Rower

Rowerowa fotoparada, czyli sposób na ciekawy dodatek do życia

W latach 60.tych i częściowo także 70.tych XX w. przedmiotem marzeń większości męskiej części młodzieży wiejskiej był z całą pewnością motocykl. Stare SHL-ki czy hałaśliwe Junaki spotykało się coraz rzadziej, ale WSK, MZ czy Jawy były jeszcze na porządku dziennym i stanowiły podstawowy silnikowy środek lokomocji.

Zdobycie motocyklowego prawa jazdy stanowiło w tej sytuacji wyzwanie o charakterze fundamentalnym. Ja uzyskałem je bodajże w 1967 r. i przyszło mi to stosunkowo łatwo.

Kierowanie motocyklem miałem popisowo opanowane na długo przed samym kursem i przychodziło mi ono znacznie lepiej niż jazda samochodem.

Dla mnie decyzja o uzyskaniu prawa jazdy na motocykl i samochód osobowy podyktowana była jednak względami wyłącznie pragmatycznymi, a nie wynikającymi z potrzeb ambicjonalnych czy swoiście rozumianego splendoru.

Tak naprawdę od wczesnego dzieciństwa, poprzez lata młodości i okres życia dojrzałego imponowały mi rowery. Już od drugiej klasy szkoły podstawowej nieprzerwanie byłem w posiadaniu jakiegoś roweru, a jakiś inny – bardziej sportowy czy bardziej „markowy” był obiektem moich marzeń. Podarowana mi przez Rodziców w 1964 r.  za wyniki w nauce sportowa „Eska” była w tamtych latach ukoronowaniem takiego marzenia.

Niekiedy zastanawiam się, jakie znaczenie dla kształtowania moich rowerowych pasji miał Wyścig Pokoju i jego kolejni polscy bohaterowie – Jan Królak, Stanisława Gazda, Ryszard Szurkowski i inni. Ich życiorysy, przynależność klubową, a przede wszystkim czasy na poszczególnych etapach i całym wyścigu znało się na pamięć.

W domowym archiwum nie znalazłem niestety wielu „rowerowych” zdjęć z wcześniejszego okresu mojego życia. Era cyfrowych aparatów fotograficznych jest pod tym względem znacznie bardziej bogata.

Jan WOJTASIK


Szyba. Lata 60.te XX w.

Szyba. Lata 70.te XX w.

Gdzieś w głębi Puszczy Tarnowskiej. Wyprawa krajoznawcza, maj’ 2005 

 To już Bieszczady. Smak prawdziwej przygody – sierpień’ 2007

W lasach nad Jeziorem Sławskim też jest ciekawie – wrzesień’ 2007

Okazja do zrobienia sobie zdjęcia pod „taaakim” jałowcem nie zdarza się często, Krepina – marzec’ 2007

Przed laty na nowosolskim Nadodrzu też zdarzały się bezśnieżne zimy – grudzień’ 2007

To była wyprawa na słynny most kolejowy w Stanach – styczeń’ 2008

Nadodrzańskie Starorzecze jest piękne, także późną jesienią – listopad’ 2009

Odpoczynek na leśnym zrębie w Puszczy Tarnowskiej – kwiecień’ 2010

Wyprawa na Wzgórza Pszczółkowskie – wyjątkowo piękne leśne krajobrazy pomiędzy Sławą a Wschową – wrzesień’ 2010

Przy pomocy wojskowej mapy oraz kompasu da się zawsze gdzieś dojechać. Gdzieś w lesie – maj’ 2011

W Puszczy Tarnowskiej nie brakuje miejsc trochę niesamowitych – grudzień’ 2011

Owiane legendami głazy zawsze wzbudzały zainteresowanie, Czerwona Małpa – lipiec’ 2012

Bluszczowy park w Sławie zachwyca o każdej porze roku – styczeń’ 2013

Przed kolejną wyprawą w nieznane – marzec’ 2013

Wysoka Hala w Puszczy Tarnowskiej zawsze mnie fascynowała – marzec’ 2014

Bywa, że także lasem trzeba przeprawić się na przysłowiowe „skróty” – listopad’ 2017

 Bezśnieżna zima 2017/2018 sprzyjała rowerowej turystyce – marzec’ 2018

Pod okazałym jałowcem w lesie w pobliżu Krepiny – kwiecień’ 2018

Przewodzenie takiemu peletonowi nie zdarza się często – kwiecień’ 2018. Zdjęcie uzyskane dzięki uprzejmości Pana Jarosława Sieledczyka

Przed kolejnym rajdem po Puszczy Tarnowskiej – czerwiec’ 2018

Na nowym rowerze Kross Esker 4,0 w okolicach d. mostu kolejowego w Stanach – luty’ 2020 

Ostatni sprawdzian przed walką o utrzymanie tytułu Rowerowej Stolicy Polski – sierpień’ 2020 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *