Orzekanie
[…] Orzeczenie sądowe w mniejszej lub większej mierze rozstrzyga o losach ludzi, o tym, jak im się dziać będzie. Toteż najczęściej władca, umocowując następcę jako sędziego, nie oddaje od razu ostatecznie od razu danej sprawy w jego wyłącznie ręce.
Omylić się może i sędzia jednostkowy, i sąd kolegialny. Stąd też zasadną jest rzeczą poddać nawet tych dostojnych zastępców władcy pewnej kontroli rzeczowej, nie zaś osobistej.
Zakłada się zazwyczaj domniemująco, że sędzia włożył w rozstrzygnięcie sprawy całą swą dobrą wolę i wiarę. Nie usuwa się natomiast możliwości, że się w tym czy owym po ludzku pomylił. Dlatego ustawodawca daje zazwyczaj stronie niezadowolonej z wyniku możność odwołania się do sądu wyższej instancji, który ma lepszą znajomość rzeczy niż sędzia czy sąd pierwszej instancji i który prawdopodobnie poprawi błędy i niesłuszne oceny tamtego sądu, jeśli one rzeczywiście doprowadziły do nienależytego orzeczenia.
A nad ta drugą instancją ustawodawca stawia zazwyczaj trzecią, bardziej jeszcze prawniczo kompetentną, która nadzorczo bada tok sprawy, skrupulatnie szuka uchybień w postępowaniu sądowym instancyj niższych i ostatecznie już rozstrzyga sprawę.
W ten sposób powstaje trójczłonowa hierarchia sądów podobna do hierarchii w ciele administracyjnym. Jest ona zamknięta w sobie, żaden bowiem czynnik władczy spoza niej nie ma prawa ingerować w działania sądu, które należą do wymiaru sprawiedliwości. […]
Czesław Znamierowski, Szkoła Prawa. Rozważania o państwie, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1988 s. 261 i nast.