Dzień w puszczy, czyli „Szlak romantycznego poety Emanuela Geibla” cz. I
W połowie XIX w. późnoromantyczny niemiecki poeta Emanuel Geibel (1815-1884) zaprzyjaźnił się z rodziną panującego na Siedlisku księcia Henryka. Na zaproszenie władcy gościł kilkakrotnie w Siedlisku. Jednak ulubionym miejscem poety były tzw. Pawilony Myśliwskie (Heirichslust) położone w sercu Puszczy Tarnowskiej.
Pobyty Geibla w księstwie zaowocowały kilkunastoma utworami sławiącymi piękno okolicznej przyrody. Wszystko wskazuje na to, że niektóre zainspirował urok ówczesnej Puszczy. Jeden z wierszy zaczynał się słowami: „Ich sah den Wald sich färben, Die Luft war grau und stumm …”, co w wolnym nieco przekładzie brzmi następująco: „Widziałem, jak barwią się lasy, a powietrze szarzeje i cichnie …”. Kilkadziesiąt lat później drogę prowadzącą z Siedliska do Pawilonów Myśliwskich nazwano Drogą Geibla [niem. Geibelweg]. Projekt naszej dzisiejszej wyprawy rowerowej przez Puszczę Tarnowską nawiązuje do tamtych wydarzeń.
Zamek Karolat w Siedlisku, czerwiec 2014 r.
Spotykamy się w Siedlisku pod zamkiem „Karolat”. Sprawdzamy listę obecności i stan techniczny rowerów. Na liczniku mamy *0,0 km. Pamiętając o zasadach bezpieczeństwa drogą wojewódzka DW „321″ kierujemy się na wschód [E]. Po przejechaniu ok. 300 m. skręcamy w lewo, w ul. Kasztanową.
Od tego momentu nasza wyprawa aż do kładki na kanale Kopalnica przebiegać będzie tzw. Traktem Pruskim. To pozostałość po ważnej kiedyś drodze z Drezna do Poznania i dalej do Warszawy.
Żegnamy zabudowania Siedliska – po prawej stronie mamy Zespół Szkół i przychodnię zdrowia, a następnie „zanurzamy się” w las. Trakt Pruski przebiegał dokładnie w tym samym miejscu, gdzie dzisiaj oznaczona jest Leśna Droga Pożarowa [LDP] nr „15″. Zwracamy też uwagę na oznakowania szlakowe, gdyż znaczący fragment wyprawy będzie oparty na przebiegającym przez Puszczę zielonym szlaku rowerowym „Wiatraków i Jezior”.
Tymczasem zauważamy, że jezdnia na długich fragmentach Traktu Pruskiego jest utwardzona, a na poboczach zachowało się jeszcze sporo wiekowych drzew.
Do Kopanicy dojeżdżamy na *4.0 km. Tu czeka nas przeprawa na drugą stronę. Brzegi kanału łączy bowiem tylko wąska kładka. Przechodzimy po niej z zachowaniem największej ostrożności, a gdy trzeba – pomagamy sobie nawzajem. Na drugiej stronie pozostaje nam tylko odnaleźć oznakowanie szlakowe i jedziemy dalej. Od razu zaznaczamy, że z Traktem Pruskim pożegnaliśmy się natychmiast po przekroczeniu kanału. Współcześnie droga ta nie posiada już praktycznie żadnego znaczenia komunikacyjnego, a słynne powiedzenie Karola Bunscha, iż drogi są trwalsze niż piramidy, w tym wypadku nie znalazło potwierdzenia. Podobnych przykładów na obszarze d. Puszczy Tarnowskiej jest zresztą sporo.
Drewniana kładka na Kopalnicy, stan z grudnia 2014 r.
Najogólniej rzecz biorąc dotychczasowy kierunek północny zamieniamy na wschodni [E]. Na tym etapie wyprawy konieczna jest pewna uwaga. Łatwo bowiem o zgubienie trasy. Niektóre ze znaków ją wyznaczających wskutek różnych zdarzeń po prostu zniknęły.
Tym sposobem na *6,0 km dojeżdżamy do d. Leśniczówki „Czerwonak”. Dzisiaj znajduje się tu raczej coś w rodzaju gospodarstwa agroturystycznego z miejscem biwakowym. Może kiedyś się uda na takie biwakowanie wprosić? Zachowując baczenie, kontynuujemy jazdę zielonym rowerowym i po pokonaniu kolejnych kilkunastu zakrętów na *8,4 km dojeżdżamy do skrzyżowania z LDP „12″. Odnotowujemy ten fakt, gdyż leśna „12” będzie nam towarzyszyła jeszcze jakiś czas.
Leśny drogowskaz
Za niedługo, gdyż po przebyciu 400 m. czeka nas kolejne strategiczne skrzyżowanie. Przecinamy tzw. Lipińską Drogę, czyli LDP „11„. Przydrożny głaz z odpowiednim napisem ułatwia orientację. Stan licznika wskazuje *8,8 km, a oznakowania szlaku wyznaczają ogólny kierunek dalszej wyprawy na północny-wschód [NE]. Pod kolami mamy całkiem dobrą leśną drogę, a na prawo i lewo sporo dorodnych drzew. Do Czerwonej Małpy dojeżdżamy na *11,2 km.
Najsłynniejszy głaz d. Puszczy Tarnowskiej – Czerwona Małpa
Czerwona Małpa zasługuje na chwilowy przynajmniej przystanek i kilka słów refleksji. To najsłynniejszy bodajże głaz narzutowy w Puszczy Tarnowskiej. Nie imponuje wprawdzie rozmiarami, nie ma też statusu pomnika przyrody. Sławę przyniósł mu charakterystyczny rysunek stylizowany na podobieństwo małpy i kilka legend związanych z miejscem jego położenia, czyli rozstaju dawnych dróg z Siedliska do Chełmka i Dąbrowna. Drogą prowadzącą do Chełmka pojedziemy za moment. Odnoga do Dąbrowna w tej części puszczy uległa niemal zupełnemu zatarciu. Przeprawa nią na rowerze – o czym wiem po osobistym sprawdzeniu – wymaga sporego wyczynu.
Wg dawnych podań, znajdujemy się w miejscu, gdzie przed wiekami była karczma. Możliwe, że było tak w istocie, gdyż karczmy chętnie lokowano na skrzyżowaniach dróg i w miejscach, w których potrzebne było schronienie dla podróżnych. Obecnie trudno znaleźć w okolicy ślady potwierdzające prawdziwość tego podania. Jeszcze trudniej może być z legendami.
Wg jednej z nich, miejsce to było świadkiem dramatu – zabójstwa leśnika przez kobietę – robotnicę leśną. Podobno uczyniła to przy pomocy igły? I w dodatku gdzieś w pobliżu ma znajdować się grób tego nieszczęśnika!? Czy zlokalizowana w oddziale leśnym nr „144” domniemana mogiła leśnika ma jakiś związek z tą legendą? Tego jeszcze nie wiemy. Tak czy inaczej warto wiedzieć, że wspomniane miejsce znajduje się zaledwie 1,5 km w linii prostej od miejsca, gdzie aktualnie jesteśmy, a więc stosunkowo niedaleko.
Są też inne legendy związane z Czerwoną Małpą. Jedna z nich mówi o rozbójniku pochodzącym z Saksonii, który zbójował ubrany w czerwony surdut i w tym właśnie miejscu został zastrzelony przez praktykanta do zawodu leśniczego. Inne przekazy są bardziej romantyczne. Np. ten o wybawieniu zagubionej w lesie księżniczki z opresji przez przystojnego młodzieńca.
Minął czas na pamiątkowe foto z „małpą”. Ruszamy więc dalej. Jeszcze przez 1,5 km trzymamy się zielonego szlaku podążając na północ. Na *12,7 km rozstajemy się z najpewniejszym przewodnikiem każdego turysty, jakim jest dobre oznakowanie szlakowe. W obrębie charakterystycznej małej polanki z paśnikiem skręcamy w prawo na wschód i leśną drogą międzyoddziałową, przecinając 7 przecznic, na *14,2 km dojeżdżamy do kolejnej zagadki puszczańskiej – Gaju Wandy [niem. Wandashain] czy jak chcą niektórzy – Kasztanowego Poletka.
Kasztanowe poletko – fragment d. Gaju Wandy, maj 2014 r.
Na samym skraju widzimy dorodnego buka, a przed nami otwiera się widok sporego „poletka kasztanowców”. Starzejące się i niszczone przez szkodniki kasztanowce niestety są na ogół w złej kondycji. Pomiędzy nimi w kilku miejscach pojedyncze wiekowe dęby. Niektóre trzymają się całkiem nieźle. To zapewne jeden z fragmentów słynnego Gaju Wandy. Taka właśnie nazwa okolicy pojawia się na starych mapach oraz przekazach historycznych. Według tych ostatnich ma oznaczać wyjątkowo urokliwy fragment dawnej puszczy.
Warto może jeszcze dodać, że tuż obok Gaju Wandy, równolegle do linii oddziałowej 43/62 i dalej na wschód [E] oraz na zachód [W], czyli dokładnie drogi, którą moment temu przebyliśmy w okresie przed II WŚ biegły tory kolejki gospodarczej. W miejscu, gdzie żegnaliśmy rowerową „zieloną” kolejka ta łączyła się z trakcja biegnącą od „Drewnianego kamienia” i prowadziła dalej do stacji kolejowej w Lipinach.
Gaj Wandy – wiekowy dąb
Będąc na „kasztanowym poletku” nie powinniśmy przeoczyć też sąsiadujących z nim dorodnych okazów daglezji i posiadającego już status pomnika przyrody buka. W ich pobliżu można też nacieszyć zmysł powonienia charakterystycznym zapachem szpilek młodych sadzonek sosny wejmutki.
Nieco tylko dalej w kierunku na wschód [E], a więc na kierunku naszego poruszania się natrafiamy na kolejną osobliwość leśną – to Kolonia Drzew Pomnikowych [KDP]. Warto tu zatrzymać się na chwilę i przyjrzeć się kilku bardziej lub mniej widocznym starym drzewom. Niektóre naprawdę zasługują na status pomnika przyrody. Jeszcze inne leśnicy otoczyli gęstym świerkowym szpalerem. Z tego powodu są może mniej widoczne, ale robią wrażenie niezwykle tajemniczych.
Stary dąb z KDP w otoczeniu świerkowej drużyny
Na granicy kasztanowego Gaju Wandy i KDP natrafiamy na jodłowski pomarańczowy szlak spacerowy rowerowo-pieszy [JTS]. Przy jego pomocy łatwo znajdziemy przysłowiową „ostatnią prostą” do Dębówka. Wystarczy podążając za wskazaniami znaku skręcić po ok. 200 m. skręcić w lewo, kolejne zaś 300 m. doprowadzi nas do skrzyżowania LDP „J” z LDP „36„. Teraz skręcamy w prawo i „J” za 3,5 km, czyli na *18,2 km znaleźć się w Dębówku.
Zanim to jednak nastąpi czeka nas spotkanie: z kolejną JTS – tym razem „czerwoną”, osobliwością przyrodniczą Słoniowa Łapa, Wysoką Halą czy Spaloną Leśniczówką. Zakres penetracji tych miejsc zależy od czasu, jakim dysponujemy. Szczególnie spacer po grzebiecie Wysokiej Hali i Krainie Ostańców [KO] może okazać się wymagający w tym względzie.
Warto chyba jednak czas ten znaleźć, gdyż – w moim przekonaniu – znajdujemy się w pobliżu najbardziej obecnie atrakcyjnego krajobrazowo miejsca na obszarze d. Puszczy Tarnowskiej, jakim jest Wysoka Hala [d. niem. Alma Höh]]. Wierzchołek Wysokiej Hali sięga 119 m. npm i otwiera od strony południowej pasmo kilku innych jeszcze wzniesień, a porośnięte drzewami zbocza eksploatowane są przez drwali, myśliwych, grzybiarzy i amatorów jagód. W miejscu, gdzie obecnie wkopany jest kamienny głaz, stała kiedyś drewniana konstrukcja punktu triangulacyjnego, wykorzystywana niekiedy jako wieża widokowa.
Wysoka Hala niekiedy nazywana jest obecnie Halą Almy, Wzgórzem Almy czy Grzbietem Karolatu. Nie jest to przypadek. Druga żona księcia Henryka Schönaicha – ówczesnego właściciela Puszczy Carolath i pana na Siedlisku, miała na imię właśnie Alma i zapewne stąd wywodzi się niemiecka nazwa wzgórza. Należy jednak zaznaczyć, że na niektórych ostatnio wydanych mapach szczytową partię Wysokiej Hali nazwano Dębowcem. Pomysłodawcę takiej nazwy z pewnością natchnął fakt, że znaczny fragment wzgórza pokryty jest dębowym lasem.
