Najnowsze

Wyrok do publicznej wiadomości, czyli pręgierz naszych czasów

Wyrok do publicznej wiadomości, czyli pręgierz naszych czasów  Podanie wyroku do publicznej wiadomości jest jedną z form  realizacji procesowej zasady publiczności, a więc dyrektywy, w myśl której społeczeństwo ma zapewniony dostęp do wiadomości o procesie karnym. W Polsce jawne rozpatrzenie sprawy przez sąd Konstytucja zalicza do praw osobistych człowieka.

Zgodnie z przepisem art. 45 ust. 2 ustawy zasadniczej, wyrok każdorazowo ogłaszany jest publicznie, a wyłączenie jawności rozprawy stanowi wyjątek usprawiedliwiony względami moralności, bezpieczeństwa państwa i porządku publicznego oraz ważnymi względami osobistymi czy prywatnymi.

W ślad za prof. Stanisławem Waltosiem warto przypomnieć, że zasada publiczności procesu karnego w europejskim kręgu cywilizacyjnym była znana i doceniana już w czasach starożytnych. Możliwość przysłuchiwania się rozprawie istniała w procesie ateńskim oraz w procesie rzymskim do okresu tzw. późnego Cesarstwa. Jawnie odbywały się procesy karne w całej Europie do czasów średniowiecznych. Ograniczenia jawności wprowadził dopiero w XIII wieku proces inkwizycyjny. Jednak na ziemiach polskich zasada jawności wymiaru sprawiedliwości dotrwała aż do czasów upadki I Rzeczypospolitej [patrz: St. Waltoś, Proces karny. Zarys systemu, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, W-wa 1985 s. 383].

Jednak zasada publiczności procesu czy obowiązek jawnego ogłoszenia każdego wyroku, ani pojęciowo w sensie językowym, ani zakresowo w znaczeniu logicznym, nie pokrywa się ze szczególnego rodzaju środkiem karnym, jaki we współczesnym polskim prawie karnym – stosownie do przepisu art. 50 KK –  stanowi „podanie  wyroku do publicznej wiadomości w określony sposób”.

Taka forma komunikatu o treści rozstrzygnięcia zakłada bowiem nie tylko potencjalną możliwość zapoznania się przez każdego zainteresowanego z treścią orzeczenia sądu, który w sposób w istocie  bierny, tylko poddaje się kontroli opinii publicznej. Podanie wyroku do publicznej wiadomości w określony sposób jest bowiem szczególnym wzmocnieniem przekazu informacyjnego i z tego m.in.  powodu w przeszłości stanowiło jedną z postaci kar dodatkowych. 

Koncepcja i zakres jej stosowania były jednak różne w różnym czasie. W ustawodawstwie II Rzeczypospolitej przyjęto, że sąd może zarządzić ogłoszenie wyroku w pismach na koszt skazanego, jeżeli przestępstwo popełnione zostało drukiem. Przepis art. 51 Kodeksu karnego wprowadzonego Rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 11 lipca 1932 r. [Dz. U. nr 60 poz. 571]  stanowił przy tym, że sposób ogłoszenia oraz pisma, w których ogłoszenie ma nastąpić, wskazuje sąd w orzeczeniu.

To kodeksowe rozwiązanie utrzymano w niezmienionej postaci także po II wojnie światowej i, jako postać kary dodatkowej, przetrwało aż do czasu uchwalenia nowego ustawodawstwa karnego, w tym Kodeksu karnego z 19 kwietnia 1969 r. [Dz. U. nr 13 poz. 94].

Jednak – co może też warto wiedzieć –  w niektórych ustawach szczególnych, np.  ustawie o prawie autorskim z dnia 10 lipca 1952 r. przewidziano możliwość zarządzenia ogłoszenia wyroku na żądanie pokrzywdzonego w przypadku skazania za przestępstwo przeciw prawom autorskim. Podobnie, sąd mógł „nakazać ogłoszenie wyroku w pismach publicznych, a także w inny sposób” na koszt skazanego za wyrób przeznaczonych do obrotu artykułów żywnościowych szkodliwych dla zdrowia ludzkiego oraz za ich sprzedaż, a także za podrabianie lub fałszowanie artykułów żywnościowych i środków kosmetycznych. Odpowiednią podstawą były tu przepisy rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z 22 marca 1928 r. o dozorze nad artykułami żywnościowymi i przedmiotami użytku [Dz. U. nr 36 poz. 343 z późn. zm.]. Podobne rozwiązanie przewidywała też ustawa z 31 maja 1962 r. – prawo wynalazcze, a także  przepis art. 9 ustawy z dnia 22 maja 1958 r. o zaostrzeniu odpowiedzialności karnej za chuligaństwo [Dz. U. nr 54 , poz. 152].

Ustawa Kodeks Karny z 1969 r. w przepisie art. 49 przyjęła, że „sąd może zarządzić podanie wyroku do publicznej wiadomości w zakładzie pracy, w czasopiśmie lub w inny stosowny sposób, jeżeli uzna to za celowe, w szczególności ze względu na społeczne oddziaływanie kary lub na interes pokrzywdzonego”. Oznaczało to, że możliwość upublicznienia wyroku nie jest już ograniczona rodzajem popełnionego przestępstwa czy wnioskiem pokrzywdzonego.

W przypadku wskazania czasopisma, sąd przesyłał redakcji wypis wyroku z poleceniem jego wydrukowania w jednym z najbliższych jego wydań. Na redakcji ciążył obowiązek zawiadomienia sądu o wykonaniu wyroku i jednoczesnego przekazania sądowi egzemplarza zawierającego jego publikację. W miarę postępu technicznego i rozwoju innych niż tradycyjne środki komunikowania  przyjmowano, że prasa w szerokim znaczenie to nie tylko tradycyjne teksty drukowane na papierze, lecz także telewizja, radio, kronika filmowa, tzw. gazety świetlne, stałe przekazy teleksowe i radiowęzły, a także serwisy informacji komputerowej [por. St. Waltoś, op. cit. s. 386].

Takie szerokie pojmowanie prasy miało w przeszłości istotne znaczenie interpretacyjne, gdyż umożliwiało urealnienie zasady jawności wymiaru sprawiedliwości. Wg Mariana Flasińskiego, już w latach 70.tych XX w. widzów nie zainteresowanych osobiście procesem na salach było niewielu, przeciętna ich  ilość to 3 osoby na 1 sprawę, a w ponad 40 % przypadków na sali nie było nikogo poza stronami i świadkami. Większe zainteresowanie wzbudzały jedynie głośne sprawy [por. M. Flasiński, Funkcjonowanie zasady jawności rozpraw w sprawach karnych, Zeszyty Naukowe IBPS nr 5/1976]. Wszystko zdaje się wskazywać, że obecnie – pomimo mnogości dostępnych tytułów prasowych – czytelnictwo tradycyjnej prasy zdecydowanie zmalało, a widzów na rozprawach jest jeszcze mniej niż w przeszłości.

Analogiczne obowiązki ciążyły na innych adresatach sądowego polecenia, a zaniechanie jego wykonania podlegało karze. Podmiotami zobowiązanymi do realizacji były kierownictwa urzędów publicznych, dyrekcje zakładów pracy, zarządy stowarzyszeń itp. Typowe miejsca publikacji stanowiły tablice ogłoszeń. Zdarzało się przekazywanie komunikatów na zebraniach załogi czy organizacji społecznej. Prof. Kazimierz Buchała podkreślał, że o sposobie ogłoszenia wyroku decydują funkcje tej kary, a więc należy wybrać taki sposób ogłoszenia, który najlepiej tej funkcji odpowiada [patrz: K. Buchała, Prawo karne materialne, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, W-wa 1980 s. 546].

