Głaz „Widmo”. Jednak istniał i istnieje
Głaz „Widmo”. Jeszcze nie tak dawno liczyłem się z ewentualnością, że żadnego głazu nigdy tym miejscu nie było. Za prawdopodobną uznawałem też możliwość, że kiedyś stał tam, gdzie mniej czy bardziej dokładnie oznaczono jego obecność na niektórych mapach, także tych współczesnych. Spotkać go jednak mógł los podobny losowi wielu innych głazów narzutowych z obszaru dawnej Puszczy Tarnowskiej.
Po prostu, poćwiartowany na kawałki, trafił pod fundamenty jednego z okolicznych domostw. Wszak znajdująca się w pobliżu Czerwona Małpa też takiemu celowi była przeznaczona i tylko pojawienie się na jej ścianie tajemniczego wizerunku sprawiło, że pozostała – chociaż nie cała – na swoim pierwotnym miejscu.
Nie mając wystarczającej wiedzy, nie można też było wykluczyć, że w przeszłości autorzy jednej z map popełnili prosty błąd, stawiając symbol pojedynczego głazu w miejscu, gdzie nigdy nie powinien się znaleźć. Inni na kolejnych mapach poszli w ślad za nimi.
Warto przy okazji pamiętać, że wspomniana Czerwona Małpa też nie zawsze lokowana była na puszczańskich mapach w miejscu rzeczywistego położenia. Jest tak zresztą do dzisiaj.
Tak czy inaczej, od dziesiątków lat, w północno-wschodnim sektorze oddziału leśnego 149 b Borów Tarnowskich administrowanych przez Nadleśnictwo Nowa Sól, tajemniczy głaz raz pojawia się, innym razem znika. Mowa oczywiście o mapach.
Moje poszukiwania w terenie długo nie dawały rozstrzygającego, zwłaszcza oczekiwanego efektu. Gęste młodniki, a ostatnio także wiatrołomy zalegające na obszarze domniemanej lokalizacji głazu utrudniały dokładniejszą penetrację terenu.
Z pomocą przyszedł Pan Dariusz Nawracała – podleśniczy Leśnictwa Przyborów. Potwierdził, że poszukiwany głaz istnieje i doprowadził do miejsca jego lokalizacji. Dzięki jego wsparciu kolejna tajemnica Puszczy, chociaż nie do końca, została wyjaśniona. Już na pierwszy rzut oka widać bowiem, że pomimo „zamaskowania” przez zalegające na nim oraz w bezpośredniej bliskości fragmenty suchego drewna, miejsce było w nieodległym czasie penetrowane, a pod głazem dokonano z dwóch stron podkopu. Najwyraźniej czegoś szukano. Nie można jednak – przynajmniej teoretycznie – wykluczyć i tego, że ktoś chciał sprawdzić, jak jest duża jest podziemna część kamiennej pamiątki po ostatnim lodowcu.
Moja pobieżna obserwacja zdaje się wskazywać, że ten eratyk ma parametry mniejsze niż pokrewne głazy narzutowe, takie jak nazwane imieniem: Henryka, Andrzeja, czy nawet wspomniana tu już Czerwona Małpa. „Widmo” jest przy tym bryłą o kształcie bardzo nieregularnym, długość jego górnej, wyraźnie spłaszczonej powierzchni przypominającej nieregularny romb wynosi ok. 100 cm.
Od razu dodajmy, że głaz „Widmo” znajduje się na obszarze bardzo atrakcyjnym krajobrazowo i historycznie ciekawym. Okolica pofałdowana jest licznymi wzniesieniami, a drzewostan gatunkowo urozmaicony. Sosna wprawdzie zdecydowanie przeważa, ale można oczy nacieszyć też licznymi bukami i dębami. Wiele spośród nich liczy sobie ponad setkę lat. Na jednym z pagórków w XIX w. funkcjonowała kopalnia gliny. Wyrobisko po niej zaznaczone jest jeszcze na mapie z 1938 r. Na mapie tej oznaczono też szopę, która znajdowała się tuż przy obecnej linii oddziałowej 148/149 na północny-wschód od kopalni. Co ciekawe, na starszych mapach szopa lokowana jest zdecydowanie bardziej na zachód.
Okolica ma jeszcze inne swoje zagadki. Badający Puszczę na początku lat 90.tych XX wieku Paweł Łachowski – historyk-regionalista – uzyskał od leśników informację, że niedługo przed jego przybyciem, w miejscu, gdzie kończyła się droga do pokopalnianego wyrobiska, nieznani osobnicy wykopali skrzynię z tajemniczą zawartością. Paweł Łachowski oglądał ślady po eksploracji wskazanego miejsca i widział wyraźne pozostałości świeżo wzruszonej gleby. Sam dół po wykopie był już zasypany, a wzgórze pozostawało nie zalesione.
