Współczesne
-
Nowosolski Las Odrzański w śnieżnej posypce
Efekty styczniowego wędrowania z aparatem fotograficznym w Nowosolskim Lesie Odrzańskim okazały się miłym zaskoczeniem. Pomimo pochmurnego dnia, niewielka, wręcz symboliczna warstewka białego puchu śnieżnego rozjaśniły leśny półmrok do tego stopnia, że możliwe okazało się wykonywanie zdjęć. Z kolei, pozostałości starego koryta Odry, o brzegach łudząco udających morskie klify, przydawały leśnemu pejzażowi pewnej atrakcyjności. Zimowy ciemno-brązowy podszyt z domieszką białego lukru dodatkowo wzmocnił efekt kolorystyczny. Wszystko to razem sprawiło, że uznałem za możliwe wyeksponowanie wybranych zdjęć w ramach osobnej galerii. W nadziei, że pozorna monotonność dębowo-wiązowego leśnego siedliska nie okaże się nużąca, zapraszam do jej obejrzenia. Pragnę też poinformować, że wybrane fotografie z tej galerii można przeglądać w pełnym wymiarze elektronicznym na portalach National…
-
Foto-kalendarz 2016
Drodzy Goście witryny „Teksty & pejzaże” Miło mi zakomunikować, że już obecnie na stronie głównej dostępny jest Foto-kalendarz na kolejny 2016 rok. Tym razem jest on ilustrowany moimi zdjęciami ogrodów w Polsce i w kilku innych miejscach na świecie. Bardzo dziękuje Panom: Tomaszowi Lenarczykowi za graficzne opracowanie kalendarza oraz Pawłowi Śmiechowi za umieszczenie go na stronie. Jednocześnie życzę wszystkim PT Czytelnikom „T&P” wszelkiej osobistej i zawodowej pomyślności. Niech każdy kolejny dzień Nowego 2016 Roku przynosi ze sobą tylko Dobro i Piękno. Jan WOJTASIK
-
Karpacz zimowy
Na Ziemi Lubuskiej coraz trudniej trafić na obraz prawdziwej zimy, takiej z elementarza szkolnego – z białym śniegiem, oszronionymi gałęziami świerków, niekiedy rozświetlonej złotymi promieniami słońca. Zimowy pejzaż udało mi natomiast spotkać w połowie grudnia 2017 r. w Karpaczu. Teoretycznie był to jeszcze czas kalendarzowej jesieni, ale miejsc ze śniegiem po przysłowiowe kolana nie brakowało. Góry, lasy, niektóre położone wśród nich miejscowości mają niekiedy w sobie coś zachwycającego, niemal magicznego, chociaż trudno poddającego się jednoznacznym definicjom. Zachwycić może otwarty krajobraz, leśna gęstwina, rwący potok, a nawet przydrożny kamień. Niektóre fotografie zaprezentowane w galerii wykonałem w samym mieście, ale większość z nich przedstawia widoki okolicznych wzniesień, zwłaszcza porastających je górskich lasów…
-
Ogród zaczarowany
Po jesiennym popołudniowym spacerze w krakowskim Ogrodzie Botanicznym chciałoby się powiedzieć za zapomnianym Poetą: „w zaczarowanym byłem ogrodzie”. Nie trafiłem na jakieś szczególnie sprzyjające warunki pogodowe. Słońce szybko schowało się za chmurami, barwy liści stawały się coraz mniej wysycone, a jednak … coś klimatycznego, może zwłaszcza nostalgicznego udzieliło się fotografującemu i – mam nadzieję – pozostało na wykonanych zdjęciach. Zapraszam na krótką przechadzkę. Najlepiej z cichą muzyką w tle. Jan WOJTASIK
-
Drezno’ 2017
Być może zbyt łatwo oswoiłem się z myślą, że każde miasto zniszczone podczas II wojny światowej może zostać odbudowane szybko i wyglądać malowniczo, tak np., jak starówka warszawska, gdańska czy wrocławska. Drezno [niem. Dresden] wygląda inaczej. Architekturę liczącej niewiele ponad pół miliona mieszkańców stolicy Wolnego Państwa Saksonii odbieram jako dostojną, monumentalną, nieco nawet przyciężkawą. Niewiele budynków skrzy się kolorami, dominuje raczej szarość i brąz. To prawdopodobnie efekt piaskowca, z którego zbudowano większość zabytkowych obiektów. Jak na letnią porę roku, przynajmniej na Starym Mieście jest zbyt mało zieleni i kwiatów. Ukazanie piękna Drezna wymaga innej pory doby i innego światła. Inna rzecz, że Drezno pozostaje ciągle jeszcze jednym wielkim placem budowy…
-
Bieszczady’ 2017. Odsłona druga
Zdjęcia zamieszczone w tej galerii stanowią integralną część galerii Bieszczady’ 2017. Odsłona pierwsza. Ta sama zasada dotyczy dotyczy tekstu wprowadzającego. W pierwszej kolejności zapraszam więc TUTAJ. Nie ma oczywiście żadnych przeszkód do wyboru innej kolejności.
-
Bieszczady’ 2017. Odsłona pierwsza
Dwieście lat temu Aleksander Fredro tak pisał o Bieszczadach: „W Baligrodzie wypoczęliśmy koniom. Tam granica świata. Za Baligrodem wjeżdża się jak w czarne gardło. Droga i rzeka jest to jedno i toż samo, a od rzeki z jednej i drugiej strony wznoszą się czarne ściany jodeł i smereków. Cisna leży w obszernej nieco kotlinie. Folwark, cerkiew, karczma, dalej młynek i tartak ożywiają tę górską wioskę więcej niż wiele innych”. Bieszczady współczesne, pomimo wyraźnego „postępu cywilizacyjnego” i rosnącej z roku na rok ilości turystów, ciągle urzekają dzikością przyrody i oryginalnością krajobrazu. Moja tegoroczna wędrówka bieszczadzka z obiektywem w ręku nawiązywała do poprzednich wypadów w latach 1999, 2007 i 2013. Z całą pewnością nie była więc tematycznie…
-
Wszystkie barwy norweskiego lata
Zimą bezdyskusyjnie dominuje biel. Za to podczas krótkiego lata nie ma chyba takiej barwy, której nie dałoby się spotkać w krajobrazie Norwegii. W wyższych partiach gór ciągle jeszcze bieli się śnieg, a lodowce jaśnieją błękitem. Granie nagich szczytów w zależności od stanu zachmurzenia, mogą być szare, czarne lub granatowe. Zmienny jest też kolor wody w rzekach, jeziorach czy fiordach. W tym ostatnim przypadku znaczenie ma nie tylko pogoda, lecz także głębokość dna i materiał, jaki je tworzy. Woda może być silna, granatowa, czarna, zielona albo… może nas zachwycić niewiarygodnym wręcz turkusem. Gdy do soczystej zieleni traw dodamy jeszcze barwy lasów, pól czy starannie odmalowanych drewnianych domostw wiejskich oraz budynków w miastach,…
-
Warszawa w kwiatach
Czerwcowa wędrówka po Warszawie, zaowocowała sporządzeniem sporej ilości zdjęć kwiatowych. Wykonywałem je na miejskich rabatach i prywatnym ogrodzie, na wolnym powietrzu i szklarniach Warszawskiego Ogrodu Botanicznego.
-
Warszawa stara, Warszawa nowa
Pamiętam, że pół wieku temu wędrując ulicami Warszawy największe wrażenie robiły na mnie tablice z napisami: „Miejsce uświęcone krwią Polaków” lub o treści bardzo podobnej do przytoczonej. Pod tablicami paliły się znicze, sporo było świeżych kwiatów. Pamiętam też, że przystawały przed nimi inne jeszcze osoby, oddając dłuższej czy krótszej zadumie. Gdy kilka dni temu zdarzyło mi się wędrować tymi samymi kwartałami miasta, odniosłem być może błędne wrażenie, że tablice niektóre tablice gdzieś poznikały. Przy tych, które pozostały nie dostrzegłem natomiast nikogo oddającego się chociażby kilkusekundowej zadumie. No, cóż – czas zrobił swoje. Ludzie zmieniają się, Warszawa też zmieniła się mocno. Przede wszystkim stała się bardziej kolorowa, pojawiły się okazałe wieżowce,…