Wśród komentatorów przeważało przy tym przekonanie, że łamy czasopism powinny być rezerwowane dla przestępstw większej wagi, zwłaszcza zagrażających interesom społeczno-gospodarczym lub politycznym o charakterze bardziej ogólnym, gdyż czasopisma z natury rzeczy zajmuje się taką właśnie problematyką ogólną. W podobnym duchu wypowiadał się także Sąd Najwyższy. Tezy tej treści znalazły się w wyroku Sądy Najwyższego V KRN 589/71 z dnia 15 lutego 1972 r.

W innych orzeczeniach SN zalecał m.in. rozważenie potrzeby podania wyroku do publicznej wiadomości zawsze, ilekroć przestępstwa dopuściła się osoba zajmująca kierownicze stanowisko lub pełniąca funkcję związaną ze szczególną odpowiedzialnością, a czyn pozostawał w związku z zajmowanym stanowiskiem lub pełnioną funkcja [wyrok V KRN 286/83 z dnia 22 lutego 1984 r.]. Uznał też za celowe podanie wyroku do publicznej wiadomości, gdy skazanie dotyczy przestępstw typowych i szerzących się nagminnie, a orzeczona kara może wpłynąć hamująco na ich popełnianie [wyrok II KR 340/86 z dnia 18 grudnia 1986 r.]. Wielokrotnie przypominał przy tym, żeby rozstrzygnięcie o karze podania wyroku do wiadomości publicznej nie naruszało dobra osoby pokrzywdzonej przestępstwem.

Zaprezentowana tu linia orzecznicza kontynuowana była do czasu wejścia w życie kolejnej reformy ustawodawstwa karnego, a co za tym idzie także kodeksu karnego. Ustawa Kodeks karny z dnia 20 czerwca 1997 r. [Dz. U, nr 88 poz. 553] zaliczyła podanie wyroku do publicznej wiadomości do kategorii środków karnych, a więc już nie kar dodatkowych, gdyż z tego ostatnie pojęcia po prostu ustawodawca zrezygnował. Sprawą ważniejszą było jednak to, że możliwość orzeczenia omawianego tu środka przepis art. 50 kk ograniczył do wypadków określonych w ustawie. W praktyce dotyczyła ona wyłącznie spraw o pomówienie lub zniesławienie dokonane publicznie lub za pomocą środków masowego przekazu.

W związku z tą zmianą, w komentarzach podniesiono, że „informowanie społeczeństwa o zapadłych wyrokach, spełniające funkcję kształtowania świadomości prawnej, jest regulowane Prawem prasowym”, a społeczne oddziaływanie kary nie ma już charakteru priorytetowego [patrz: K. Buchała i Współautorzy, Kodeks karny – Część  ogólna. Komentarz,  Zakamycze 1998 s. 371].

Rozwiązanie przyjęte z kodeksie z 1997 r. nie wytrzymało jednak próby czasu, było krytykowane i ustawą z dnia 27 lipca 2005 r. [Dz. U. nr 163 poz. 1363] dokonano jego zmiany. Tym razem przyjęto, że względy na oddziaływanie kary mają jednak znaczenie, a obowiązujący do dnia dzisiejszego przepis art. 50 kk otrzymał następujące brzmienie: „Sąd może orzec podanie wyroku do publicznej wiadomości w określony sposób, jeżeli uzna to za celowe, w szczególności ze względu na społeczne oddziaływanie skazania, o ile nie narusza to interesu pokrzywdzonego”. W istocie jest to powrót do rozwiązania stosowanego pod rządami kodeksu z 1969 r. z elementami ochrony pokrzywdzonego podnoszonymi w orzecznictwie Sądu Najwyższego. Była o tym mowa wcześniej. W rezultacie orzecznictwo to zachowało swoją wartość i może istotnie kształtować współczesną praktykę wymiaru sprawiedliwości.

