Rajd Karolatu odwiedził „Szwedzkie szańce”
Siedlisko. W niedzielę 29 kwietnia punktualnie o godz. 10,00 sprzed zamku Karolat wyruszył rodzinny rajd rowerowy pod hasłem „Szlakiem szwedzkich szańców”. Pogoda dopisała. Na starcie rowerzystom towarzyszył nie tylko zapach siedliskich bzów, ale także słońce i dużo, dużo zieleni.
Tym, co jednak mogło zaskoczyć najbardziej była ogromna frekwencja. Wystartowało bowiem niemal 90 cyklistów. Nawet, jak na dobrą przecież tradycję karolackich rajdów, było to bardzo dużo. Przyjechali goście z Głogowa, Nowej Soli, najwięcej oczywiście było mieszkańców Siedliska i okolicznych miejscowości.
Jak przystało na konwencję rajdu rodzinnego, wiek uczestników był zróżnicowany i wahał się od kilkunastu do 70-80 lat. Uwagę zwracał spory odsetek młodzieży płci obojga, która zresztą raz po raz nadawała wyprawie żywe tempo. Na osobną wzmiankę zasługuje liczna reprezentacja najmłodszego pokolenia rowerzystów, którzy jeszcze tym razem zajmowali miejsca w fotelikach, ale stanowczo domagali się od rodziców ustawicznej obecności na czele peletonu.
Niedzielny rajd stanowił swoiste preludium tegorocznego Święta Bzów. To zaś, jak wiadomo skądinąd, będzie tematycznie nawiązywać do 400 rocznicy wybuchu wojny trzydziestoletniej, która także na mieszkańcach Środkowego Nadodrza wycisnęła swoje złowieszcze piętno. W jej następstwie niektóre kraje utraciły więcej niż połowę ludności, miasta i wioski uległy zniszczeniu.
Wojna trzydziestoletnia była swoistą kontynuacją XVI w. wojen religijnych. Uczestniczyły w niej w różnym stopniu zaangażowania niemal wszystkie kraje europejskie, a asumptem do jej wybuchu stało się wypowiedzenie przez stany czeskie posłuszeństwa cesarzowi Austrii. Czechów wsparły inne prowincje, w tym Śląsk. Po przegranej bitwie pod Białą Górą w Siedlisku znalazł schronienie „zimowy” król Czech Ferdynand, co naraziło władców baronatu siedlisko-bytomskiego na wieloletnie szykany ze strony Habsburgów.
W końcowym zaś etapie wojny trzydziestoletniej w Siedlisku utworzona została kwatera szwedzkiego generała Lenarta Torstensona, a okoliczne miejscowości zajęły wojska szwedzkie. Niezależnie od tego, Siedlisko zostało otoczone pierścieniem ziemnych fortyfikacji. Umocnienia w postaci reduty powstały m.in. nad Odrą w Stanach, w Puszczy Tarnowskiej na północ od leśniczówki Czerwonak, w Zwierzyńcu przy drodze prowadzącej w kierunku Sławy.
Ich relikty nazywane powszechnie „Szańcami Szwedzkimi” pozostają czytelne w różnym stopniu do czasów współczesnych i to właśnie one stanowiły zasadniczy cel i zarazem etapy tytułowego rajdu.
Po opuszczeniu Siedliska, peleton bardzo szybko zanurzył się w opanowany przez świeżą zieleń las i tzw. Traktem Pruskim dojechał do przeprawy na kanale „Krzycki Rów”. Tu zmieniono kierunek na zachodni, żeby dojechać do Przyborowa. Stąd po krótkim technicznym postoju, wymianie pozdrowień z rajdowcami motocyklowymi i lustracji szeregów, cała grupa wyruszyła w kierunku Stanów.
Dojazd do reduty nad Odrą okazał się łatwiejszy niż zakładane wcześniej prognozy. Pobyt w tym urokliwym zakątku Lasu Odrzańskiego był okazją do zapoznania się z aktualnym stanem umocnień oraz wysłuchania historycznej pogadanki Pana Marcina Kuli – wiceprezesa Fundacji Karolat oraz niżej podpisanego.
Po zwiedzeniu reduty nastąpił przejazd duktami leśnymi w kierunku użytku ekologicznego „Kosaciec” i dalej szosą do Stanów. Ze Stanów wyprawa skierowała się na południe w głąb Puszczy Tarnowskiej. Dla wielu uczestników wycieczki atrakcyjną niespodzianką na leśnym trakcie okazał stromy podjazd pod linią wysokiego napięcia. Próba pokonania go na rowerze „z marszu” nie udała się nikomu i trzeba było w przysłowiowym pocie czoła pokonywać go na piechotę.
Na szczęście była to jedyna tak bardzo wymagająca przeszkoda terenowa na trasie wycieczki. Dojazd Czarną Drogą do kolejnego miejsca postojowego z dorodną plantacją sosny wejmutki – jednego z obcych gatunków rosnących w naszych lasach, przebiegał w warunkach niemal komfortowych. Zapewniała go dobra szutrowa jezdnia i cień dawany przez sosnowy bór. Podczas tego postoju głos zabrał Tomasz Szwaja – zastępca Nadleśniczego Nadleśnictwa Nowa Sól.
Pan Nadleśniczy przedstawił problemy gospodarki leśnej, w tym pozyskiwania drewna, a także kilka kwestii związanych z udostępnianiem lasu dla turystów. Osobny wątek stanowiły zagadnienia introdukcji „obcych” gatunków drzewa w polskich lasach. Z kolei, słuchacze pytali leśnika o różne sprawy dotyczące zachowania się w lasach, w tym możliwości poruszania się drogami różnego rodzaju pojazdami po leśnych drogach.
Teraz pozostało rajdowcom już tylko krótko zatrzymać się przy miejscu następnego dzieła obronnego z okresu wojny trzydziestoletniej. tzw. birecie, którego lokalizacja i uzbrojenie zapewniały kontrolę nad dawnymi traktami leśnymi. Miejsce to znajduje się na północ od leśniczówki Czerwonak. Pozostałości umocnień są już wprawdzie mocno zatarte przez upływ czasu i prace gospodarcze, warto je jednak odwiedzić. Okolica charakteryzuje się bowiem wyjątkowym bogactwem różnorodności rosnących gatunków drzew. Podziwiać można tutaj wiekowe dęby, zagajniki świerkowe, buki, kasztanowce, modrzewie oraz oczywiście sosnę pospolitą, a także wcześniej wspominaną wejmutkę.
Rajd – podobnie jak w roku ubiegłym – zakończył się po przejechaniu 24 km ogniskiem w Zwierzyńcu, gdzie zlokalizowany był – o czym już wcześniej wspomniano – kolejny element szwedzkich obwarowań. Po trudzie wyprawy pieczone kiełbaski smakowały wyśmienicie. Pan Marcin Kula zaprosił wszystkich na główne uroczystości Święta Bzów do Siedliska i Bytomia Odrzańskiego, a w sakwach rowerzystów znalazły się pamiątki po kolejnej wyprawie – paski odblaskowe, sportowe czapeczki i mapki z okolicznymi zabytkami.
Osobnym punktem wystąpienia było podziękowanie Kołu Łowieckiemu „Daniel” za udostępnienie na potrzeby rajdu stanicy myśliwskiej w Zwierzyńcu.
Oddającą znakomicie rajdowe klimaty fotorelację Pana Jarosława Sieledczyka można znaleźć m.in. TUTAJ.
Jan WOJTASIK