Każdy psuje jak potrafi najlepiej. Z historii Puszczy Białowieskiej
[…] „Najcenniejsze sortymenty rąbie się na opał, a opałowe w dłużycach spławia do Gdańska. Gospodarka w Puszczy jest przerażająca. Dyrektorzy różnych narodowości zmieniają się z dnia na dzień, a każdy psuje jak potrafi najlepiej.
Raty do Skarbu Państwa wpływają niepunktualnie. Robotnicy swoje należności inkasują w naturze, wybierając sobie odpowiednie drzewa.
Do złotej żyły, jaką podarowano spółce dobierają dobierają się kolejni businessmani różnych narodowości. Wspierają finansowo podupadającą „Century” i przystępują do „należytej” eksploatacji Puszczy. Obraz staje się tragikomiczny.
Drewno nisko kalkulowane sprzedaje się na pniu różnym handlarzom z kolosalnym zyskiem, robiąc konkurencję lasom państwowym, a cały świat przygląda się temu obrazowi ze zdumieniem”.
Finał tej jednej z ówczesnych największych afer gospodarczych w Europie był taki, że polski rząd, po tym gdy sprawa trafiła do sądu, musiał jeszcze zapłacić Anglikom astronomiczną jak na tamte czasy sumę 375 tysięcy funtów, czyli około 18 milionów złotych, za zerwanie umowy.
Polacy zapłacili, Anglicy wyjechali, a w Białowieży zostało dziś po nich niewyraźne wspomnienie. […]
Anna Kamińska, Białowieża szeptem. Historie z Puszczy Białowieskiej, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017 s. 59