Ochrona przyrody. Jesienne grabienie liści
[…] Do dziś nie mogę w miejscu, w którym pracuję, wywalczyć, żeby nie grabiono liści. Przecież to jest wybór szkoły, że te liście będą użyźniały ziemię. Ale „co ludzie powiedzą” powoduje ciągłe grabienie liści.
Efekt jest taki, że na jednym metrze kwadratowym nie znajdzie się ani jednej dżdżownicy. A to jest degradacja ziemi, przez wiele lat ten sam błąd. Zero próchnicy, wyjałowiona ziemia.
Gdyby ten skrawek był żyzny, to byłoby tam mnóstwo bezkręgowców, roślin fajnych i wtedy to byłaby ochrona przyrody – najmniejszego skrawka, który jest wokół mnie, przez który idę, i na który patrzę. Nie będę chronił bezpośrednio Antarktydy, bo mam na to bardzo mały wpływ.
Natomiast mogę robić dużą sprawę właśnie na tym trawniku…” […]
Zbigniew Zawada w wypowiedzi dla Radia ZACHÓD