Publikacje

Hulajnoga na chodniku, czyli wyboista droga do sprawiedliwości

Wojciech Kotowski – znany publicysta prawny, znawca zagadnień bezpieczeństwa w ruchu komunikacyjnym i ekspert d/s prawnych aspektów wypadków drogowych nawiązuje w felietonie do wypadku z hulajnogą w roli głównej, do którego doszło w kwietniu 2019 r, na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie.

 

* * *

Wojciech Kotowski

Krocząc wyboistą drogą do sprawiedliwości!

17 kwietnia 2019 r. na ul. Krakowskie Przedmieście w Warszawie, chodnikiem w kierunku Starego Miasta slalom między pieszymi na elektrycznych hulajnogach uprawiało trzech nastolatków (ok. 15 lat). Na zdjęciu 1 czerwoną strzałką pokazany jest kierunek ich ruchu, czerwonym obrysem oznaczono pierwszego z grupy szalejących (pozostałych wśród pieszych nie widać).

Zdjęcie 1

Zdjęcie 2

Na zdjęciu 2 widać całą trójkę w pełnej okazałości, przy czym pierwszy, oznaczony czerwonym obrysem, za cztery sekundy stanie się sprawcą potrącenia stojącej na chodniku kobiety, która przewracając się dotkliwie raniła głowę, uderzając nią w chodnik.

Zdjęcie 3

Zdjęcie 3 pokazuje sytuację na ułamek sekundy przed wypadkiem. Czerwonym obrysem oznaczono sprawcę – kierującego elektryczną hulajnogą, a białym obrysem ofiarę, którą okazała się turystka ze Słowacji.

Zdjęcie 4

Zdjęcie 4 pokazuje moment najechania na kobietę, a zdjęcie 5 sytuację powypadkową.

Zdjęcie 5 

Pierwsze czynności podjęli funkcjonariusze Policji z patrolu pieszego, którzy znajdowali się dosłownie kilka metrów od miejsca wypadku.

Jednak, na szczególną uwagę zasługuje postawa funkcjonariusza Służby Ochrony Państwa, wykonującego czynności służbowe w Pałacu Prezydenckim, który po ustaleniu w jakim stanie jest potrącona kobieta, dosłownie kilka minut po wypadku udzielił pokrzywdzonej fachowej pomocy przedmedycznej, zakładając na krwawiącą głowę opatrunek i zabezpieczając go następnie bandażem.

Fakt ten nie pozostawia cienia wątpliwości, że swoim gestem dobrej woli dał dowód wszechstronnego profesjonalizmu, obejmującego wrażliwość na krzywdę ludzką przez złagodzenie cierpienia nie tylko w kategoriach fizycznych, lecz także – a może przede wszystkim – w sferze psychicznej, przyczyniając się do uświadomienia kobiecie, że chociaż jest w obcym kraju i spotkała ją krzywda ze strony nieodpowiedzialnego nastolatka, to jednak nie jest sama. 

Zdjęcie 6 

Ranna kobieta długo musiała czekać na przyjazd karetki pogotowia, która zabrała Ją do Szpitala na Solcu, gdzie w toku czynności medycznych wykonano zabieg szycia rany głowy.

Jest niepojęte, że nie dość, iż doznała w rzeczy samej groźnych obrażeń i jest nie tylko poszkodowaną, lecz w rozumieniu prawa pokrzywdzoną, to jednak, przybyły na miejsce zdarzenia policjant z sekcji wypadkowej WRD KSP, ukarał kobietę mandatem w wysokości 50 zł, stwierdzając, że to Ona spowodowała zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Nakładający mandat wmówił ukaranej, że w przypadku odmowy przyjęcia mandatu sprawa znajdzie się w sądzie, gdzie będzie potraktowana znacznie surowiej.

Charakterystyczne jest, że policjant podjął decyzję podobno po zapoznaniu się z zapisem monitoringu. A właśnie monitoring rozwiewa wszelkie wątpliwości, ujawniając sprawcę wypadku w osobie nastolatka jadącego po chodniku na elektrycznej hulajnodze. Na podstawie monitoringu można bez trudu obliczyć prędkość jadącego, która – według mojej oceny – bezpośrednio przed potrąceniem nie była mniejsza niż 20 km/h.

Oczywisty błąd policjanta nakładającego mandat, a więc rozstrzygającego w kwestii winy i kary spotęgowały kuriozalne wypowiedzi na forum internetowym policyjnych znawców przedmiotu, z których wynikało, że jadący elektryczną hulajnogą po chodniku jest pieszym. Do mnie również dotarła taka wiadomość, pochodząca od dyżurnego WRD. Do informacji prasowych nawet wkradła się nieprawdziwa wiadomość policyjnego rzecznika prasowego jakoby kobieta nagle zrobiła krok w tył i uniemożliwiła ominięcie przez jadącego hulajnogą.

Miejmy nadzieję, że dzięki wsparciu medialnemu dziennikarzy PAP, renomowanych czasopism: Gazety Wyborczej, Gazety Prawnej, Rzeczpospolitej, portalu internetowego brd24 i reporterów TVN24, z którymi współpracuję także jako dziennikarz, niebawem zmieni się radykalnie sposób myślenia w przedmiotowym zakresie, a nadchodzący jego standard spełni oczekiwania w obszarze eliminacji zagrożenia jakie niesie niekontrolowany ruch elektrycznych hulajnóg.

Jest oczywiste, że nie można było przejść nad taką decyzją do porządku dziennego. Jako ekspert ds. prawnych aspektów wypadków drogowych uznałem, że moją powinnością jest podjęcie interwencji w tej sprawie. Przedstawiłem swój punkt widzenia w rozmowie z przedstawicielem WRD. Uzyskałem wówczas informację, że „przecież to Ona może sama skierować wniosek do Sądu o uchylenie mandatu”. Tak, to prawda, lecz karząc mandatem contra legem to policjant naruszył prawo, zatem chcąc wyjść chociaż częściowo z tej delikatnie mówiąc „wpadki” z twarzą należy postępować w zgodzie z etyką zawodową, z czym – co oczywiste – stricte  wiąże się wystąpienie przez Policję do Sądu o uchylenie mandatu.

Po upływie administracyjnego miesiąca zwróciłem się pisemnie w dniu 22 maja 2019 r. do WRD z zapytaniem czy został już skierowany do Sądu przedmiotowy wniosek. W dniu 14 czerwca 2019 r. otrzymałem pisemną wiadomość jakiej oczekiwałem, a mianowicie potwierdzającą skierowanie do Sądu wniosku o uchylenie mandatu nałożonego słowackiej turystce. W zasadzie naczelnik mógł samodzielnie podjąć określoną decyzję, to jednak podparł się opinią policyjnego radcy prawnego, który przedstawiając swój punkt widzenia w duchu wątpliwości, w konkluzji uznał zasadność skierowania wniosku o uchylenie mandatu. Byłem w bardziej komfortowej sytuacji, ponieważ od początku nie miałem żadnych wątpliwości, że sprawcą wypadku jest nastoletni kierujący hulajnogą, a słowacka turystka pokrzywdzoną. Dowodem na to, że wskazane twierdzenie stanowi prawdę materialną jest prawo pieszych do należytej ich ochrony. 

Pieszy ma prawo czuć się bezpiecznie na chodniku i nie ma obowiązku ustalania obecności kierującego pojazdem w tym obszarze. Natomiast kierujący e-hulajnogą a contrario ma obowiązek zachowania zapewniającego bezpieczeństwo pieszym. Jadący e-hulajnogą – wbrew niektórym publicznym twierdzeniom – nie jest pieszym, lecz jest kierującym pojazdem. Wynika to z faktu, że e-hulajnoga jest pojazdem, ponieważ posiada cechy takiego urządzenia (elektryczny napęd, kierownica, hamulce, koła, światła, sygnał dźwiękowy). Jest równie oczywiste, że do chwili wejścia w życie nowelizacji ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym (tekst jedn.: Dz.U. z 2018 r., poz. 1990 ze zm.) – w myśl której zostanie jednoznacznie uregulowana kwestia obowiązków kierującego e-hulajnogą (wzorem roweru, motoroweru, etc.) oraz zostanie ona ujęta w odpowiednio zmienionym rozporządzeniu Ministra Infrastruktury z dnia 31 grudnia 2002 r. w sprawie warunków technicznych pojazdów oraz zakresu ich niezbędnego wyposażenia (tekst jedn.: Dz.U. z 2016 r., poz. 2022 ze zm.) – e-hulajnogą w żadnym razie nie wolno poruszać się chodnikiem.

Analiza zdarzenia nie pozostawia cienia wątpliwości, że w zachowaniu pieszej nie można dopatrzeć się naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Nieletni, który kierując e-hulajnogą zdecydował się contra legem jechać chodnikiem, miał bezwzględny obowiązek poruszania się powoli, to znaczy z prędkością zbliżoną do szybkiego kroku pieszego, ustępowania pieszym i upewniania się kiedy może pieszego bezpiecznie ominąć. Fakt potrącenia pieszej na chodniku czyni kierującego e-hulajnogą sprawcą wypadku. Z kolei, skutki najechania na pieszą w postaci urazu jej głowy wskazują, że kierujący e-hulajnogą poruszał się z prędkością znacznie przekraczającą nawet prędkość biegnącego pieszego.  Prędkość kierowanej e-hulajnogi można wprawdzie obliczyć na podstawie zapisu monitoringu, jednakże ma ona w tym przypadku drugorzędne znaczenie. Chodzi bowiem o to, że kierujący ten będzie sprawcą wypadku nawet wówczas, gdy potrąci pieszą jadąc powoli.

Jednak, z ostrożności procesowej wzmocniłem interes pokrzywdzonej przez zapewnienie fachowej obrony. Podjęła się tego zadania całkowicie pro bono kancelaria adwokacka Pomorski w Warszawie.  Wprawdzie Sąd rozpoznał wniosek na posiedzeniu dopiero 8 listopada 2019 r., lecz najistotniejszy jest wynik w postaci słusznego rozstrzygnięcia należnie oczyszczającego turystkę z kuriozalnego zarzutu spowodowania zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym.   

W dniu 26 listopada 2019 r. zwróciłem się do naczelnika Stołecznego Wydziału Ruchu Drogowego z zapytaniem jakie działania sensu largo zostały podjęte w celu pociągnięcia do odpowiedzialności sprawcy wypadku, w kontekście prawomocności postanowienia Sądu o uchyleniu mandatu. W konsekwencji wystąpienia, w dniu 3 grudnia 2019 r. otrzymałem wiadomość, że WRD przekazał materiały dotyczące zdarzenia do dalszego prowadzenia przez odpowiednią jednostkę organizacyjną Komendy Rejonowej Policji Warszawa I. Zespół ds. Nieletnich wskazanej KRP I wykazał się rzetelnością, profesjonalizmem i szybkością postępowania, wykonując czynności w czasie  niewiele ponad tydzień i kierując sprawę do Wydziału ds. Nieletnich właściwego miejscowo Sądu Rejonowego w Warszawie.

Wyrażam przekonanie, że Sąd rozpozna zdarzenie rzetelnie i niewątpliwie wnikliwie w warunkach pełnego obiektywizmu i bezstronności, uwzględniając dyspozycję art. 6 pkt 2 i art. 7 § 1 pkt 2 w związku z art. l § 1 pkt 1 ustawy z dnia 26 października 1982 r. o postępowaniu w sprawach nieletnich (tekst jedn.: Dz.U. z 2018 r., poz. 969), dalej u.p.n. Nie ma wątpliwości, że dobro nieletniego jest ważne. Nie wolno jednak tracić z pola widzenia powinności wobec pokrzywdzonego czynem nieletniego. Skoro dotychczas nie wpojono nieletniemu na czym polegają jego obowiązki wobec innych uczestników ruchu drogowego, przeto teraz czas najwyższy by uczynić to w warunkach procesowych. Również należy – co oczywiste – przypomnieć rodzicom o ich powinnościach w przedmiotowym zakresie. Zważywszy, że pozycja pokrzywdzonego w tego rodzaju postępowaniu przed Sądem nienależycie chroni jego interes, zatem charakter wypadku drogowego, w którym z powodu zachowania nieletniego ucierpiała obywatelka Słowacji, wymaga rozważenia udziału w tym postępowaniu prokuratora jako strony, mocą dyspozycji art. 30 § 1 pkt 3 u.p.n.

W dalszych działaniach na rzecz słowackiej turystki uzyskałem wsparcie pro bono kancelarii adwokackiej poznańskich adwokatów: dr Joanny Zajączkowskiej-Burtowy i Michała Burtowego (Kancelaria Ekspertów – Poznań).

Na tle dotychczasowego etapu opisanej sprawy rodzi się smutna refleksja, że brak jednoznacznej regulacji prawnej całkowicie wyłącza myślenie i sprawia, że niektóre organy powołane do egzekwowania prawa nagle gubią rozsądek i nie potrafią odnaleźć się w rzeczywistości. A tak niewiele potrzeba, wystarczy być podmiotem kompetentnym. Problem jednak w tym, że niejednokrotnie operuje się błędną definicją kompetencji uznając, iż jest nią uprawnienie do wykonywania powierzonych czynności. W istocie podmiot kompetentny to przede wszystkim ten, który posiada wiedzę, doświadczenie i umiejętności pozwalające na podejmowanie jedynie trafnych decyzji.

Modelowy podmiot nie dopuści do odwrócenia ról procesowych przez ukaranie pokrzywdzonego i pochwalenie sprawcy. Tego życzę wszystkim policjantom w Nowym 2020 Roku. A w razie wątpliwości proponuję zapoznać się z treścią wprowadzenia do komentarza do ustawy o Policji, Warszawa 2012, s. 19-21, w którym zawarłem własny punkt widzenia, w kwestii jakie cechy powinien posiadać modelowy policjant. Jedną z podstawowych jest odwaga, do której należy również przyznanie się do błędu. Sensu stricto wiąże się ona z przyzwoitością, której rezultatem jest, w kontekście omawianego zdarzenia, przeproszenie słowackiej turystki. Uchylenie się od tej powinności będzie świadectwem braku tej wdzięcznej cechy.

I to by było na tyle, jak mawiał prof. Stanisławski od mniemanologii stosowanej.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *