Zielony rowerowy szlak „Wiatraków i Jezior”. Cz. II – Obszar Puszczy Tarnowskiej
Tytułowy szlak zaprojektował w 2007 r. Pan Stanisław Józwa. Wykonało trzy lata później Starostwo Powiatowe w Nowej Soli dzięki wsparciu środków Euroregionu Sprewa-Nysa-Bóbr. Otrzymał atrakcyjną, nieco tajemniczą nazwę: „Szlak Wiatraków i Jezior”.
W pełnej wersji szlak ten przebiega po linii: Nowa Sól – Siedlisko – Chełmek – Lubięcin – Mesze – Święte – Lubiatów – Kolsko – Jesionka – Rudno – Tatarki – Uście – Jesiona – Kolsko – Lipka – Konotop – Stawy – Buczków – Lipiny – Stany – Nowa Sól.
Cała pętla liczy sobie 90 km., natomiast odcinek z Nowej Soli do Uścia – 56 km. W ocenie użytkowników stopień trudności określa się jako niski lub średni w zależności od długości drogi, jaką zamierza się przejechać.
Szlak oznakowano kolorem zielonym w sposób typowy dla tras turystycznych przeznaczonych dla rowerzystów. Niestety, poza niektórymi fragmentami, oznakowanie szlakowe nie było odnawiane. Doszło natomiast do miejscowych korekt jego przebiegu.
Obszar Puszczy Tarnowskiej
Nie miałem jakoś nigdy okazji przejechać „Wiatraków i Jezior” w całości. Za to niektóre jego odcinki pokonywałem wielokrotnie i poznałem ze szczegółami. Dotyczy to przede wszystkim fragmentu prowadzącego przez obszar Puszczy Tarnowskiej od Siedliska do Chełmka, a dla przemieszczających się „po pętli” zgodnie z ruchem wskazówek zegara – odwrotnie, czyli z Chełmka do Siedliska. Tego właśnie odcinka dotyczy poniższy opis.
Startujemy przy stanie licznika *0,0 km. Ruszamy na południe [S] spod krzyża przy drodze wojewódzkiej nr 318. Jezdnia utwardzona, ale kamienista, ratunkiem dla rowerów staje się chodnik. Jest wprawdzie wąski i jazda po nim narusza przepisy, ale inaczej się nie da. Mamy do czynienia z czymś w rodzaju stanu wyższej konieczności. Na szczęście pieszego spotkać tu trudno. Znacznie częściej obok przemyka samochód. Nasza ostrożność musi więc być zwielokrotniona. Zwracamy wprawdzie uwagę na ładny drzewostan lipowy po lewej stronie drogi, ale na podziwianie całkiem ciekawej wiejskiej architektury nie mamy warunków.
Niestety, na tym etapie szlak praktycznie pozostaje nieoznakowany, bez dokładniej mapy turystycznej albo pilota raczej łatwo z wioski nie wyjedziemy. Znaleźć właściwą drogę poza wsią też będzie trudno. Nie uprzedzajmy jednak zanadto biegu rzeczy i wracajmy na szlak.
Gdy na naszych wyzerowanych na starcie licznikach pojawia się *0,65 km znajdziemy się w rejonie podwójnego skrzyżowania. Zgodnie z projektem szlakowym oraz mapą turystyczną powinniśmy skręcić od razu w lewo. Zauważamy jednak łatwo, że w ten sposób stracimy okazję przyjrzenia się najważniejszemu obiektowi zabytkowemu w Chełmku, jakim jest dwór obronny z drugiej połowy XVI wieku, później wielokrotnie przebudowywany oraz towarzyszące mu zabudowania folwarczne. Obiekty te, co może warto zaznaczyć już teraz w roku 1758 r. zakupiła rodzina von Schönaich – Carolath z Siedliska, do której przez trzy wieki należała też Puszcza Tarnowska i Zamek Karolat – cele naszej dzisiejszej wyprawy.
Decydując się na „odwiedzenie” dworu kontynuujemy jazdę na wprost i potem nieco w lewo. Po około 300 m. dojedziemy do celu. Niestety zbyt wiele raczej nie uda się nam zobaczyć, gdyż obecnie obiekty te nie są udostępnione do zwiedzania ani zagospodarowane turystycznie w inny sposób. Osoby zainteresowane bliżej historią obiektu wypadnie zaprosić do specjalistycznej lektury, np. TUTAJ.
