Łysica
[…] Im bardziej się zbliżali do góry, tym bardziej pachniała knieja. Stanęła przed oczami jej głębia wewnętrzna, jej gleba dziwna, pełna wypłukanych kamyków porosłych rdzą, rudzizną i zielonkowatą pleśnią, jej pochyła górska ziemia, którą we władzę wzięły olbrzymie korzenie.
Naokoło stanęły odziemki jodłowe, pokryte barwą przyćmionego srebra. Z północnej strony zwisły na każdym kożuchy mchów twardych i suchych o barwie jaspisu, kosmate i potargane brody a kłaki.
W wilgotnym wietrze zachodnim zachodnim zagrały szerokie igły spławów (wierzchołków drzew – J.W), rozkołysały się chwianiem rytmicznym, poczęły przeginać ogromne piętra gałęzi, a szyszki wzniesione do góry wylały tajemnicę swej woni. Zięby po gęstwinach poświstywały.
Oddziałek konny wyminął leśnictwo we Wzorkach, wioskę tejże nazwy leśną, zbudowaną w głębi puszczy, siedlisko ludzi krzepkich jak jodły i twardych jak buki. Grunt był ku górze coraz twardszy, złożony z krwawego, łamliwego kamyka.
Ukazał się w ciemnicy jodłowej wyniosły, czworograniasty słup wieży klasztoru i białe jego mury. […]
Stefan Żeromski, Popioły, Wydawnictwo CZYTELNIK, Warszawa 1983 t. 2 s. 279