Błąd w kryminalistyce
Błąd w kryminalistyce Każda ludzka działalność ukierunkowana na osiągniecie określonych celów naznaczona jest ryzykiem błędu. Jak celnie ujął to E. J. Phelps, „Człowiek, który nie robi błędów, zwykle nie robi niczego”. Ryzyko popełnienia błędu w tak złożonym przedsięwzięciu, jakim jest pełna realizacja zadań śledztwa jest wyjątkowo duże. Wg J. Gurgula -śledztwo, w którym nie popełniono żadnego błędu po prostu nie istnieje. Nawet przy bardzo dobrym warsztacie metodycznym zbyt wiele jest możliwych wariantów celowego działania, a jednocześnie niemożliwe jest przewidywanie efektów, jakie one przyniosą.
Na ogół przyjmuje się, że powodem pomyłek sądowych, a więc prawomocnego skazania osoby niewinnej lub niesłusznego długotrwałego tymczasowego aresztowania nie są błędy w zastosowaniu prawa materialnego, ale niezgodne z obiektywną rzeczywistością, a przyjęte przez organ procesowy za prawdziwe ustalenia faktyczne. Źródła tej niezgodności mogą być bardzo różne.
Wg J. Wójcikiewicza, do najpoważniejszych przyczyn błędnych ustaleń faktycznych należy zaliczyć: omyłkowe rozpoznanie sprawcy przez świadków zdarzenia, fałszywe samooskarżenie się rzekomego sprawcy i fałszywe zeznania świadków. Niektóre źródła naukowe bardzo silnie akcentują błędy biegłych jako przyczynę omyłek sądowych, a także – co zaskakujące – negatywny wpływ opinii publicznej na kształtowanie się orzeczeń organów procesowych. Zdarzają się też przypadki przyjmowania niektórych, zupełnie nieoczywistych tez, za jednoznacznie pewne pod wpływem permanentnej presji stron zainteresowanych uzyskaniem korzystnego dla nich rozstrzygnięcia.
Szczególnym grupa błędów ma swoje źródło w postawie sędziów, prokuratorów, policjantów czy nawet obrońców. Są to przede wszystkim błędy wynikające z niewiedzy, braku doświadczenia, nadmiernej pewności siebie i logicznej wadliwości rozumowania.
Nie pretendując do wyczerpującej analizy tematu, celowym wydaje się wskazanie na te błędy w postawie organów procesowych, które mają znaczenie najważniejsze i których świadomość może ograniczyć ryzyko popełnienia. T. Hanusek za taki błąd uznawał brak świadomości, że o winie czy niewinności człowieka, zamiast całokształtu spójnego materiału dowodowego, decydować może jeden pojedynczy dowód. Autor ten bardzo stanowczo przypominał starą, a wywodzącą się z tzw. formalnej teorii dowodów zasadę, że jeden świadek to w istocie żaden świadek. W konsekwencji więc – nie potwierdzona innymi dowodami – relacja pojedynczej osoby nigdy nie może być podstawą skazania czy wniesienia oskarżenia.
Skoro już o świadkach mowa, warto zawsze pamiętać o znamiennej opinii Cezare’go Beccarii, który już w drugiej połowie XVIII w. doszedł do aktualnego po dzień dzisiejszy wniosku, że w każdej sytuacji procesowej, gdy dowodem przestępstwa są jedynie słowa, wartość takiego dowodu jest bliska zeru [patrz: C. Beccaria, O przestępstwach i karach, Wydawnictwo Prawnicze, W-wa 1959 s. 91]. Jeszcze przed nim Jeremiasz Bentham, angielski prawnik, filozof i ekonomista sformułował gorzką opinie, że „najbardziej błahy interes może /…/ skłonić świadka do złożenia całkiem fałszywego zeznania” [J. Bentham, Traktat o dowodach sądowych, Wyd. TSiProk Koło w Gnieźnie, brak daty wydania, s. 49]. Współcześnie w wielu spektakularnych sprawach duże znaczenie przypisuje się wyjaśnieniom oskarżonych. Warto zwrócić więc uwagę na opinię Violetty Kwiatkowskiej-Wójcikiewicz, która oceniła, że „przestępcy są najmniej wiarygodnym źródłem dowodowym, gdy składają wyjaśnienia obciążające inne osoby, czy też przyznają się do przestępstw, których nie popełnili” [por. V. Kwiatkowska-Wójcikiewicz, Oględziny miejsca. Teoria i praktyka, Wyd. Dom Organizatora, Toruń 2011 s. 339].