Pojawiły się też nowe ważne orzeczenia sądów apelacyjnych. Na szersze przytoczenie zasługuje tu niewątpliwie wyrok Sądu Apelacyjnego z 28 czerwca 2007 r. w sprawie II AKa 190/07. W orzeczeniu tym podniesiono, że  cyt.: „podanie wyroku do publicznej wiadomości powinno mieć miejsce przede wszystkim w takich przypadkach, które wzbudziły szczególne zainteresowanie społeczne, wywołały powszechne oburzenie czy też niepokój. Celowe jest również sięganie do tego środka w przypadku przestępstw nagminnie popełnianych na danym terenie lub w określonym środowisku”.

Wprawdzie przywołany tu wyrok SA w Katowicach zapadł w sprawie dotyczącej dystrybucji środków odurzających, ale jego precyzyjnie wyrażone tezy mają  walor uniwersalny. Poza przypadkami wzbudzającymi szczególne zainteresowanie społeczne, budzącymi oburzenie czy niepokój, można, a moim zdaniem –  należy, podawać do publicznej wiadomości także  przypadki skazań za przestępstwa nagminnie popełniane na danym terenie lub w określonym środowisku.

Pogląd ten co do zasady podzielany jest przez wielu publicystów. W tym duchu wypowiadali się m.in. P. Daniluk w „Rzeczypospolitej”, C. Grabarczyk w „Prokuraturze i Prawie” czy C.P. Kłak w „Prokuratorze”. C.P. Kłak zauważył przy tym, że środek karny określony w art. 50 k.k. powinien być tak orzekany, aby wiadomość o skazaniu została szeroko rozpowszechniona.

Z wielu oczywistych powodów celu tego nie gwarantuje umieszczenie wyroku na tablicy w siedzibie sądu. Sygnalizowane już wcześniej, zjawisko zmniejszania się ilości czytelników klasycznej prasy także ma ograniczony zakres oddziaływania. W dobie postępującej globalizacji te tradycyjne środki komunikowania zastępowane są środkami bardziej nośnymi, w tym zwłaszcza przez radio i telewizję. Przede wszystkim jednak coraz większego znaczenia nabiera Internet.

O sile jego oddziaływania i żywotnym znaczeniu dla współcześnie żyjących ludzi świadczą w jednakowym stopniu i zasięg dyskusji i poziom emocji, jakie pojawiły się po opublikowaniu przez „Gazetę Wyborczą” materiału o publikowaniu treści wyroków sądów na stronie internetowego serwisu informacyjnego prokuratur okręgu zielonogórskiego. Poza głosami zdecydowanie popierającymi tego rodzaju praktykę, pojawiły się uwagi sceptyczne czy wręcz obawy o konsekwencje zagrożeń internetowych, w tym nieograniczony zasięg tego środka w przestrzeni oraz w czasie.

Moim zdaniem, problemu nie stanowi Internet jako taki. Raz opublikowany wyrok żyje swoim życiem także w gazecie codziennej, tygodniku czy innym środku masowego komunikowania się. Nikt nie kieruje egzemplarzy z opublikowanymi przed laty wyrokami do zniszczenia w celu zatarcia śladów wyroku ani tym bardziej nie pozbawia tych egzemplarzy fragmentów z zacytowanym wyrokiem. Są one gromadzone w bibliotekach, a tym samym dostępne dla każdego zainteresowanego. Coraz częściej zresztą udostępniane są w wersji elektronicznej, a więc można się z nimi zapoznać także przez Internet.

W tym kontekście warto przytoczyć uwagę Edyty Gapskiej, że „elektroniczne upowszechnianie informacji sądowych jest koniecznym, wymuszonym przez postęp technologiczny, warunkiem zapewnienia szerokiego dostępu do sądu. Zasadność podjęcia zintensyfikowanych działań w tej sferze wynika z rosnącego stopnia wykorzystania Internetu stanowiącego współcześnie jedno z podstawowych źródeł informacji o działalności instytucji publicznych, w tym instytucji sądowych. Wspieranie pozytywnego wizerunku sądownictwa wymaga konkretnych działań zmierzających do udostępnienia elektronicznej informacji o orzeczniczej i organizacyjnej działalności sądów w jak najszerszym zakresie”[por. E. Gapska, Kreowanie wizerunku wymiaru sprawiedliwości w dobie społeczeństwa informacyjnego, Kwartalnik KSSiP 4(10)/2013]. 

Redakcja prokuratorskiej strony internetowej też nie ma wyboru. Działa na zasadzie prawa prasowego i, jak każdy, kto otrzymał polecenie opublikowania wyroku, ma obowiązek je wykonać w sposób określony przez sąd. Pamiętać przy tym należy, że na wybór sposobu publikacji mają wpływ także inne niż sąd podmioty. W szczególności, na  postanowienie w przedmiocie sposobu podania wyroku do publicznej wiadomości prokuratorowi oraz skazanemu i jego obrońcy, a także pokrzywdzonemu, choćby nie był stroną w procesie, przysługuje zażalenie [ patrz: art. 197 § 2  Kodeksu karnego wykonawczego].

Istota problemu i klucz do jego rozwiązania spoczywają tak naprawdę w rękach, a ściślej głowach sądu. To sąd, respektując obowiązujące rozwiązania prawne i kierując się kryterium celowości, a także mając świadomość siły Internetu oraz możliwość wyboru pomiędzy Internetem a innymi sposobami publikowania, powinien podjąć optymalną w danych warunkach decyzję o podaniu w konkretnej sprawie wyroku do publicznej wiadomości. 

Przytoczone przykłady orzeczeń Sądu Najwyższego oraz katowickiego Sądu Apelacyjnego z pewnością mogą okazać się pomocne. Najważniejsze dyrektywy przypomnijmy raz jeszcze: chronić pokrzywdzonego, ale też reagować na zagrożenia przestępczością groźną czy też występującą nagminnie,  a tym samym bardziej niż inne czyny dokuczliwą.

Nietrzeźwy kierowca pojazdu mechanicznego z całą pewnością jest sprawcą takiego właśnie przestępstwa i wymierzając mu przykładną karę, warto o tym opinię publiczną informować jak najszerzej. Rowerzysta, czy też kierowca ze stężeniem alkoholu na granicy stanu nietrzeźwości albo jeszcze mniejszym już niekoniecznie kwalifikują się pod  „internetowy pręgierz”. Zwłaszcza, gdy wymierzona im kara bardziej irytuje przeciętnego odbiorcę swoją łagodnością niż zniechęca do naśladowania.

O tym, że „nadmiar nie szkodzi” mówili już starożytni Rzymianie. Ta sentencja wyraźnie zestarzała się. Nadmiar informacji na określony temat sprawia, że stają się pospolite, mało intrygujące i przestają wzbudzać zainteresowanie adresata. W kontekście Internetu coraz częściej spotkać można zapewne nieco skrajną, ale zastanawiającą uwagę, że nadmiar informacji okazuje się bardzo skutecznym sposobem ukrywania informacji faktycznie poszukiwanej.

Konieczności publikowania orzeczeń w sprawach, które wzbudziły szczególne zainteresowanie społeczne, wywołały powszechne oburzenie czy też niepokój nie ma chyba już potrzeby przypominać.

I jeszcze na koniec jedna, być może najważniejsza uwaga, którą przed wiekami ujęto w postać sentencji łacińskiej – „semel commissa poena non evanescit”. Nazywam ją wiecznym stygmatem kary, a jej polskie tłumaczenie dobrze wyrażają następujące słowa: „kara raz wymierzona w zapomnienie nie popada”. Słowa te dedykuję w pierwszej kolejności wszystkim potencjalnym sprawcom przestępstw, jakiekolwiek by one nie były.

Jan WOJTASIK

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *