Dzień był jesienny (…)
[…] Dzień był jesienny, ale niezwykle pogodny. Piasek jak muzyczny instrument przesypywał się w kole, zupełnie jakby towarzyszyła ich jeździe jakaś piosenka.
W lesie był cień, ale było tak ciepło, że cień ten sprawiał im przyjemność.
Z bliska poszycie leśne jeszcze było zielone i gęste, ale gałęzie drzew były żółte albo i całkiem gołe. Zdarzały się drzewa, graby, które nie straciły liści, tylko całkiem pożółkły i stały tak zupełnie pomarańczowe obok zielonych świerków i przyblakłych modrzewi.
Gdy wjechali w las, koń poszedł stępa. […]
Jarosław Iwaszkiewicz, Zarudzie /w/ J. Iwaszkiewicz, Tatarak i inne opowiadania, Biblioteka POLITYKI, bez daty wydania, Warszawa s. 400