Rajd, rajd i po rajdzie
Sława – Tarnów Jezierny. Pierwszy tegoroczny rajd sławski „Do serca Puszczy Tarnowskiej” już za nami. Przyniósł sporo wrażeń i przysporzył trochę doświadczenia organizacyjnego. Co oczywiste, jego ocena należy do uczestników. Dlatego w tym materiale ograniczymy się do kilku refleksji z punktu widzenia organizatora, najważniejszych informacji o charakterze sprawozdawczym i zaprezentowania kilkunastu zdjęć dokumentujących rajdowe dokonania oraz panujące nastroje.
Pierwsza refleksja dotyczy frekwencji. Trzeba stwierdzić, że liczba uczestników przerosła wszelkie wcześniejsze oczekiwania i szacunki. Na starcie w Sławie i Tarnowie Jeziernym zjawiło się niemal 50 osób w przedziale wiekowym od 5 do 75 lat. Ci najmłodsi, co zrozumiałe, pod opieką swoich rodziców, najczęściej w odpowiednich przyczepkach. Poza Sławianami, odnotowaliśmy obecność mieszkańców Głogowa, Nowej Soli, Wschowy i innych pobliskich miejscowości.
Pierwszą niespodziankę zgotował uczestnikom wyprawy Pan Alfred Rösler, który zawiódł peleton wprost do świetlicy wiejskiej w Tarnowie Jeziernym i zaprezentował otwartą dzień wczesniej puszczańską galerię fotograficzną.
Kolejnymi etapami był Pałacyk Myśliwski w Tarnowie Jeziernym oraz związane z tym pałacykiem legendą o nieszczęśliwej miłości młodej kasztelanki i prostego rybaka „Źródełko Miłości” nad Jeziorem Tarnowskim Dużym. Tu też zapadła decyzja o rozłączeniu się na dwie grupy. Pierwsza pod moim przewodnictwem kontynuowała wyprawę zgodnie z planem, druga pod kierownictwem Pana Alfreda Röslera udała się na leśne pole biwakowe, gdzie przy ognisku i pieczonych kiełbaskach poznawała puszczańskie dzieje z jego opowiadań.
Powodem decyzji o podzieleniu uczestników na grupy były prognozowane trudności w pokonaniu charakterystycznych dla puszczy różnic wysokości, a także długość planowanej trasy i niedostosowanie części rowerów do specyfiki leśnych dróg. Trochę szkoda jedynie, że tak mało osób dokonało formalnego zgłoszenia swojego udziału w rajdzie na etapie jego przygotowania. Pełna wiedza o strukturze wiekowej uczestników i poziomie doświadczenia w tego typu przedsięwzięciach pozwoliłaby na zorganizowanie jeszcze bardziej atrakcyjnego wariantu trasy dla uczestników z najmłodszymi dziećmi.
Trzeba stwierdzić, że zasadnicza grupa rajdowa stawiała dzielnie czoło wyzwaniu i odwiedzając kolejno „Bliźniaki” i „Garbaty Dąb” dojechała do Dąbrowna, gdzie dzięki znajomości tematu przez Pana uczestniczącego w rajdzie, miała okazję wysłuchać kilku zdań traktujących o zagadnieniach lotnictwa sportowego.
Kolejny etap wyprawy stanowiło „Poletko kasztanowe” czyli historyczny „Gaj Wandy„. Tu grupę przywitał Pan Tadeusz Sokołowski – Leśniczy Leśnictwa Dąbrówno, który zajmująco przedstawił uczestnikom wycieczki wiele zagadnień dotyczących specyfiki samego miejsca oraz problemów związanych z prowadzeniem leśnych upraw, łowiectwem i kwalifikowaniem starych drzew w poczet pomników przyrody.
Przy okazji poznaliśmy niektóre zwyczaje wędrujących przez Puszczę Tarnowską wilków, trudne problemy zachowania równowagi biologicznej w środowisku leśnym i wiele, wiele innych kwestii. Pod pięknym bukiem – pomnikiem przyrody niektórzy pozowali do wspólnego zdjęcia.
Pan Tadeusz Sokołowski zaprezentował też kolejne docelowe miejsce wyprawy, jakim były „Pawilony myśliwskie księcia Henryka”, a samo miejsce współcześnie często nazywane jest „Spaloną leśniczówką”.
Na tym etapie zapadła też decyzja o skróceniu wyprawy i odstąpieniu od zwiedzania „Wysokiej Hali” i jej najbliższych okolic. Robiło się zbyt późno, a na niebie pojawiły się ciemne chmury, z których spadły pierwsze krople deszczu. Na szczęście ulewa przeszła bokiem, a cała grupa ruszyła w drogę powrotną. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności w pobliżu Dębówka, czyli d. Glogeiche, spotkaliśmy Pana Mirosława Wojtczaka z rodziną, który podczas wyczekiwania na osoby zamykające rozciągający się peleton, zdążył opowiedzieć o pracy Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Letniska Jodłów, zwłaszcza o działaniach promujących Puszczę Tarnowską i ułatwiających jej poznawanie przez turystów.
Rajd znalazł swój finał pół godziny później nad Jeziorem Tarnowskim Dużym, gdzie grupa „stacjonarna” i „wyczynowa” spotkały się ponownie, podzieliły wrażeniami i turystycznymi planami na przyszłość.
Oczywiście, jak to często bywa podczas tego rodzaju przedsięwzięć i tym razem nie obywało się bez małych awarii technicznych, a także upadków i na szczęście drobnych tylko potłuczeń.
Redakcja „Tekstów i Pejzaży” sprawująca patronat medialny nad rajdem składa podziękowania wszystkim, którzy wspierali i popularyzowali jego ideę, a także swoją przychylnością w różny sposób ułatwili jego organizację.
Osoby, które chciałyby podzielić się swymi ocenami i wnioskami w sprawie organizacji i przebiegu rajdu bardzo proszę o wpisywanie uwag do księgi gości. Można je kierować także wprost do redakcji przy pomocy formularza kontaktowego na stronie głównej.
Jan WOJTASIK