Rodzinny rajd rowerowy przejechał
Sława. Już kiedyś w tej witrynie miałem okazję napisać kilka pozytywnych uwag o idei i organizacji rodzinnych rajdów rowerowych [RRR] organizowanych przez Szkołę Podstawową w Sławie. Obserwacje IV-tego RRR ze Sławy do Puszczy Tarnowskiej, który odbył się w ostatnią sobotę 24 maja 2014 r., opinię tę w pełni potwierdziły.
Licząca ok. 80 osób kolumna rajdowa pojawiła się na skraju Tarnowa Jeziernego tuż po godz. 10.00. Otwierał ją radiowóz Straży Miejskiej, a zamykała Policja. Młodym i nieco starszym rowerzystom towarzyszył jeszcze samochód z prowiantem i stylowy zaprzęg konny Pani Dominiki.
W Tarnowie Jeziernym cała ekipa zgodnie z planem zatrzymała się przed kościołem p.w. św. Huberta.
Po wejściu do środka prowadzący rajd Pan Alfred Roesler wskazał na najbardziej charakterystyczne elementy wystroju „myśliwskiego” i przypomniał historię jego budowy.
Ciekawostką godną zapamiętania jest fakt, że decyzja o postawieniu w Tarnowie świątyni zapadła jeszcze w XIII wieku, rozpoczęło się nawet gromadzenie niezbędnych środków finansowych, a potem … o wszystkim zapomniano. Najpewniej był to skutek uboczny dynamicznego rozwoju Sławy. Dopiero na przełomie XX i XXI w. sprawa budowy kościoła znalazła swój finał.
Pierwszy większy postój sławscy rodzinni rajdowcy urządzili sobie nad brzegiem Jeziora Tarnowskiego Dużego pod Pałacykiem Myśliwskim. Serwowane w kilku rodzajach ciasto, herbata i inne wiktuały zdrożonej młodzieży smakowały wybornie.
Po tej uczcie żelazny szlaban zamykający dostęp do grobli prowadzącej po okalających dawny gród kasztelański bagnach został podniesiony i cała kawalkada ruszyła w głąb Puszczy Tarnowskiej.
Niestety pogoda zaczęła się psuć, kila razy złowieszczo zagrzmiało i spadł deszcz. To skomplikowało nieco plany i wyprawa krajoznawcze cele puszczańskie ograniczono do zwiedzenia tylko jednego z Suchych Stawów Śródleśnych.
W rezultacie, już przed południem cała rajdowa grupa znalazła się na leśnym polu biwakowym w Tarnowie Jeziernym. Deszcz ustał, momentami nawet zza chmur ukazywało się słońce, a płomień ogniska zapowiadał dalszy ciąg ciekawej przygody z rowerem i Puszczą.
Jan WOJTASIK