W głębi przełęcz Wysokiej Hali, grudzień 2014 r.
Na południowy wschód od przełęczy przecinającej Wysoka Halę widoczny jest wyraźny uskok z zagłębieniem i licznymi śladami dzikich zwierząt. Niekiedy w zagłębieniu dłużej utrzymuje się woda i miejsce spełnia rolę wodopoju. To sytuacja charakterystyczna dla Puszczy Tarnowskiej. W tym i wielu innych miejscach przed laty wydobywano metodą odkrywkową glinę do wyrobu cegieł. Zasoby gliny skończyły się, ale pozostały zagłębienia wypełnione resztkami nieprzepuszczającej wodę gliny. Takie jest pochodzenie m.in. Wodnej Góry.
Na przedłużeniu wzniesienia w kierunku północnym łatwo zaś odnajdziemy Krainę Ostańców. Rozrzucone nieregularnie po obu stronach stoku ostańce, czyli stare, często już wyraźnie zamierające, dęby są prawdziwą perełką d. Puszczy. Jest ich około dwadzieścia. Paradoksalnie, naszych czasów doczekały tylko te spośród najstarszych drzew puszczańskich, które z powodu asymetrii, krzywizn i poskręcania nie nadawały się do dalszej obróbki, a zarazem szczęśliwy bieg losu, a może jeszcze bardziej przezorność leśników uchroniła je przez wycięciem na opał. Niektóre z nich robią wręcz niesamowite wrażenie. Przykładem może być chociażby „Aportujący Piesek„.
Kraina Ostańców na Wysokiej Hali – Aportujący piesek
U podnóża Wysokiej Hali możemy podziwiać m.in. pozostałości po nasypie d. kolejki wąskotorowej, Spalonej Leśniczówki czy osobliwość przyrodniczą – Słoniową Łapę„. To drzewo z charakterystyczną naroślą u podstawy. Oddalone jest zaledwie 150 m. w kierunku na zachód. „Słonia” widać dobrze nawet z drogi, zwłaszcza zimą oraz wczesną wiosną.
Słoniowa łapa – osobliwość żywej natury w Puszczy Tarnowskiej
Wracamy do rowerów. Teraz znowu jedziemy na południowy wschód [SE]. Od razu zwracamy uwagę na wyraźny wał po lewej stronie drogi. To resztki nasypu stanowiącego pozostałość dawnej wąskotorowej linii kolejowej, którą wożono drewno do tartaków w Siedlisku i Lipinach. Jego zarys jest widoczny na przestrzeni kilkuset metrów. Długość całej kolei leśnej wraz z odnogami polnymi liczyła 60 km, a niektóre źródła podają, że aż 90 km.
Rozjeżdżony nasyp leśnej wąskotorówki na wysokości dawnej lesniczówki, stan z grudnia 2014 r.
Poszukując materialnych śladów przeszłości, natrafiamy w pewnym momencie na resztki kamienistego i zarośniętego trawą oraz mchami kamiennego bruku. To właśnie tutaj w lesie znajdowała Spalona leśniczówka. Podobnie, jak w innych reliktowych miejscach, i tu znajdujemy resztki fundamentów i inną nieco niż w pozostałych miejscach lasu strukturę roślinności.
Dalsza droga wiedzie nas wśród pozostałości starych kasztanowców. Na poboczu widoczne pnie drzew już usuniętych. Imponują swoją wielkością, a konkretnie grubością. Jeszcze kilka temu dumnie wznosiły swe konary w górę. Kilkanaście kasztanowców o wyraźnie skromniejszej kubaturze stoi jeszcze przy drodze. Jedziemy dalej na południowy wschód [SE]. Na *18,2 km – o czym już wcześniej wspomniano – trafiamy na Dębówko – dawną osadę położoną przy zbiegu kilku dróg o średniowiecznym rodowodzie. c.d.n.
Jan WOJTASIK
Mapa przedstawia schematyczny przebieg całości rajdu. Kolorem brązowym oznaczono przebieg trasy, a czerwone strzałki wskazują jej kierunek