Publikacje

O grabieży ołtarza Wita Stwosza

W miesięczniku „Prokuratura i Prawo” ukazała się recenzja autorstwa Wojciecha Kotowskiego omawiająca monografię Stanisława Waltosia – wybitnego polskiego procesualisty, a zarazem znawcy historii Krakowa i jego zabytków. Z uwagi na doniosłość tematu, za zgodą autora recenzji przytaczamy ją w całości.

Wojciech Kotowski

Prezentacja monografii Profesora Stanisława Waltosia, Grabież ołtarza Wita Stwosza,
Wydawnictwo Wolters Kluwer,
Warszawa 2015, s. 407

Prezentacja dzieła Profesora Stanisława Waltosia jest prawdziwym zaszczytem, wszak jej Autor jest wybitnym autorytetem w dziedzinie prawa i procesu karnego oraz historii prawa i kultury, luminarzem i mądrym nauczycielem, o czym świadczy wręcz imponujący dorobek uczonego. Mnie dostąpił potrójny zaszczyt, a mianowicie otrzymałem dzieło bezpośrednio od jego Autora wraz z miłą dedykacją, co umożliwiło prezentację wartości książki na łamach naszego czasopisma.

Zapoznawszy się z tą fascynującą lekturą, zastanawiałem się nad wyborem formy prezentacji dzieła naszym czytelnikom. Wprawdzie jest zamieszczona w rubryce recenzje, to jednak nie ma tego charakteru, wszak nie jestem godzien recenzowania, a więc dokonywania oceny wartości dzieła wybitnego uczonego. Czuję się natomiast upoważniony do wyrażenia poglądu, co czynię z pełnym przekonaniem, że jest to nie tylko wiekopomne dzieło, ale również ponadczasowo niedoścignione, a co za tym idzie szczyci się najwyższej wartości wzorem.

Dzieło składa się niejako z trzech części. Pierwsza sensu stricto historyczna, a także z zakresu historii sztuki przedstawia dzieje Ołtarza od jego powstania, grabieży, do jego powrotu do Krakowa, co miało miejsce po II wojnie światowej. Druga jest analizą prawnokarną grabieży. Trzecia przedstawia dwojakiego rodzaju zasłużonych w działaniach zmierzających do ratowania Ołtarza, a więc zarówno w znaczeniu pozytywnym, jak i negatywnym. Jest charakterystyczne, że do „pozytywnie” zasłużonych Autor dzieła zaliczył tych, którzy kierowali się intencją ratowania Ołtarza, do „negatywnie” zasłużonych nazistów, którzy wprawdzie uczestnicząc w grabieży, pozbawieni byli tej intencji, to jednak w efekcie przyczynili się do jego ocalenia.

We Wstępie do dzieła jego Autor wspomina, że Jego pierwsze spotkanie z Ołtarzem Mariackim nastąpiło w Krakowie, gdy miał 5 lat. Wrażenie musiało być wyjątkowo silne, ponieważ do chwili obecnej może przywoływać z pamięci na zawsze utrwalone w umyśle dziecka zarówno ogrom, jak i barwy Ołtarza. W ramach wspomnień Autor ujawnia, że po 18 latach od zagrabienia Ołtarza przez nazistów, w tym 12 latach od jego powrotu do Krakowa i „uwięzieniu” na Wawelu, zabłyszczał wreszcie w majestacie swego artyzmu w prezbiterium Bazyliki Mariackiej. Zatem „wróciło przeżywanie jego kompozycji, wielkości, idei artystycznej, złoto-niebieskiego kolorytu”.

Zachwyt Profesora Stanisława Waltosia, którym fascynuje czytelnika wyraża się słowami opisującymi główne sceny utrwalone na Ołtarzu, który realizuje program maryjny. Jest więc scena Zaśnięcia Matki Boskiej w otoczeniu apostołów, a także Wniebowstąpienie. Autor książki zwraca uwagę na ruchome skrzydła, podkreślając, że otwarte skrzydła odzwierciedlają sześć radości Marii od Zwiastowania do Zesłania Ducha Świętego. Natomiast zamknięte skrzydła to „bajecznie kolorowy, z dominacją złota i błękitu, zespół dwunastu płaskorzeźb przedstawiających życie Matki Boskiej i Chrystusa”.