Pamiętając o odpowiedniej korekcie (lub czasowym uśpieniu) liczników, wracamy na trasę i kierujemy się na wschód [E], stopniowo zmieniając łagodnym łukiem kierunek na południowo-wschodni [ES], a potem na znowu na południowy [S]. Przez 600 m. towarzyszą nam wiejskie zabudowania. Zdwajamy uwagę, gdy na liczniku pojawia się *1,2 km. Przed sobą mamy rozjazd. Lewa odnoga drogi prowadzi na wprost – to historyczna droga głogowska [niem: Glogstraße], prawa łagodnie kieruje nas w kierunku południowym. Ta ostatnia przez Puszczę zaprowadzi nas do Siedliska. Na historycznych mapach opisywano ją jako „Drogę Chełmkowską” [niem: Kölmchener Weg]. To najpewniej tym właśnie traktem biegła najstarsza dyliżansowa droga pocztowa łącząca Głogów z Sulechowem.
Przed nami niewielkie zagajniki, a dalej po horyzont nieprzerwana linia lasu. Na prawo i lewo: łąki, pola uprawne, kępy drzew, tu i ówdzie ugory. Przy pierwszej kępie drzew rzuca się w oczy wyraźne oznakowanie leśnego dojazdu pożarowego nr 19. Zwracamy na nie uwagę, gdyż będzie mam towarzyszyło przez najbliższe cztery kilometry. Pojawiają się też pierwsze, mocno niestety zatarte oznaczenia zielonego szlaku rowerowego. Od momentu opuszczenia Chełmka jedziemy lekko pod górę, cały czas drogą gruntową.
Na *1,75 km poważny zgrzyt estetyczny. Natrafiamy bowiem na duże dzikie wysypisko śmieci. Takie widoki jednak jeszcze nie do końca zniknęły z polskiego krajobrazu.
W głębi pól na prawo widoczne stawy hodowlane, nieco dalej sporo ziemi leży ugorem. Obecna droga biegnie po polu równolegle do starego traktu, który teraz stopniowo zarasta żarnowcem.
Przy stanie licznika *2,8 km mamy początek lasu. Niestety droga pod kołami naszych rowerów staje się wyraźnie gorsza. Pierwszy leśny kilometr to przede wszystkim zmaganie z piaskiem przemielonym przez ciężki sprzęt. Po lewej leśne ogrodzenie przeciwko rozprzestrzenianiu się afrykańskiego pomoru świń. Leśną ciszę zakłóca praca silników oraz pił. Taki akurat trafił się dzień.
Na *4,0 km przecinamy skrzyżowanie z drogą leśną z Jodłowa do Marianek-Drogoniowa. Żegnamy też leśną „19”. Od jakiegoś momentu widoczna już jest stopniowa poprawa nawierzchni drogi i rowerowego oznakowania szlakowego. Możemy też więcej czasu poświęcić na podziwianie zmieniającego się raz po raz krajobrazu leśnego. Jeżeli jesteśmy wystarczająco cicho, mamy szansę ujrzeć nie tylko umykające sarny, ale całe stado dorodnych jeleni. Zaledwie 200 m. dalej znajdujemy charakterystyczny zbieg trzech oddziałów leśnych: 15, który mamy po obu stronach naszej drogi oraz oddziałów nr 48 (przed nami na lewo) i 38 (przed nami na prawo). Linia oddziałowa 48/38 odgranicza części Puszczy administrowane przez Nadleśnictwa Sława Śląska i Nowa Sól. Nasz szlak skręca jednak łagodnie w prawo skos i przecina najpierw oddział 38, a później nawet 39. W tym czasie poruszamy się już bardzo wyraźnie w kierunku południowo-zachodnim [SW].
W tym miejscu konieczna jest jednak jeszcze jedna uwaga. Wspomniany zbieg leśnych oddziałów może stać się okazją do odwiedzenia pierwszej puszczańskiej atrakcji, jaką jest „Oaza 10 Dębów”. Jednak decydując się na taką wizytę, już na krzyżówce 15/15/48/38 musimy skręcić w prawo i linią oddziałową 15/38, 15/39, a następnie 16/40 przejechać w kierunku zachodnim [W] ok. 900 m. Oazę ujrzymy po lewej stronie. Wrócić możemy to miejsca, w którym rozstaliśmy się z zielonym rowerowym „Szlakiem W&J”, albo od razu skierować się na południe [S] linią oddziałową 39/40. Po przejechaniu długości oddziału natrafimy ponownie na oznakowanie tytułowego zielonego szlaku.