Tamto wydarzenie dokładnie pamięta Pan Dariusz Nawracała. Dół głębokości ok. 2 m. znajdował się ok. 80 m. od głazu pomiędzy starymi bukami. Jego uwagę zwrócił wówczas fakt, że pomimo bezpośredniej bliskości drzew, w miejscu wykopu nie było korzeni. Mogłoby to wskazywać na wcześniejsze zaleganie w nim jakiegoś przedmiotu, który został niedawno wykopany.
W tamtym czasie Pan Łachowski nie zwrócił jednak uwagi na ewentualną obecność w pobliżu kamiennego głazu, nie było to bowiem przedmiotem jego zainteresowania. Natomiast Pan Nawracała pamięta, że jeszcze na początku lat 90-tych XX wieku głaz ogrodzony był drewnianym płotem. Przemawia to za przyjęciem, że w czasach po II wojnie światowej traktowano go z wyraźnym respektem. Z tego też powodu trafił na podkłady ówczesnych map. W przeciwieństwie do wielu innych obiektów fizjograficznych o podobnym poziomie atrakcyjności, prawdopodobnie nigdy nie posiadał nazwy własnej.
Analiza starszych map prowadzi do wniosku, że opisany tu fragment puszczy należał do jej królewskiej części i administrowany był przez dawne Nadleśnictwo w Przyborowie.
Idealne miejsce na wypoczynek w ciszy i chwilę refleksji. Jesteśmy najpewniej w jednym z tych miejsc, gdzie przed wiekami znajdowały się mateczniki dzikiego zwierza. Nie jest to wprawdzie centralny obszar dawnej puszczy, do Borowca jest zaledwie kilka kilometrów, ale z uwagi na zmiany w krajobrazie leśnym oraz rozwój środków lokomocji, współczesne kryteria rozumienia odległości są zupełnie nieporównywalne z tymi sprzed wieków. Kronikarze dawnych wieków uświadamiają nam, że we wczesnym średniowieczu na Śląsku było wiele takich lasów, do których człowiek odważył się wchodzić tylko na odległość słyszalności głosu z najbliższej osady.
Głaz „Widmo” znajduje się w widłach starych dróg leśnych. Do Chełmkowskiej wystarczy powędrować prosto na wschód, do Lipińskiej przeciwnie – na zachód. Atrakcyjność miejsca dodatkowo zwiększa się, gdy zauważymy, że leży ono na przedłużeniu dawnej Drogi Żużlowej, czyli drogi leśnej prowadzącej do licznych niegdyś w tej okolicy smolarni.
Przemieszczając się konsekwentnie na zachód dojedziemy, co warto może zauważyć, do Szwedzkich Szańców przy Czerwonaku. Na północ od Głazu „Widmo” natrafimy na Studnię Hausmana – nowoczesny zbiornik wody p/pożarowej i miejsce odpoczynku przy Jodłowskiej Trasie Rekreacyjnej HUBERT, a od niej już tylko krok do Czerwonej Małpy.
„Widmo” znajdziemy najłatwiej przy pomocy map z oznakowaniem oddziałów leśnych. Przemieszczając się zielonym szlakiem rowerowym od strony Siedliska należy we właściwym momencie skręcić w lewo i dojechać do kamiennego słupka oddziałowego 121/122/148/149. To jakiej 300 m. od wspomnianego szlaku, w tym miejscu nakładającego się dokładnie na drogę pożarową nr „12” – Do Czerwonej Małpy”.
Przy słupku spoglądamy w lewo skos i już mamy przed sobą niewielkie wzniesienie, na jego zboczu liczne sosny, kilka starych dębów, jeszcze dalej sporo dorodnych buków, potem liczny młodnik bukowy, a w nim … głaz „Widmo” w jego już realnej postaci.
Jan WOJTASIK
Dane orientacyjne dla GPS:
N: 51°48’59.24” N: 51.816541
E: 15°51’57.55” E: 15.865903
Przy opracowaniu tego materiału poza historycznymi wykorzystano m.in. mapy: Puszcza Tarnowska. Jodłowskie Trasy Rekreacyjne, Projekt 2016, skany ze strony internetowego GGK geoportal.gov.pl oraz mapę ochrony pożarowej Nadleśnictwa w Nowej Soli