W obszarze wnikliwych dociekań Profesora Stanisława Waltosia znalazła się niewyjaśniona do dzisiaj zagadka, a mianowicie kto „na najwyższych szczeblach władzy nazistowskiej podjął decyzję o wywiezieniu skrzyń z rzeźbami Wita Stwosza z Krakowa do Berlina w 1939 r., przy czym na to pytanie nie dają odpowiedzi zachowane akta Bundesarchiv. Zatem, Autor książki dokonuje próby odpowiedzi na to pytanie w warunkach gruntownej analizy źródeł historycznych, z równoczesnym uwzględnieniem zdroworozsądkowego rozumowania przeprowadzonego „na tle dzisiaj dobrze znanego mechanizmu funkcjonowania systemu Trzeciej Rzeszy, a zarazem upodobań i cech osobowości jej władców”.

Część historyczną dzieła rozpoczyna rozdział II zatytułowany „Preludium”, opisujący działania zmierzające do zabezpieczenia zabytków w Polsce na wypadek wojny, w fazie kiedy była ona już nieunikniona. Wprawdzie były one dalekie od doskonałości, lecz czynione z dużym zaangażowaniem. Profesor omówił również przygotowania nazistów do grabieży dzieł sztuki.

Rozdział III zatytułowany „Ewakuacja” dotyczy demontażu Ołtarza oraz przewiezienia celem ukrycia m.in. do Sandomierza. W istocie miejsca ukrycia wskazanych części, zwłaszcza sandomierska kryjówka, nie były bezpieczne.

W rozdziale IV pt. „Rabusie ruszają w Polskę” Profesor opisał poczynania nazistów w zakresie „oczyszczania” przez nich ziem polskich ze wszystkiego co najcenniejsze.

Kolejne rozdziały, a mianowicie V – „Grabieży dzieła mistrza Wita akt pierwszy” i VI – „Grabieży akt drugi”, Profesor poświęcił opisaniu okoliczności związanych z odnalezieniem wszystkich części ukrytego Ołtarza, przewiezieniem ich do Norymbergii i umieszczeniem w specjalnym schronie.

W rozdziale VII pt. „Dzieło mistrza Wita za kratami” Profesor opisuje podziemne życie dzieła na obczyźnie i za kratami. I tu ujawnia się paradoksalna sytuacja, a mianowicie ten schron uchronił Ołtarz przed zniszczeniem w czasie bombardowania Norymbergii przez Amerykanów.

W kolejnym rozdziale VIII – „Prawo karne a grabież ołtarza Mariackiego” Profesor przenosi czytelnika z zagadnień historycznych do zagadnień z zakresu prawa karnego polskiego, niemieckiego i międzynarodowego, a czyni to w sposób zrozumiały nie tylko dla prawnika.

W rozdziale IX pt. „Dramatis personae – honestae et scelestae”, jak pisze Profesor, „przyszedł wreszcie czas na słowa podziękowania bohaterom dramatu”. Chodzi o ludzi godnych uznania, którzy „zachowali się przyzwoicie, a niekiedy nawet bohatersko”. Jednakże, jak podkreśla Profesor, „nikt ich po wojnie nie odznaczał medalami, nie przyznawał im nagród i wyróżnień za ratowanie dzieła mistrza Wita. To jednak – co oczywiste – „dobra i długa pamięć im się należy”. Równocześnie nadeszła pora – na co Profesor wskazuje – zajęcia się „życiorysami ludzi, których nazwisk nie można wrzucać do kosza niepamięci”. Chodzi wszakże o „zbrodniarzy i ludzi im posłusznych”. Nie ma wątpliwości, że trzeba ich zapamiętać „ku przestrodze innym, mimo że los dla niektórych z nich po wojnie okazał się zbyt łaskawy, urągając poczuciu sprawiedliwości”.

Ostatni rozdział X zatytułowany „Konkluzje i nauki dla potomnych” stanowi zgodnie z intencją Profesora podsumowanie opowieści o rabunku dzieła Wita Stwosza ze smutną refleksją końcową, a mianowicie jego sprawcom po wojnie „nie działa się żadna krzywda”.

Na zakończenie osobista refleksja rekomendującego dzieło. Otóż, nie tylko warto, ale wręcz należy książkę przeczytać, a w prywatnej bibliotece powinna zająć godne miejsce.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *