Literatura

Król olch

Kto pędzi tak późno przez noc i wiatr?

To ojciec, syna w ramionach ma;
On chłopca trzyma i ściska co sił,
I chroni czule przed zimnem złym.

 „Mój synu, czemu odwracasz wzrok?”

„Nie widzisz, ojcze, tam króla olch?
Olch króla, co ma koronę i tren?”
„Mój synu, widzisz płynącą mgłę.”

„Kochane dziecię, pójdź ze mną, chodź!
Zobaczysz, piękną zabawię cię grą;
Na brzegu barwnych jest kwiatów rój,
I złoty mateczka szykuje ci strój.”

„Mój ojcze, mój ojcze, czy słyszysz ten szept,
Jak król olchowy mnie wzywa przez mgłę?”
„Bądź cicho, dziecię, to liści tan;
W suchych badylach szeleści wiatr.”

„Więc, dobry chłopcze, chcesz ze mną pójść?
Moje córeczki czekają cię już;
Córeczki tej nocy korowód chcą wieść,
Zobaczysz ich taniec, usłyszysz ich pieśń.”

„Mój ojcze, mój ojcze, nie widzisz ty wciąż
Królewskich córek, gdzie kłębi się gąszcz?”
„Mój synu, mój synu, ja widzę też:
To świecą gałęzie tych szarych wierzb.”

„Ja kocham cię, postać pociąga mnie twa;
I siłą cię wezmę, gdy iść nie chcesz sam.”
„Mój ojcze, mój ojcze, on chwyta mnie już!
Król olch to sprawił, ten nagły ból!”

Strach ojca przejął, więc pędzi co sił,
I słyszy, jak jęczy w ramionach mu syn,
Wnet ujrzał podwórzec, wstrzymał kłus;
W jego ramionach syn nie żył już.

Autor: Johann Wolfgang Goethe

Tłumaczenie polskie: Andrzej Lam

………………………………………………………………………………………….

Noc padła na las, las w mroku spał, 
Ktoś nocą lasem na koniu gnał. 
Tętniło echo wśród olch i brzóz, 
Gdy ojciec syna do domu wiózł. 

– Cóż tobie, synku, że w las patrzysz tak? 
Tam ojcze, on, król olch, daje znak, 
Ma płaszcz, koronę i biały tren. 
– To mgła, mój synku, albo sen. 

„Pójdź chłopcze w las, w ten głuchy las! 
Wesoło będzie płynąć czas. 
Przedziwne czary roztoczę w krąg, 
Złotolitą chustkę dam ci do rąk”. 

– Czy słyszysz, mój ojcze, ten głos w gęstwinie drzew? 
To król mnie wabi, to jego śpiew. 
– To wiatr, mój synku, to wiatru głos, 
Szeleści olcha i szumi wrzos. 

„Gdy wejdziesz, chłopcze w ten głuchy las, 
Ujrzysz me córki przy blasku gwiazd. 
Moje córki nucąc pląsają na mchu, 
A każda z mych córek piękniejsza od snu”. 

– Czy widzisz, mój ojcze, tam tańczą wśród drzew 
Srebrne królewny, czy słyszysz ich śpiew? 
– O, synku mój, to księżyc tak lśni, 
To księżyc tańczy wśród czarnych pni. 

„Pójdź do mnie, mój chłopcze, w głęboki las! 
Ach, strzeż się, bo wołam już ostatni raz!” 
– Czy widzisz, mój ojcze, król zbliża się tu, 
Już w oczach mi ciemno i brak mi tchu. – 

Więc ojciec syna w ramionach swych skrył 
I konia ostrogą popędził co sił. 
Nie wiedział, że syn skonał mu już 
W tym głuchym lesie wśród olch i brzóz. 

Autor: Johann Wolfgang Goethe

Polski przekład swobodny: Wisława Szymborska

……………………………………………………………………….

Kto jedzie tak późno wśród nocnej zamieci? 
To ojciec z dziecięciem jak gdyby wiatr leci. 
Chłopczynę na ręku piastując najczulej, 
Ogrzewa oddechem, do piersi go tuli. 

„Mój synu, dlaczego twarz kryjesz we dłonie?” 
„Czy widzisz, mój ojcze? Król olszyn w tej stronie, 
Król olszyn w koronie, z ogonem jak żmija!” 
„To tylko, mój synu, mgła nocna się zwija”. 

„Chodź do mnie, chłopczyno, zapraszam najmilej, 
Pięknymi zabawki będziem się bawili, 
Chodź na brzeg, tu kwiatki kraśnieją i płoną, 
A moja ci mama da suknię złoconą”. 

