Literatura
-
Satanowski o Stachurze w oprawie obrazów Novak-Zemplińskiego
[…] Czasem spotykaliśmy się, żeby w szachy pograć. Stachura, wydawałoby się – poeta, umysł rozwichrzony – grał zarówno w pokera, jak i w szachy z żelazną konsekwencją.
-
Chciał wszystko robić sam
[…] Chciał wszystko robić sam, wszystko sam skontrolować, a że nie mógł znać się na wszystkim, tedy redaktor regulaminu musiał uczyć go swojego sprzętu, swoich działoczynów, swojej topografii itp.
-
Wyjazd do Jodłowa
[…] Syski pierwszy raz był w Jodłowie. Daniel Jung trochę mu opowiadał o letnisku, ale komisarz nie przypuszczał, że to aż tak urokliwy zakątek.
-
Stachura. „Siekierezada …” po węgiersku.
[…] Siekierezadę przeczytałem jednym tchem. Byłem nią zachwycony. Zaskoczył mnie przede wszystkim pisarz, jego odwaga – to, że istnieje ktoś, kto, nie dbając o modę panującą w światowej literaturze, pisze o najprostszych, a jednocześnie najświętszych, najpiękniejszych ludzkich rzeczach: o pracy, o miłości i o wzruszeniach pojawiających się wówczas, gdy spotka się z wspaniałymi, dobrymi ludźmi.
-
Stałość pejzażu nie istnieje
[…] Gdy patrzę, wierzę, że widzę coś stałego. Ale to fałszywy obraz świata. Świat jest ruchomy i rozedrgany. (…)
-
Pycha
[…] Kłosy najwyżej się podnoszące są najpróżniejsze. Tak też ci, którzy pychą i dumą nad innych się wywyższają, są głowy czcze, a najmniej mają rozumu, zasług i sprawności. […] Olga Tokarczuk, Księgi Jakubowe, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2014 s. 440
-
Prokurator. W konspiracyjnej kawiarni (…)
[…] Pułkownik zajął krzesło, ale złość w nim wzrastała. „Z jednej strony Berg ze swoim Gryszynem chcą ze mnie zrobić nikczemnika i zbrodniarza, a z drugiej ta cała policja narodowa żąda ode mnie jakiś błazeństw”.
-
Prokurator. W kancelarii namiestnika (…)
[…] W kancelarii namiestnika przyjął prokuratora Kamińskiego ten sam adiutant, który niedawno wręczył mu był wezwanie. Zerwał się na jego widok i przyskoczył doń uprzejmie. (…)
-
W lesie zawsze było ciepło
[…] Mijali rydzowy zagajnik, ciemny, pachnący grzybami, i wchodzili w las. – Nie odchodźmy za daleko – protestował na początku Izydor, ale potem całkowicie zdał się na Rutę.
-
Nasza wojna wyglądała inaczej
[…] Takiej wojny nigdy nie widziałem. Nasza wojna wyglądała inaczej i skończyła się dawno, w roku 1945, w Berlinie, pod Bramą Brandenburską. Była to wojna milionów i milionów ludzi.