W przypadku natomiast rezygnacji z wypadu do „Oazy” i konsekwentnego trzymania się raz obranej drogi, na *5,4 km natrafiamy na inne, zasługujące za uwagę i chwilowy postój miejsce w Puszczy. Jest to widoczne z naszej lewej strony śródleśne poletko uprawne. Takie poletka coraz częściej zastępują tradycyjne paśniki. Zwierzyna nie przychodzi tu na gotowe, lecz musi sama pozyskać pokarm na wypasie. Przy poletku mamy też pięknego buka, a nieco dalej skrzyżowanie z dojazdem pożarowym nr 3, którego trasa biegnie Dawną Drogą Błotnistą [niem: Gross Plutschweg].
Warto może też dodać, że od strony Lipin po linii „Dawnej Drogi Błotnistej” biegła w przeszłości gospodarcza kolejka wąskotorowa, która właśnie w tym miejscu skręcała w kierunku wschodnim [E] i podążała obok Gaju Wandy aż do miejsca, gdzie dzisiaj stoi suchy pień „Krzywego Dębu”.
Wracamy na szlak. Na *6,2 km osiągamy skrzyżowanie z dojazdem pożarowym nr 1. To ważna arteria śródleśna. Posiada utwardzoną szutrem nawierzchnię i umożliwia rowerzystom szybkie przemieszczanie się od Przyborowa na zachodzie do centrum Puszczy, wielu okalających ją miejscowości i dalej aż do Grochowic.
Nasze plany wycieczkowe są w tym momencie bardziej skromne. Można np. skręcić w lewo do Bukowego Króla Puszczy albo w prawo do Studni Haussmana. W przypadku pierwszym wracamy zaraz do punktu wyjściowego, a przypadku drugim – urządzamy sobie mały piknik przy jodłowskim leśnym punkcie odpoczynku [lpo] i zgodnie ze wskazaniami jodłowskiej trasy rekreacyjnej [jtr] – fioletowej oraz dojazdu pożarowego nr 12 docieramy do znanego powszechnie głazu narzutowego Czerwona Małpa.
Przy założeniu, że cały czas trzymaliśmy się konsekwentnie zielonego szlaku rowerowego, do głazu Czerwona Małpa dojedziemy na *7,0 km. Kierując się na prawo przy pomocy wskazań leśnej 12 albo jtr-fioletowej łatwo trafimy do Studni Hausmana. Dzieli nas od niej ok. 500. Słabo widoczny odjazd w lewo skos ma silne odniesienie historyczne. Wszystko wskazuje, że jest to relikt d. drogi pocztowej z Sulechowa do Głogowa przez Bielawy i Kotlę, o czym wspominaliśmy już na początku tego materiału. Linia oddziałowa na lewo prowadzi do miejsca oznaczanego na starych mapach, jako Świńska Zagroda [niem: Sau Garten]. Za nią, znacznie dalej bardziej na wschód (3 km) zlokalizowane były Pawilony Myśliwskie księcia Henryka [niem. Heinrichslust]. Nasz zielony rowerowy Szlak W&J prowadzi na wprost, a ujmując rzecz dokładniej – bardzo łagodnym łukiem w prawo. Jedziemy zatem także dojazdem pożarowym 12, którego alternatywna nazwa brzmi: „Na Małpę”.
Droga, jak na warunki lasu gospodarczego prezentuje się całkiem dobrze. Oznakowanie też na tym odcinku wygląda nieźle. Na *7,7 km na prawo kolejne poletko paśnikowe, a na *8,1 km możemy sobie zorganizować kolejny odjazd w prawo. Byłaby to wyprawa do innego eratyku o nazwie „Głaz Widmo”, gdzie natrafimy na pozostałości po dawnej kopalni gliny. Przy okazji zobaczymy nieodległą leśną plantację „Cyprysów Lawsona”.
Do Głazu Widmo możemy też skręcić na kolejnym zjeździe przy *8,8 km, a 200 metrów później, na *9,0 km mamy zjazd w prawo do kolejnego oryginalnego miejsca – „Daglezjowej Alei”.
Ważne skrzyżowanie spotykamy na *9,35 km. Jest to miejsce dojazdu do Drogi Lipińskiej, zarazem dojazdu pożarowego nr 11. Kamień z napisem „Droga na Małpę” i niebieska tabliczka do punktu czerpania wody upewniają nas o prawidłowej lokalizacji tego miejsca. Po lewej mamy kierunek do Borowca, po prawej do Lipin. Przecinamy „Lipińską” i jedziemy dalej na wprost. Kierunek zbliżony do południowego [S] coraz wyraźniej będzie się zmieniał na południowo-zachodni [SW].
Meandrujemy pośród lasu sosnowo-świerkowego. Przy stanie licznika *9,8 km następuje rozstanie z dojazdem pożarowym 12. Teraz już tylko trzymany się nieźle oznakowanego teraz szlaku W&J.
Na *10,7 km skręcamy w prawo i zmieniamy kierunek na północno-zachodni [NW]. Jedziemy już do Czerwonaka – dawnej leśniczówki, obecnie w rękach prywatnych. Na *11,4 km trafiamy na aleję starych dębów, obok liczne świerki i młodnik brzozowy. Historyczna Leśniczówka Czerwonak [niem: Rothbuchenhorst] czeka nas na *12,0 km. Tu możemy się zatrzymać. Do dyspozycji leśnych turystów jest duża wiata wypoczynkowa, a starodrzew dębowy przydaje miejscu uroku o każdej porze roku.
Teraz czeka nas jazda na zachód [W]. Przemieszczamy się dość dobrą, prostą drogą międzyoddziałową. Oznakowanie szlaku jest czytelne. Dookoła mamy las sosnowy w różnym wieku. Na *13,7 km dobijamy do leśnego dojazdu pożarowego nr 9. To ciągle jeszcze nie poznana do końca d. „Droga na Oberżę”. Na tym odcinku nakłada się na nią fragment jodłowskiej jtr-fioletowa. Skręcamy w lewo, w stronę Siedliska i znowu jedziemy na południe [S].
Do jodłowskiego lpo Przeprawa „Kanał Krzycki” dojeżdżamy na *14,3 km. Do dyspozycji mamy zadaszoną altanę, kosz na odpadki, liczne tablice z informacjami i mapę. Po nie zawsze przynoszących chlubę pozostałościach łatwo zorientujemy się, że jesteśmy blisko Przyborowa. Niedaleko znajduje się też szkółka leśna Nadleśnictwa Nowa Sól, a przy samym Kanale Kopalnica zbudowano ujęcie wody p/pożarowej. Obiekt niewątpliwie potrzebny, ale budowa odebrała miejscu wiele dawnego uroku.
Przez kanał przeprawiamy się po drewnianej kładce. Zajmie to trochę czasu. Musimy bowiem zachować ostrożność i przestrzegać koniecznych odstępów. Kładka starzeje się i nie wolno narażać ja na zbyt duże przeciążenia. Zanim nabierzemy rozpędu, zwracamy jeszcze uwagę na tajemniczą mogiłę, na której ktoś ciągle zapala znicze, a która po II wojnie światowej nazywana była przez okolicznych mieszkańców grobem nieznanego żołnierza.
Teraz zmierzamy już prosto do Siedliska. Przed nami jeszcze niemal 4 km. Nie sposób zabłądzić. Do celu poprowadzi nas dojazd pożarowy nr 15, jtr-fioletowa i nasz zielony szlak W&J. Ciągle towarzyszy nam typowy dla okolicy leśny krajobraz. Pod kołami mamy okresowo piaszczystą drogę gruntową. Na *16,1 km widzimy pierwsze budynki Siedliska. Jesteśmy na ul. Kasztanowej. Gładki asfalt będzie ulgą na naszych nóg. Teraz już tylko na *17,9 km skrzyżowanie z drogą wojewódzką 325. Konieczna ostrożność, gdyż wyjeżdżamy z drogi podporządkowanej. Skręcamy więc ostrożnie w prawo i za 400 m, czyli na *18,5 km osiągamy nasz cel – Zamek Karolat.
Jan WOJTASIK
Pozostałe części relacji zostały zamieszczone:
1. Kieleckie Łąki – TUTAJ
3. Obszar Rezerwatów – TUTAJ
4. Wilcze Jeziora – Tutaj
5. Nowosolskie Nadodrze – TUTAJ
Opinie, oceny i uwagi dotyczące tego artykułu bardzo proszę kierować za pośrednictwem formularza kontaktowego dostępnego na stronie głównej lub poprzez księgę gości.
Przy opracowaniu materiału wykorzystano mapę Wydawnictwa Galileos „Powiat Nowosolski” oraz mapy „Puszczy Tarnowskiej” Stowarzyszenia Wspierania Rozwoju Letniska Jodłów wyd. 2015 i 2017