Teoria powstawania wiatru
[…] Ile razy potem w ciągu dnia pochwalał wspaniałą decyzję ucieczki na powietrze! Łaził po leśnych duktach, leżał pod sosnami omiatającymi niebo i wspominał własną teorię powstawania wiatru na skutek ruchu drzew.
– Popatrz – tłumaczył ongiś matce wachlując ją rozpostartym „Płomyczkiem” – jest wiatr, a co dopiero, jak machnie ogromne drzewo: ono robi duży wiatr i ten wiatr gnie drugie drzewo, to robi jeszcze większy wiatr, a jak już się gną wszystkie drzewa, to jest wichura…
Teoria obejmowała również przyczynę początkową owego ruchu:
– Ktoś ściął drzewo, i już… […]
Roman Bratny, Kolumbowie rocznik 20, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1968 t. III s. 200