Samolubstwo grup społecznych czy rozum jednostek
[…] W kwestiach moralnych usposobieni jesteśmy rzeczy pożądane brać za rzeczywiste, skłonni z różnych przyczyn, a głównie miłości własnej, być daleko lepszego o sobie samych wyobrażenia, aniżeliśmy tego warci, i aniżeli na to zasługujemy.
Ludzka istota ma naturę niejednostajnej i niejednakiej wartości. Jeżeli pojedyncze osobniki, dzięki licznym czynnikom, jako to dziedziczności, wychowaniu, uspołecznieniu i wyższemu swojemu umysłowemu rozwojowi, mogą się powodować niekiedy rozumem w swych czynnościach, o ile to w ogóle możliwym jest dla człowieka, to milionowe masy, o których, jako o większości, rzecz jasna, musi być mowa we wszystkich kwestiach społecznych, kierują się tylko pobudkami swych chęci, swej woli, to jest emocjonalnymi, wypływającymi jedynie z uczucia.
A pierwotne uczucie, popychające człowieka do czynów, czy to będzie człowiek pierwotny, czyli też jak najbardziej uspołeczniona istota – wytwór najwyższej nawet kultury – jest zawsze samolubstwem.
U najbardziej nawet uspołecznionych istot ludzkich uczucie to odgrywa nadzwyczaj potężną i despotyczną rolę i dla zwalczenia jego głosu potrzebne są umysłowe siły, jakie są udziałem bardzo niewielu. […]
Feliks Bogacki, Zagadnienia etyki, Kraków 1909 s. 36