-
Etna. Deszcz, mgła i nagroda pocieszenia
Wybierając się na Etnę spodziewałem się pozyskać materiał fotograficzny pretendujący do tytułu w rodzaju: zapierające dech widoki z ciągle aktywnego sycylijskiego wulkanu. Niestety, mocno się przeliczyłem. Burza z piorunami, intensywny deszcz, a na końcu obezwładniająca wszystko, gęsta mgła, przekreśliła plan wejścia na koronę stożka wulkanicznego. Trzeba było zawracać, gdyż kończył się czas pracy kolejki linowej. Zdjęcie sylwetkowe wykonane z kilku zaledwie metrów od fotografowanego obiektu znakomicie ilustruje stan widoczności w tym momencie. Już na dole, gdy ustał deszcz i ucichły grzmoty, na pocieszenie pojawiło się rozwiązanie zastępcze. Kto pamięta „zastępcze opakowania” zrozumie, co mam myśli. Zamiast podziwiania świata z wysokości 3330 m.n.p.m., czy chociażby 2500 m. n.p.m., gdzie mieści się…