Encyklopedia Puszczy

Zrąb Stachury

Zrąb Stachury, czyli dylematy książkowego mola. Gdy przed trzema laty pracowałem nad pierwszym projektem szlaku rowerowego z Jodłowa do Grochowic byłem przekonany, że dokładnej lokalizacji zrębu, na którym w roku 1967 autor „Siekierezady” Edward Stachura – pisarz i poeta powojennego pokolenia, wspomagał swoim toporkiem grochowickich drwali, nie sposób ustalić.

Przekonanie to oparte było m.in. na opinii jednego z leśników, z którym konsultowałem temat. Wprawdzie na stronie internetowej Nadleśnictwa Sława Śląska można przeczytać, że „w miejscu wyciętego wtedy lasu rośnie dziś sosnowy młodnik”, ale informacja ta mogła odnosić się przecież do wielu różnych fragmentów lasu otaczającego Grochowice. Być może sprawa jest jednak znacznie prostsza i wcale nie wymagała analizy zasobów archiwalnych sławskiego nadleśnictwa.

Okazało się bowiem, że w Grochowicach są ludzie, którzy doskonale pamiętają Stachurę z ze wspólnej pracy w lesie, pamiętają lokalizację zrębu i wiele epizodów z tego czasu, a przede wszystkim, którzy życzliwie zgodzili się ten zrąb wskazać.

Mam na myśli Państwo Janinę i Izydora Jankowskich, czyli powieściowego pilarza Nikodema i jego Małżonkę. Jak zaznaczyli w rozmowie, są oni ostatnimi, żyjącymi jeszcze świadkami pobytu Edwarda Stachury w Grochowicach.

Pan Izydor faktycznie w 1967 r. pracował jako pilarz, a – jak dodał w rozmowie – przeszkolenie w zakresie posługiwania się piłą spalinową odbył w Wymiarkach. Był wówczas jedną z niewielu osób posiadających uprawnienia pilarza i dobrze sobie radził. Jak pisał Stachura, „gra piła w rękach Nikodema, sosny padają, rozrasta się w środku lasu polana zawalona gęsto wielkimi poległymi drzewami” [patrz: Edward Stachura, Siekierezada albo zima leśnych ludzi, Biblioteka Polityki, s. 30].

Pani Janina obcinała gałęzie, odkorowywała drzewo i czyściła zrąb z odpadów. Wkrótce potem sadziła na nim młode sosny, które obecnie mają już pół wieku albo nawet nieco więcej.

Zrąb wskazany przez Państwo Jankowskich stanowi fragment oddziału leśnego nr 283 i znajduje się na północny-zachód od Grochowic w odległości ok. 50 m. od drogi pożarowej nr 9. W opisie taksacyjnym drzewostanu Banku Danych o Lasach można wyczytać, że wg stanu na rok 2018 w oddziale 283 c rośnie sosna w wieku 53 lat, średnicy pnia na wysokości pierśnicy 25 cm i wysokości 21 m., a miejscami także sosna brodawkowata w tym samym wieku.

Przestrzeń pomiędzy wspomnianą drogą a „zrębem” porasta obecnie sięgający 1,5-2,0 m. młodnik sosnowy, odgrodzony od półwiecznego lasu pasem młodych brzóz, dębów i buków.

Wielkość sosen, które porastają „zrąb” na pierwszy rzut oka budzi pewne rozczarowanie. Są po prostu mniejsze niż laik spodziewa się po rosnącym ponad 50 lat borze sosnowym. To jeszcze jeden dowód na potwierdzenie, że las znika szybko, ale rośnie bardzo wolno. Zwłaszcza, gdy przyszło mu rosnąć na glebie niezbyt urodzajnej, a taka najczęściej żywi drzewa Puszczy Tarnowskiej.

Łatwo też zauważyć, że wąską drogę pomiędzy młodnikiem a „zrębem” w wielu miejscach porasta wrzos. W sierpniowe gorące południe skojarzenie z wrzosowiskiem od „zapomnienia wszystkiego” z tekstu piosenki pt. „Z nim będziesz szczęśliwsza” wręcz się narzuca. Pamiętamy jednak, że Stachura rąbał drzewo w Grochowicach podczas mroźnej zimy i kwitnących wrzosów z pewnością wówczas nie widywał. Inna sprawa, że bywał w tej miejscowości jeszcze później i nie można wykluczyć, że odwiedzał też miejsce swojego sezonowego zatrudnienia.

Optymistyczno – sielankową wymowę pierwszej części wywodu zakłóca jednak dość zasadniczy problem. Niezależnie od prób symbolicznego odczytywania wielu pojęć, zdarzeń czy nawet postaci, powieść Edwarda Stachury na ogół wiernie oddaje grochowicką rzeczywistość lat 60.tych XX wieku. Uznając miejsce wskazane przez Państwa Jankowskich za „Zrąb Stachury” z konieczności przyjąłem, że autor „Siekierezady” po prostu mocno przesadził notując w pewnym momencie: „kawałek drogi jest od wioski do leśniczówki i kawałek drogi od leśniczówki do zrębu. Będzie razem z pięć kilometrów„.

Przyznaję, że pomimo tego założenia, zacytowany fragment pozostaje ciągle źródłem pewnego niepokoju. Wszak przytoczone w nim słowa miały zostać wypowiedziane przez powieściowego leśniczego Bogdańskiego. Skądinąd wiadomo, że leśniczym w Grochowicach w roku 1967 był Władysław Majdański, z zawodu leśnik, z zamiłowania myśliwy i to myśliwy wytrawny. Czy mógłby się aż tak w szacowaniu odległości pomylić?

Sam Stachura, czyli powieściowy Janek Pradera niedługo później żali się sam do siebie: „Ja zaś piechotą będę codziennie przemierzał pięć kilometrów padołu w jedną stronę i pięć kilometrów padołu w drugą. Razem okrągła cyfra. Nachodzę się, nie da się ukryć„.

Ten drugi cytat na temat długości drogi do pracy nakazuje odrzucić pogląd o przypadkowości pierwszego.

Jednak w konfrontacji w relacją Państwa Jankowskich i grochowickimi realiami przestrzennymi, podany w powieści szacunek długości drogi do pracy należy ostatecznie odrzucić jako nieprawdopodobny w stopniu oczywistym.

Przeprowadzony przez inspiratora tych dociekań – Pana Sławomira Jacha – pomiar w terenie wykazał, że odległość od domu Franciszki Olechnej – powieściowej Babci Oleńki, gdzie kwaterował Stachura, do zrębu mierzona wiejską drogą wynosi niecałe trzy kilometry! Mierzona skrótem przez pole – jeszcze mniej, gdyż 1,9 km.

Wyjaśnienie może być tylko jedno: Stachura pisał powieść, a nie kronikę czy raport z warunków bezpieczeństwa i higieny pracy pracowników leśnych. I chociaż zgodność wielu innych zapisów z realnymi zdarzeniami i osobami jest w jego dziele uderzająca, nie musiał podawać wszystkich faktów i towarzyszących im okoliczności dosłownie. Pisząc o trudzie codziennego pokonywania na mrozie i w śnieżne zadymki 10 km może chciał przypomnieć, że „wędrówką jedną życie jest człowieka”, a może tylko korzystał z atrybutów właściwych dla powieści, która koniec końców, z założenia jest fikcją literacką.

Jak podkreślał to w innym miejscu Alfred Siatecki, autorowi takiego gatunku wolno zmieniać nazwy i podawać wymyślone odległości, a z pierwowzoru bohaterów, brać jedynie to, co odpowiada konwencji czy treści powieści. 

Za takim wnioskiem przemawia też, przeprowadzona przez współczesnego grochowickiego leśniczego Pana Piotra Balickiego, analiza wieku zadrzewienia na poszczególnych oddziałach w miejscach, które należało wziąć pod uwagę jako potencjalne lokalizacje zrębu. Oczywiście według kryteriów powieściowych. Okazało się, że jedynie sosny w oddziale 283 c, jako liczące 52 lata odpowiadają wiekiem czasowi fabuły „Siekierezady”.

Pan Leśniczy Piotr Balicki dostarcza jeszcze jednego argumentu: gdy przejmował obowiązki, jego poprzednik leśniczy Henryk Nowogoński wskazał mu właśnie oddział 283 c jako miejsce pracy Stachury. Miał się przy tym opierać na relacji przekazanej przez Władysława Majdańskiego.

Już we własnym zakresie udało mi się odnaleźć i odczytać fragment mapy przeglądowej Nadleśnictwa wg stanu na dzień 1 stycznia 1996 r. Wg zapisu tej mapy oddział 283 c porastała wówczas sosna w wieku 30 lat, czyli podlegający ścince zupełnej na początku roku 1967 mógł być obsadzony jesienią tego roku obsadzony sadzonkami w wieku 2 lat, albo już w roku następnym sadzonkami trzyletnimi.

Ważąc więc wszystkie „za” i „przeciw” przeważyć musi w końcu pogląd, że Edward Stachura obrabiał drzewo w Puszczy Tarnowskiej na miejscu wskazanym przez Janinę i Izydora Jankowskich.

Poszukując „Zrębu Stachury” zwrócić należy uwagę na fakt, że administrowany przez Nadleśnictwo Sława Śląska oddział 283 poprzecinany jest licznymi drogami, Charakteryzuje się przy tym wieloma poziomami upraw. Słupki oddziałowe znajdują w miejscach słabo widocznych z głównej drogi, a graniczne linie oddziałowe też nie wszędzie wyraźnie oddzielają oddział od oddziału. Wszystko to sprawia, że znalezienie bez przewodnika centralnego miejsca akcji „Siekierezady” jeszcze do niedawna mogło sprawiać pewne trudności.

Od 2018 r. sytuacja wygląda całkiem inaczej. 30 czerwca w bezpośredniej bliskości pododdziału 283 c. stanął obelisk upamiętniający miejsce pracy Edwarda Stachury. Wyobraża ustawioną na leśnym pniu otwartą księgę. Wyryty napis przywołuje krótką refleksję Janka Pradery: „Jaki niebieski wiatr cię przygnał w te dzikie strony?”.  Obelisk widać bardzo dobrze z drogi pożarowej nr 9, która z Grochowic prowadzi w kierunku północno-zachodnim.

Wybierając się na poszukiwanie warto jednak zabrać ze sobą podpięte do tego tekstu mapy. Użyteczne mogą się też okazać przytoczone na końcu dane GPS.

Jan WOJTASIK


 

Dane orientacyjne dla GPS:

Dł. geogr. E: 15,995252

Szer. geogr. N: 51,79431 

Przy opracowaniu tego materiału wykorzystano m.in. mapy: Puszcza Tarnowska. Jodłowskie Trasy Rekreacyjne, Wydawnictwo SYGNATURA Zakład Kartograficzny, Wydanie II/2017, skan pobrany ze strony GeoportalGov.pl oraz zdjęcie satelitarne z Portalu Google

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *