Konopielka
[…] A wiecie, od czego zaczynali? Od szkoły i elektryczności! I w tej sprawie my przyjechali: w sprawie szkoły i w sprawie elektryczności. Proszę bardzo, pani Jolu, nie pani powie pare słów o szkole.
Wstaje panienka z włosami rozpuszczonymi jak u kózytki, wstaje i dopieroż widzim, jaka wysoka i cienka, gloria nad gloriami! Opowiada, że po niedzieli zacznie się w tej izbie nauka czytania i pisania dla dzieci od lat siedmiu do czternastu przymusowa, dla starszych jak kto chce, wolna wola.
Ksiązki i zeszyty i tablica przywiezione łodzio, ale jeszcze potrzebna jest pomoc wioski sprawie sali, opału, ławek, i kfatery dla nieju, bo ona tu zostanie.
Poopowiadała trochu, jakie dziś czytanie ważne: nie umieć czytać to gorzej niż bez nogów, bez czytania nima co w świat ruszać, a ona radzi każdemu zobaczyć trochu świata: cuda dziejo się na jawie większe, niż bajarze wydumywali.
Uczycielka siada, wójt zaprasza inżyniera niech powie o elektryczności. […]
Edward Redliński, Konopielka, Biblioteka Polityki, s. 30