Innym źródłem generującym błędne ustalenia faktyczne jest wadliwość rozumowania sprowadzająca się do przekonania, że to co zdarzyło się później zawsze wynika z faktów zaistniałych wcześniej. Jest to jednak rozumowanie błędne i powodowane utożsamianiem następstwa temporalnego [w czasie] z następstwem kauzalnym [przyczynowym]. Zgon pasażera samochodu osobowego, który został znaleziony w przydrożnym rowie nie zawsze jest efektem urazu mechanicznego spowodowanego uderzeniem pojazdu o najbliższe drzewo czy skarpę. Piszącemu te słowa zdarzyło się trafić na przypadek takiej pozornej śmiertelnej ofiary wypadku drogowego. Po przeprowadzeniu koniecznych czynności okazało się jednak, że na zwłokach nie ma żadnych śladów urazu, a zgon spowodowany był zatruciem alkoholem. Było prawdopodobne, że już w momencie wnoszenia do pojazdu pokrzywdzony był martwy. Nie trzeba dodawać, że zarówno świadkowie, którzy pierwsi znaleźli się na miejscu zdarzenia, jak i przybyli tam policjanci widzieli je zupełnie inaczej. Przed popełnieniem pomyłki sądowej ustrzegły dokładne oględziny miejsca zdarzenia, badanie zwłok i ekspertyza toksykologiczna.
Jeszcze innym generatorem błędów w rozumowaniu kryminalistycznym, które może powodować pomyłkę sądową jest przyjmowanie jakiegoś, bezspornie wykazanego faktu pobocznego za fakt główny, a więc sprawstwo zdarzenia. Np. ślad linii papilarnych osoby X ujawniony na miejscu włamania uważany jest za pewny dowód, że X jest sprawcą włamania. Nie jest tez wystarczającą przesłanką przypisania Y winy zabójstwa wyłącznie z tego tylko powodu, że na jego odzieży ujawniony plamy krwi pochodzącej od ofiary.
Prawidłowe rozumowanie pozwala jedynie na wyprowadzenie wniosku, że pomiędzy X czy Y a miejscem włamania oraz osobą ofiary miał miejsce kontakt fizyczny. W pierwszym przypadku doszło do naniesienia śladu linii papilarnych na jakieś podłoże, w drugim do przeniesienia na odzież Y krwi ofiary. W obu sytuacjach ustalenia takie są oczywiście ważnymi poszlakami, które jednak wymagają potwierdzenia innymi jeszcze dowodami o podobnej sile, ale pochodzącymi z innych źródeł i tworzącymi logiczny łańcuch poszlak.
Jak widać z przytoczonych wcześniej argumentów źródła błędów w kryminalistyce mogą być bardzo różne. Niektóre z nich mają przyczyny obiektywne, inne wynikają z niewłaściwej postawy prowadzących postępowanie dowodowe. Trzeba mieć świadomość czynników generujących poszczególne błędy. Nie zawsze sąd, prokurator czy policjant są w stanie ustalić, iż kilka osób zgodnie zeznających, że widziało przebieg zdarzenia kłamie. Niekiedy trudno też zorientować się, że aparatura, którą posłużył się biegły nie spełniała w momencie badania wymaganych norm. Z wielu powodów organ procesowy może mieć problemy z właściwą oceną merytorycznej wartości eksperta.
Wiarygodność ekspertyz to osobny i ważny problem. Na trafność końcowych wniosków wpływa wiele czynników. Wśród nich wybór metody badania dokonywany, co do zasady, przez biegłego. Biegły najlepiej bowiem wie, która z dostępnych metod cechuje się największą trafnością i niezawodnością. Nie może przy tym tracić z pola widzenia zasady minimalizacji kosztów. Akceptując zasadę poznawania w procesie karnym prawdy przez wykorzystanie najnowocześniejszych technik eksperckich, pamiętać jednak należy o przestrodze T. Widły, który celnie stwierdził, że nie ma metod doskonałych ani nieomylnych ekspertów. Są tylko metody, które dla rozwiązania danego problemu są lepsze, i biegli, którzy mylą się rzadziej niż inni. Ryzyko niezawinionej pomyłki istnieje więc zawsze, a błąd towarzyszy biegłemu, jak przysłowiowy cień [T. Widła, Metodyka ekspertyzy /w/ Ekspertyza sądowa [red. J. Wójcikiewicz] Zakamycze 2002 s. 34].
Trzeba i można natomiast ograniczać błędy wynikające z wadliwości rozumowania czy też braków wiedzy merytorycznej funkcjonariuszy różnych organów procesowych. Drogą do tego celu jest właściwy nabór, ustawiczne podnoszenie kwalifikacji i gromadzenie doświadczeń praktycznych. Do tego dodałbym jeszcze jedną ważną sprawę – wyciąganie wniosków z porażek. Szkoła życia kosztuje niekiedy zbyt wiele, ale żadna inna nie uczy tak dobrze i nie jest w stanie jej zastąpić.
Jan WOJTASIK
Miejsce pierwszej publikacji:
Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze
Data pierwszej publikacji: 2008-05-11
Publikacja z cyklu: Ciekawie … nie tylko o prawie