„Mój ojcze, mój ojcze! Czy widzisz te dziwa? 
Król olszyn do siebie zaprasza i wzywa!” 
„Nie bój się mój synu! Skąd tobie te dreszcze? 
To tylko wiatr cichy po liściach szeleszcze.” 

„Chodź do mnie, chłopczyno, poigrasz z rozkoszą, 
Mam córki, co ciebie czekają i proszą, 
Czekają na ciebie z biesiady nocnymi, 
Zaśpiewasz, potańczysz, zabawisz się z nimi.” 

„Mój ojcze, mój ojcze! Ach, patrzaj… gdzie ciemno… 
Król olszyn ma córki, chcą bawić się ze mną.” 
„Nie bój się, mój synu, ja widzę to z dala. 
To wierzba swe stare gałęzie rozwala.” 

„Chodź do mnie, mój chłopcze, dopóki masz porę. 
Gdy chętnie nie przyjdziesz, toć gwałtem zabiorę.” 
„Mój ojcze, mój ojcze! Ratujcie dziecinę! 
Król olszyn mię dusi… mnie słabo… ja ginę…” 

Ojcowi bolesno… on pędzi jak strzała. 
Na rękach mu jęczy dziecina omdlała. 
Dolata na dworzec… lecz próżna otucha! 
Na rękach ojcowskich już dziecię bez ducha.

Autor: Johann Wolfgang Goethe

Autor tego polskiego tłumaczenia: Władysław Syrokomla’ 1856

…………………………………………………………………………………………

Kogo tam w nocy unosi koń?
Ojca, na pierś mu syn schyla skroń.
Trwożnego chłopca trzyma przy łonie,
Tuli do piersi, objąwszy w dłonie.

„O! nie tak trwożnie do mnie się tul”
— „Ach patrzaj ojcze to jest olch król,
— „W płaszczu z purpury w złotej koronie.”
„To tylko chmurka co wietrzyk zwionie.”

„ „Kochane dziecie pójdź zemną, pójdź,
„ „Cudnie pobawię, lecz ojca rzuć;
„ „Mam ja nad wodą przecudne kwiaty
„ „A moja matka ma złote szaty.” 

— „Ojcze! nie słyszysz tych króla słów?
— „Co obiecuje po cichu znów” —
„O! bądź spokojne kochane dziecię,
„To tylko suchym liściem wiatr miecie.”

„ „Czy piękne dziecię iść zemną chcesz?
„ „Moje cię córki popieszczą też.
„ „One i w nocnéj tan wiodą dobie,
„ „Kołysać będą i śpiewać tobie.” ”

— „Ojcze! czy widzisz śród ciemnych chmur
— „Groźne postacie olch króla cór?” —
„Widzę mój synu, to wierzby stare
„Tak dziwne kształty przybrały szare”.

„ „O kocham piękne oblicze twe!
„ „Jeśli nie pójdziesz, to porwę cię” ”
— „Ojcze! ot chwyta mnie w swe ramiona,
— „Bólem przejmuje do głębi łona.”

Ojciec zlękniony czemprędzéj gna,
Łkające dziecię w objęciach ma.
A gdy do domu dopadł trwożliwy,
W jego objęciach był syn — nieżywy.

Autor: Johann Wolfgang Goethe

Autor polskiego tłumaczenia: Stanisław Budziński

Warszawa 1886

…………………………………………………………………………………………

Zapada już noc i wicher dmie.
Kto o tej porze na koniu mknie?
Z dzieckiem w ramionach, w mroku bez dna;
To ojciec z synkiem do domu gna.

– Dlaczego, synku, odwracasz wzrok?
– Nie widzisz, tato? Popatrz tam, w bok.
Król olch mnie wabi, korona mu lśni.
– To tylko mgła. Coś ci się śni.

– Mój miły chłopcze, chodź-że tu!
Będziemy się bawić, aż zbraknie tchu.
Wspaniałe miejsca nad brzegiem znam
I pozłacany mój szal ci dam?

– Ach, tato, tato! Słyszysz ten śpiew?
To znów król olch, to znów jego zew.
– Spokojnie, synku, to wiatru świst.
To szelest liści lub ptaków gwizd.

– Nie zwlekaj, chłopcze! Mam córek moc!
I z nimi się będziesz bawił co noc.
Śpiewając, tańcząc, powiodą cię hen
I tam ukołyszą, aż zmorzy cię sen…

– Patrz, tato, tato! Nie widzisz? Tam!
To córki króla. Znak dają nam.
– Nie, synku, nie! To żaden znak.
To próchno się sypie i świeci tak.

– Kochany mój! Urzekłeś mnie.
Więc chodź po dobroci! Bo porwę cię…
– Ach, tato, tato! Porywa mnie król!
Ciemnieje mi w oczach, przeszywa ból.

Rumak przyspiesza, co sił, co tchu;
Biegnie na przełaj, po trawie, mchu.
I oto światło: dom tuż-tuż.
Niestety! Dziecko nie żyje już.

Autor: Johann Wolfgang Goethe

Autor polskiego tłumaczenia nieznany

………………………………………………………………………………………….

Czyj galop tak tętni w wichurze i ćmie?
To ojciec z swym synem na koniu w cwał rwie,
to ojciec swe dziecię w czas spóźniony
i grzeje, ogarnia mocnymi ramiony.

-Mój synu, wciąż z lękiem twarzyczkę zasłaniasz…
-Nie widzisz, mój ojcze, jak elf nas dogania?
Król elfów w koronie…i wlecze swój płaszcz…
-Mój synku, mgły wstają i wloką się, patrz!

„Pójdź do mnie, chodź do mnie, chłopczyno, bez obaw!
Znam ślicznych gier mnóstwo, chodź, pobaw się, pobaw”!
I pełno mam kwiatów na brzegach mych wód,
A matka ma chowa złocistych szat w bród…”

-Mój ojcze, mój ojcze, czyś tego nie słuchał,
co elf mi obiecał, naszeptał do ucha?
-Uspokój się, synku, uspokój się, mały,
to wiatr tak w olszynach liść rusza, liść stlały.

„Chodź, piękny mój chłopcze, w te olchy…chodź ze mną,
me córy troskliwie hołubić cię będą.
Me córy tam tańczą, nim zejdzie świt,
wśpiewają… whuśtają i ciebie w swój rytm…”

-Mój ojcze, nie widzisz tam, w cieniu, przy drzewie
król elfów mnie wabi do swoich królewien.
-Mój synku…mój synku… sokoli mam wzrok:
To stare trzy wierzby szarzeją przez mrok.

„Ja kocham się w tobie… Twój wdzięk mnie zniewolił…
a będziesz oporny, to porwę wbrew woli!”
-Tatusiu…Tatusiu! Ach, jaki ból!
Już ciągnie mnie, ciągnie okrutny król…

Strach ojca porywa. Ostrogą spiął konia,
wiatr ściga- a dziecko majaczy w ramionach.
I dopadł wrót domu, nim zeszedł świt.
Na rękach syn jego już nie żył. Już stygł.

Autor: Johann Wolfgang Goethe

Autor polskiego tłumaczenia nieznany

………………………………………………………………………………………….

Erlkönig

Wer reitet so spät durch Nacht und Wind?
Es ist der Vater mit seinem Kind;
Er hat den Knaben wohl in dem Arm,
Er faßt ihn sicher, er hält ihn warm.

„Mein Sohn, was birgst du so bang dein Gesicht?”
„Siehst, Vater, du den Erlkönig nicht?
Den Erlenkönig mit Kron und Schweif?”
„Mein Sohn, es ist ein Nebelstreif.”

„Du liebes Kind, komm, geh mit mir!
Gar schöne Spiele spiel’ ich mit dir;
Manch bunte Blumen sind an dem Strand;
Meine Mutter hat manch gülden Gewand.”

„Mein Vater, mein Vater, und hörest du nicht,
Was Erlenkönig mir leise verspricht?”
„Sei ruhig, bleibe ruhig, mein Kind!
In dürren Blättern säuselt der Wind.”

„Willst, feiner Knabe, du mit mir gehn?
Meine Töchter sollen dich warten schön;
Meine Töchter führen den nächtlichen Reihn
Und wiegen und tanzen und singen dich ein.”

„Mein Vater, mein Vater, und siehst du nicht dort
Erlkönigs Töchter am düstern Ort?”
„Mein Sohn, mein Sohn, ich seh’ es genau:
Es scheinen die alten Weiden so grau.”

„Ich liebe dich, mich reizt deine schöne Gestalt;
Und bist du nicht willig, so brauch’ ich Gewalt.”
„Mein Vater, mein Vater, jetzt faßt er mich an!
Erlkönig hat mir ein Leids getan!”

Dem Vater grauset’s, er reitet geschwind,
Er hält in Armen das ächzende Kind,
Erreicht den Hof mit Mühe und Not;
In seinen Armen das Kind war tot.

Autor: Johann Wolfgang Goethe’ 1782

Tłumaczenie Wisławy Szymborskiej można poznać także w wersji wokalnej: TUTAJ, a z wykorzystaniem efektów graficznych także: TUTAJ

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *