Ciemna liczba przestępczości
Ciemna liczba przestępczości. Na całym świecie statystyka jest podstawowym, chociaż oczywiście nie jedynym, miernikiem oceny zagrożenia przestępczością. Słusznie podkreśla się przy tym, że z wielu powodów nie jest to miernik doskonały i korzystać z niego należy ostrożnie oraz umiejętnie.
Z drugiej strony jednak, krytyczne podejście do wszelkich statystyk nie podważa sensu posługiwania się metodami statystycznymi jako narzędziem ilustrującym pewne procesy społeczne i porządkującym konkretną rzeczywistość. Przede wszystkim dlatego, że dla wielu obszarów życia społecznego lepszych mierników dotychczas nie wymyślono. Niektórzy kryminolodzy już dawno zwracali uwagę, że: „statystyka przestępczości to nie tylko liczbowy obraz przypadków naruszenia porządku prawnego i zasad współżycia społecznego, lecz również potężny środek walki z przestępczością” [patrz: B. Hołyst, O potrzebę badań statystyczno-kryminalnych, Problemy Kryminalistyki nr 4/1956].
Problem „ciemnej liczby przestępczości” wynika z faktu, że nigdy i nigdzie nie udało się w statystyce przestępczości wykazać wszystkich rzeczywiście popełnionych czynów o znamionach opisanych w ustawach karnych. L. Lernell [Współczesne zagadnienia polityki kryminalnej – problemy kryminologiczne i penologiczne, Warszawa 1978 s. 269] obrazowo wręcz pisze o „mrokach ciemnej liczby”.
Ciemna liczba stanowi różnicę pomiędzy faktyczną ilością przestępstw zaistniałych we wszystkich formach stadialnych [przygotowanie, usiłowanie, dokonanie] i zjawiskowych [sprawstwo, pomocnictwo, podżeganie], a tą ilością, która wykazana została w statystyce jako kategoria „przestępstw stwierdzonych”. Wielkość „przestępczości rzeczywistej” i rozmiary „ciemnej liczby” można oceniać jedynie szacunkowo przy pomocy instrumentów badawczych wypracowanych przez kryminologię, czyli naukę o przyczynach i objawach przestępczości. Kryminologia bada także przyczyny ciemnej liczby przestępczości. B. Hołyst [/w/Kryminologia, PWN Warszawa 1979 s. 38] trafnie zauważył, że o istnieniu i zakresie ciemnej liczby decyduje wiele czynników. Wśród nich najważniejszym jest zaniechanie złożenia zawiadomienia o przestępstwie, wyrafinowane metody dokonywania przestępstw, poziom pracy funkcjonariuszy organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości oraz relacje pomiędzy tymi organami, a społeczeństwem.
Zwykle najszybciej i najwięcej o przestępstwie wie jego ofiara. Z różnych powodów może ona jednak nie być zainteresowana zgłoszeniem tego faktu policji, prokuratorowi, czy innemu odpowiedniemu urzędowi. Mężczyzna okradziony w agencji towarzyskiej obawia się ujawnienia faktu korzystania z usług pracownic tej agencji w swoim środowisku społecznym i woli stracić pieniądze niż narazić się na kłopoty rodzinne, problemy w miejscu pracy czy ryzyko utraty reputacji polityka z zasadami. Inny pokrzywdzony może ocenić, że poniesiona szkoda nie jest warta czasu koniecznego dla wyjaśnienia sprawy, w tym składania zeznań, udziału w konfrontacjach czy innych czynnościach. Może też uznać, że czyn jest zbyt błahy, aby absorbować nim państwowe urzędy, które mają wystarczająco poważnych spraw do wyjaśnienia.
Praktyka ścigania dostarcza też argumentów potwierdzających, że niektórzy inni pokrzywdzeni nie meldują policji o dokonanych na ich szkodę przestępstwach z powodu niechęci do tej instytucji. Może to wynikać z poczucia przynależności do środowiska kryminalnego czy solidarności powodowanej regułami rządzącymi się przez mniejszość etniczną. Najczęściej spotykanym sposobem reakcji tych ofiar jest samosąd lub uruchomienie „środowiskowego wymiaru sprawiedliwości”. Podobne mechanizmy niechęci wtajemniczania obcych we „własne sprawy” mogą być determinowane istniejącymi więzami rodzinnymi.
Niektóre przestępstwa ścigane są dopiero po złożeniu przez pokrzywdzonego stosownego wniosku. Dotyczy to m.in. kradzieży dokonanych przez osoby bliskie. Pomimo oczywistości takich czynów, pokrzywdzony korzysta z prawa odmowy złożenia takiego wniosku. W rezultacie następuje odmowa wszczęcia postępowania i przestępstwo faktycznie popełnione nie trafia do statystyki przestępstw zaistniałych.
Szczególny przypadek bierności pokrzywdzonych w zakresie zawiadamiania o przestępstwach wynika z obawy o bezpieczeństwo własne i osób bliskich. Niekiedy obawa ta jest realna, czasem wynika z przesadnego wyobrażenia o długości rąk świata przestępczego czy przekonania o małej skuteczności organów ochrony prawnej. Stymulatorem tego rodzaju opinii, poza własnymi doświadczeniami, często stają się media, czasem mało odpowiedzialni politycy. Postawom takim można i należy przeciwdziałać, m.in. poprzez informowanie opinii publicznej o programach ochrony świadków i pokrzywdzonych, a przede wszystkim poprzez praktyczne korzystanie z możliwości stwarzanych przez obowiązujące prawo w zakresie ochrony danych teleadresowych, a na instytucji świadka incognito kończąc.
Nieco tylko zbliżonym do przytoczonych wcześniej źródłem obaw jest, zasługujący na osobne omówienie, problem wtórnej wiktymizacji niektórych pokrzywdzonych, w tym zwłaszcza małoletnich ofiar przestępstw seksualnych.
Druga zasadnicza przyczyna ciemnej liczby wynika nie tyle z naturalnej u większości przestępców tendencji do ukrycia swego sprawstwa, ile z bardziej wysublimowanej metody działania polegającej na maskowaniu przestępstwa. Niektórzy sprawcy przestępstw po dokonaniu zabójstwa pozbywają się zwłok. Ofiara trafia więc do rejestru zaginionych, a nie wykazu osób pokrzywdzonych przestępstwem. Inni zabójcy pozorują swój czyn na nieszczęśliwy wypadek lub samobójstwo. Wyższym jeszcze poziomem maskowania może okazać się zgładzenie osoby samotnej, nigdzie nie meldowanej, nie posiadającej nikogo, kto mógłby zawiadomić o zaginięciu. Analogiczne metody spotyka się w przestępczości przeciwko mieniu i to niezależnie od tego czy chodziło o tradycyjne „wygospodarowywanie nadwyżek” w spółdzielczej masarni czy też o współczesne metody przestępczości elektronicznej polegające na systematycznym „bezśladowym” i nie zwracającym niczyjej uwagi wyprowadzaniu z kont klientów banku po kilkanaście groszy od każdej większej transakcji.
Wg jednego ze źródeł, ciemna liczba zabójstw kryje się w samobójstwach, wypadkach drogowych, zaginięciach i utonięciach [T. Hanausek, Wykład, K- w 1986]. Podczas V Ogólnopolskiego Seminarium Kryminalistycznego Zielona Góra -Drzonków 2009, słuchacze mieli okazję dowiedzieć się np., że najbardziej skrajnym przykładem bezśladowego zatrucia jest zatrucie wodą destylowaną, a udowodnienie takiego zatrucia jest praktycznie niemożliwe. Z kolei, pavulon otwiera listę trucizn, po które szczególnie chętnie sięgają truciciele, a których działanie przebiega pod maską „śmierci naturalnej”. Kolejnym przykładem takiej substancji jest insulina. Do innych pospolitych trucizn łatwo maskujących zbrodnie należą takie, jak: nikotyna – niebezpieczny dla życia jest już wyciąg z 7 papierosów, gaz do zapalniczek, amfetamina czy metanol [patrz: Wojtasik J., Drzonkowskie spotkanie kryminalistyczne zakończone, Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze, << http://www.zielona-gora.po.gov.pl/index.php?id=3&ida=4016 >> (2010.01.14)]
Jednym z ustawowo określonych zadań śledztwa jest ustalenie, czy przestępstwo w związku z podejrzeniem, którego wszczęto postępowanie zostało rzeczywiście popełnione. Chodzi w tym wypadku zarówno o fakt zaistnienia samego zdarzenia, jak i stwierdzenie, czy zdarzenie to zawiera znamiona czynu karalnego. Niedostatek kwalifikacji policjantów czy prokuratora, a także biegłych powołanych do opiniowania może stać się przyczyną błędów w tym zakresie. Błędy te wynikają z braku specjalistycznych kwalifikacji, czasem determinowane są lekturą orzecznictwa sądowego, niekiedy wprowadzeniem w błąd przez fałszywie zeznających świadków. Bywa, że powodem błędnej oceny jest zwyczajny brak dostatecznej determinacji w dochodzeniu prawdy czy wnikliwości i krytycyzmu w ocenie zebranego materiału.
Inną jeszcze przyczyną z grupy przyczyn ciemnej liczby leżących po stronie organów ścigania jest ujawniania niekiedy niedopuszczalna praktyka odmawiania przyjmowania zawiadomień o przestępstwie. Czasem jest to powodowane względami czystego oportunizmu w ocenie podawanych faktów, czasem źle rozumianą troską o wyniki pracy, a niekiedy zwykłym lenistwem i niechęcią do pracy, która ze swej natury zawsze wymaga dużego zaangażowania i aktywności, a nie zawsze przynosi pożądane efekty. Prof. T. Hanausek zapewne nie bez podstaw podkreślał, że przyczyną ciemnej liczby jest „wgniecenie” organów ścigania w statystyki, zwłaszcza statystykę skuteczności wykrywania [T. Hanausek, Wykład, K-w 1986].
