzeci zespół stwierdził, że oba popełniły błędy, i zalecił przeprowadzenie obserwacji jeszcze raz” [patrz: Gazeta Wyborcza]. W tym miejscu wystarczy nadmienić, że w sprawach o wielokrotne zabójstwa przytoczony przykład wcale nie należy do wyjątkowych.

Ewolucję niektórych kryteriów poczytalności znakomicie ilustrują poglądy na temat znaczenia psychoz endogennych tj. zaburzeń psychicznych zmieniających jakość spostrzegania, myślenia i świadomości. Klasyczna psychiatria sądowa XX wieku stała na stanowisku, że psychozy, np. schizofrenia, tak istotnie zmieniają stan psychiczny człowieka, że znoszą one poczytalność w każdej sytuacji. Obecnie coraz wyraźniej toruje sobie drogę przekonanie, że poczytalność nie oznacza zdrowia psychicznego, a chory psychicznie też podejmuje decyzje. Dlatego człowiek chory na schizofrenię w okresie remisji choroby, a więc w stanie dobrego samopoczucia, działający planowo i ze zrozumiałym motywem, może być uznany za poczytalnego. Jednak ten sam sprawca w okresie ostrego przebiegu choroby, reagujący urojeniowo na przeżywane omamy i atakujący z tego powodu przypadkowego przechodnia, zostanie uznany za niepoczytalnego.

W praktyce opiniodawczej diagnozowanie schizofrenii, poza niektórymi przypadkami, nigdy nie było łatwe, a ostatnio komplikuje się jeszcze bardziej z uwagi na nowe spojrzenie na istotę objawów, jakimi są pseudohalucynacje słuchowe. Są to omamy, które nie mają bodźca zewnętrznego, lecz słyszane są we własnej głowie osoby zaburzonej psychicznie.  Dotychczas uważano je za oczywisty argument do rozpoznania schizofrenii. Obecnie coraz bardziej przebija się pogląd, że takie omamy, a także niektóre inne objawy przypisywane dotychczas schizofrenii, mogą być powodowane przez tzw. zaburzenia dysocjacyjne osobowości.  

Podobnie może komplikować się ocena zachowania paranoika. Na ogól panuje zgoda, że czyn pozostający w związku z jego systemem urojeniowym zwykle znosi poczytalność, a kradzież wartościowego przedmiotu bez związku z tym systemem już nie. Pozostaje jednak ciągle trudny problem miarodajnego ustalenia, gdzie kończą się wypowiedzi czy czyny uwarunkowane obiektywnym stanem rzeczy, a gdzie zaczyna się, mający tylko pozory takiego stanu, system urojeniowy.

Złożoność procesów opiniowania znakomicie ilustruje dokonywanie czynów zabronionych przez osoby zamroczone alkoholem. Osoba pijąca regularnie i znająca skutki spożywania alkoholu, po którym staje się agresywna z zasady nie zostanie uznana za niepoczytalną. Inaczej może być oceniony przypadek młodego człowieka – abstynenta czy osoby ze sfery innej kultury, gdzie alkohol jest używką zakazaną. Jeszcze inne reguły wnioskowania będą miały zastosowanie u osoby dotkniętej daleko posuniętym procesem psychodegradacji alkoholowej, a jeszcze inne – psychozą alkoholową. Reguły te dodatkowo wikłane są, częstym przecież w praktyce, nakładaniem się alkoholu na różnego stopnia upośledzenie umysłowe, zaburzenia osobowości i objawy organicznego uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego. Skrajnie trudnym może okazać się opiniowanie nietrzeźwego sprawcy dotkniętego padaczką.

Prawidłowo rozpoznane upośledzenie umysłowe może stanowić przesłankę do odmiennej oceny poczytalności u tej samej osoby i w tym samym czasie w zależności od rodzaju zarzucanego czynu. Ktoś dotknięty poważnym upośledzeniem może prawidłowo rozpoznawać znaczenie czynu, jakim jest kradzież, ale jednocześnie nie zdawać sobie sprawy z naganności posiadania takiego samego przedmiotu kradzieży bez wymaganej akcyzy czy administracyjnego zezwolenia. Nieprofesjonalny obserwator takiego opiniowania, a co za tym idzie – rozstrzygnięcia procesowego, może nie zrozumieć dlaczego dochodzi do zróżnicowania wniosków opinii czy częściowego umorzenia postępowania wobec osoby, którą za czyn dokonany w tym samym czasie jednocześnie oskarżono.

Rozpiętość wniosków w przedmiocie poczytalności spotykana jest nierzadko przy rozpoznaniu procesów otępiennych u osób starych. Procesy te z różnych powodów mogą przebiegać ze znaczną dynamiką i wikłać się zmianami charakteropatycznymi. W rezultacie, ktoś poczytalny w sprawie o kradzież, może działać w warunkach ograniczonej w znacznym stopniu poczytalności w sprawie o spowodowanie uszkodzenia ciała innej osoby czy podpalenie. Ten sam człowiek rok później może działać ze znacznie ograniczoną poczytalnością w sprawie o kradzież i poczytalnością zniesioną w sprawie o podpalenie. Nowe rozpoznanie to efekt pogłębienia się otępienia.

Przykłady można mnożyć. Nie jest zadaniem tej informacji podawanie jakichkolwiek gotowych receptur właściwego opiniowania. Nie jest to zresztą możliwe. Bronić należy jednak przekonania, że policjanci, prokuratorzy i sędziowie powinni poznawać systematycznie i gruntownie problematykę psychiatryczno – sądową. Mają bowiem procesową powinność i faktyczną możliwość zrozumienia zasad opiniowania o poczytalności oraz rzetelnego oceniania wniosków zawartych w opiniach. Także dzięki wypracowywanym przez naukową psychiatrię sądową „kryteriom diagnozowania poczytalności”.

Z drugiej strony, należy ciągle przypominać, że opiniowanie o poczytalności to proces złożony, profesjonalny i obiegowym przekonaniom na ten temat niekoniecznie należy zawsze przypochlebiać. Byłoby jeszcze gorzej, gdyby poziom „obiegowy” stał się poziomem profesjonalnym organu procesowego. Inna sprawa, że zdrowy rozsądek jest atutem w każdej sytuacji i wykorzystywanie go w najbardziej nawet złożonych ekspertyzach nie uwłacza nikomu.

Warsztat pracy biegłych lekarzy psychiatrów to temat zasługujący na osobny artykuł. Każda osoba aspirująca do jego gruntownego opanowania czy chociażby zapoznania się z tematem powinna co najmniej przestudiować książkę autorów: K. Eichstaedta, P. Gałeckiego i A. Depko, Metodyka pracy biegłego psychiatry, psychologa oraz seksuologa w sprawach karnych, Wyd. LexisNexis, Warszawa 2012 lub któreś z jej późniejszych wydań.

Jan WOJTASIK 

Miejsce pierwszej publikacji:

Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze:

Data pierwszej publikacji: 2006-03-27

Publikacja z cyklu: Ciekawie … nie tylko o prawie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *