Święta tajemnica
[…] – Sąd postanowił odrzucić wniosek obrony, który zdaniem sądu nie ma zamocowania procesowego i zmierza jedynie do przedłużenia postępowania – sędzia Waza spojrzał groźnie na Marcinkowskiego. – Obrona miała wystarczająco dużo czasu na zapoznanie się z aktami, które liczą zaledwie pięć tomów i każdy z tutaj obecnych sędziów zdążył zapoznać się z nimi dogłębnie.
Dokładnie taką samą szansę miała obrona. Stąd wniosek o odroczenie rozprawy, jest zdaniem Wysokiego Sądu, jedynie próbą gry na zwłokę.
Na dźwięk tych słów onaj prokuratorzy odetchnęli z ulgą. Gdy chwilę później sędzia poprosił o odczytanie aktu oskarżenia, prokurator Brodnicki wstał , poprawił czerwony żabot i zaczął czytać.
Osiem minut zajęło mu samo przedstawienie zarzutów, okraszone każdorazowo cytowaniem poszczególnych artykułów i paragrafów. Skończywszy, spojrzał doniośle na sędziego, odchrząknął.
– Teraz Wysoki Sądzie, oskarżenie chciałoby przedstawić zrekonstruowaną wersję wydarzeń, w oparciu o bogaty materiał dowodowy, który został do tej sprawy zgromadzony – powiedział.
– Bardzo proszę, panie prokuratorze – sędzia Waza kiwną głową aprobująco.
– Zacznę od koronnego dowodu, jakim było ujęcie oskarżonego na miejscu zbrodni, czyli w opuszczonej hali przemysłowej na ulicy Inżynierskiej, w której to oskarżony przetrzymywał troje z porwanych dzieci. […]
Krzysztof Koziołek, Święta tajemnica, Wydawnictwo KROPKA, Zielona Góra 2009 s. 182 i nast.