Trudno jest prokuratorowi np. właściwie ocenić zgłoszenie pokrzywdzonego, o którym z urzędu wie, że z powodu tendencji do pieniactwa systematycznie zawiadamiał on w przeszłości o faktach, które nie miały cech przestępstwa, a ich procesowa weryfikacja pochłonęła wiele czasu i nakładów. Problemy właściwej oceny i reakcji rodzą się podczas wpływu kolejnych zawiadomień o niektóre przestępstwa przeciwko rodzinie, gdy zawiadamiający systematycznie korzystał w przeszłości z prawa do odmowy zeznań i skutecznie blokował udowodnienie winy sprawcy swoich nieszczęść.
Osobnym problemem jest przywiązywanie przez przełożonych nadmiernej wagi do statystyki wykrywalności przestępstw, a nawet dynamiki wszczętych postępowań. Zwłaszcza wśród policjantów rodzi to pokusę odprawiania pokrzywdzonych bez sporządzenia wymaganych i podlegających zarejestrowaniu dokumentów.
Skalę ciemnej liczby można – jak to wcześniej zaznaczyłem – jedynie szacować. Prof. Tadeusz Hanausek uważał np., że jej wielkość sięga 20% ogółu przestępczości stwierdzonej [T. Hanausek, Wykład, K- w 1986].
Interesujący punkt widzenia na skalę problemu ciemnej liczby przestępczości przedstawił kilka lat temu Jacek Czabański, według którego faktyczna karalność przestępstw pozostaje na poziomie grubo poniżej 10%. Odwołując się do wyników badań wiktymizacyjnych, oszacował, że tylko 40% przestępstw jest w ogóle zgłaszanych policji, z czego tylko połowa jest formalnie rejestrowana. Spośród spraw zarejestrowanych, tylko 25% kończy się aktem oskarżenia, który z kolei w ponad 97% prowadzi do skazania. W efekcie, szacować można, że zaledwie 5% przestępstw jest ukaranych. Podobnie niski – zdaniem tego autora – odsetek skazań sprawców występuje wszędzie na świecie [patrz: J. Czabański, Ekonomiczne podejście do przestępczości, „Edukacja Prawnicza”, nr 5(71)/2005].
Spotykane w specjalistycznych przekazach szacunki nie zawsze jednak budzą zaufanie. Są bowiem doniesienia wskazujące na stosunek przestępstw stwierdzonych do faktycznie popełnionych 1 : 100 czy nawet 1 : 300. Taka skala z całą pewnością nie jest możliwa w przypadku poważnych przestępstw kryminalnych. Ofiary napadów rabunkowych z bronią, kradzieży samochodów, włamań sklepowych czy mieszkaniowych zawiadamiają o zdarzeniach tego rodzaju chociażby z uwagi na konsekwencje odszkodowawcze. Trudno ukryć akt terrorystyczny, a nawet podpalenie. Inaczej wygląda sytuacja w przypadku wszelkiego rodzaju nieobyczajnych wybryków o cechach przestępstwa, prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości czy drobnych kradzieży.
W Polsce, wg najnowszych danych, zauważalny jest np. bardzo niski poziom ujawniania przestępstw seksualnych. Krystyna Żytecka z Fundacji Pomoc Kobietom i Dzieciom w maju 2011 r. poinformowała, że ujawnianych jest jedynie około 8 procent tego typu przestępstw. W rezultacie na każdych 10 sprawców – aż 9-ciu pozostaje bezkarnymi [patrz: Gazeta Wyborcza z 12 maja 2011 r., http://wiadomosci.gazeta.plWiadomosci/
Nadmierna wielkość ciemnej liczby, zwłaszcza przestępstw o dużym ładunku społecznej szkodliwości, z całą pewnością jest niekorzystna z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa, a zwłaszcza interesu społecznego. Z drugiej jednak strony niewyobrażalne jest doprowadzenie do sytuacji, w której ujawnione zostają wszystkie bez wyjątku zaistniałe przestępstwa i wykroczenia, a ich sprawcy pociągnięci do odpowiedzialności. Z taką skalą zdarzeń nie byłby w stanie poradzić sobie żaden, najbardziej nawet rozbudowany aparat ścigania ani system więziennictwa. Zwolennikom takiego ścigania wszystkich i o wszystko wystarczy przypomnieć ewangeliczne wezwanie: „kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem”.
W bardziej prozaicznym wymiarze można odwołać się do „testów prawdy” podobno kiedyś prowadzonych przez wykładowcę na jednej z uczelni akademickich, kiedy prosił swoich studentów o anonimową, lecz szczerą odpowiedź na pytanie: czy kiedykolwiek zdarzyło się im popełnić czyn karalny, o którym nikt się nie dowiedział. Wszyscy zapytani bez wyjątku mieli powiedzieć – „tak”! W takim kontekście mrok ciemnej liczby zdaje się mieć swoje drugie, tym razem jaśniejsze oblicze. Pozwala zachować złudzenie, że nie wszyscy jesteśmy przestępcami.
JAN WOJTASIK
Miejsce pierwszej publikacji:
Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze
Data pierwszej publikacji: 2006-04-30
Publikacja z cyklu: Ciekawie … nie tylko o prawie