Internetowy pościg za zamachowcami z Bostonu
[…] Mamy skłonność do bardzo szybkiego wyciągania wniosków z niepełnego zbioru przesłanek. Często przypisujemy istnienie związku przyczynowo-skutkowego zjawiskom, które następują zaraz po sobie. A tak wcale być nie musi.
To policja powinna wskazywać na podejrzanych, bo policja z całą pewnością nie wystawi zdjęcia przypadkowego, co do której jest tylko, powiedzmy, pięć procent prawdopodobieństwa. Osobom schowanym za komputerem wystarczy kilka procent zgodności z kategorią, którą sobie wytworzyli. Policja bierze odpowiedzialność za to, co robi – internauta go nie ma. Po prostu zamyka komputer i świat przestaje dla niego istnieć.
Samo zjawisko angażowania się w poszukiwanie sprawców zamachu jest pozytywne. Musi być jednak prowadzone dużo ostrożniej. Wiele razy słyszeliśmy, że niesłusznie kogoś posądzono tylko dlatego, że był podobny do sprawcy. Publikacja takich zdjęć w sytuacji, gdy sprawa jest świeża, kiedy sam tłum i dynamika społecznego zjawiska jest podgrzana, może po prostu wyrządzić niewinnej osobie krzywdę. […]
Tomasz Kozłowski, psycholog diagnozujący procesy grupowe, specjalista ds. wsparcia psychologicznego w sytuacjach kryzysowych w wypowiedzi dka TOK FM nt. internetowego pościgu zamachowców z Bostonu
Źródło i pełny tekst wypowiedzi: http://www.tokfm.pl/